Zobowiązania na rzecz skarbu państwa są niezbędne, jednak nie na poziomie 50% zarobków (wliczając w to koszty pracy i późniejsze podatki w produktach). Aparat urzędniczy jest chorobliwie rozrośnięty. Państwo chce działać na tysiącach frontów i marnuje przy tym ogromne pieniądze... Redystrybucja pieniędzy w sposób jaki realizuje to ZUS jest co najmniej nie na miejscu.
Zgadzam się z Tobą w pełni, zwłaszcza, że obecne emerytury są wypłacane na zasadzie umowy międzypokoleniowej, a nie tego co faktycznie ludzie mają na kontach rozliczeniowych. Na kontach są bardzo wirtualne pieniądze. Jak nie będzie wpłaty z naszych składek, to emeryci nie dostaną swoich ciężko wypracowanych pieniędzy.
Zgodzę się jedynie z tym że praca powinna być mniej opodatkowana. Co do tego marnowania pieniędzy to zwykły mit. Jeśli rozmawiamy o takim ZUSie, to już wiemy że w żadnym kraju OFE nie przetrwały. Oczywiście ZUS trzeba zmieniać, ponieważ zmienia się świat.
Efektywność państwa w odniesieniu do firm prywatnych jest podobna. Choć ciężko to porównywać, ponieważ państwo ma też inne cele niż firmy prywatne. Jeśli jako cel weźmiemy np. poprawę jakości życia całego społeczeństwa, to możemy na to spojrzeć z drugiej strony. Np. w USA jest krótsza długość życia niż na Kubie (już nawet nie porównując z Japonią, czy krajami Skandynawskimi). Podobnie bywa z edukacją.
Nie chcę mówić że tak jest zawsze. Ale państwo powinno decydować, kiedy ważniejsze jest działanie zapewniające jakiś dobrobyt, a kiedy tylko zysk. Też nie mam nic przeciwko temu, by państwo konkurowało z prywatnymi firmami na wolnym rynku. Ale lepiej by to było równanie w górę, a nie w dół kto zrobi to najtaniej. Więc nie mam przeciwko jak kogoś stać to może korzystać z prywatnej opieki medycznej, czy edukacji.
Mam kolegę w Ministerstwie Rozwoju (dawniej Ministerstwo Gospodarki) - opowiadał, jak to się wolną ręką wydaje dziesiątki tysięcy złotych na ekspertyzy, których później nikt nawet nie czyta, tylko lądują na dnie szafy. Ekspertyzy robią zazwyczaj firmy należące do pociotków osób piastujących kierownicze stanowiska - zleca się wykonanie takich ekspertyz, bo jest kasa do wydania i jest firma, która ma dostać kasę.
Inny przykład - urzędnicy tego ministerstwa kryją się nawzajem - kolega mówił, że może formalnie być w pracy a w rzeczywistości chodzi po centrum handlowym.
Kolejny przykład - są w tym ministerstwie ludzie, którzy nie znają nawet angielskiego, a jeżdżą po świecie wygłaszać prezentacje. Temat bez znaczenia, ale jadą. Cały czas w drodze. W ciągu miesiąca są tylko kilka razy w pracy, bo non stop zwiedzają świat. Nawet tych prezentacji sami nie robią.
A to tylko jeden z departamentów, jednego z ministerstw...
Od lat liczba urzędników państwowych rośnie - ktoś ich utrzymać musi. Urzędnik nie tworzy żadnej wartości - jest wyłącznie kulą u nogi przemysłu, który realnie produkuje wartość dodaną do gospodarki.
Inny przykład - spółka PGE Energia Jądrowa. Założona w 2010 roku. Pochłania miliony z budżetu państwa. Do tej pory nie wybrano nawet lokalizacji pod budowę elektrowni...
Nie mówię że patologii nie ma. Ale że skala ich jest porównywalna - ja powiem ci przykład z mojego życia. Pracowałem w firmie co robiła projekt dla Google. Potrzebny był nam skaner. Proste, wysłać maila.
Na maila odpowiedzieli grubo po ponad roku. Że kupili. Jak zobaczyliśmy że dali za niego powyżej $1M to nam kopary opadły. Niestety postawili go sobie jednak w Kalifornii i trzeba było im wszystko do skanowania pocztą wysyłać. Popracujesz kiedyś w korporacji, to zobaczysz jak tam się kasę mieli.
Też pracowałem w projektach dla i raczej powiedziałbym że tam bida aż piszczy. Ale z drugiej strony nie mogę wykluczyć, że to co piszesz jest prawdą. Jasne są Misiewicze! Ale nie państwo to też nauczyciele, pielęgniarki, lekarze, strażacy, żołnierze, policjanci, sędziowie, też pewnie że masa urzędników... też mogę długo wymieniać. Większość z nich pewnie wykonuje swoją pracę jak potrafi najlepiej, za takie pieniądze.
Myślisz że taki np. Microsoft ma wszystkie pomysły trafione? Za niektóre moglibyśmy mieć może nie elektrownię atomową, ale jakąś dobrą na pewno. Prywatne firmy też upadają. To zdecydowanie nie jest tak czarno-białe jak pokazują liberałowie.
Podsumuję może cytatem z Roberta Gwiazdowskiego: kapitalizm w jednej rzeczy nie pokona socjalizmu - w socjalizmie.
I tak już jest może i niestety, ale polityki emerytalnej, polityki zdrowotnej, czy edukacyjnej nie poprawi wolny rynek bo to pomysły socjalistyczne. W innych miejscach pewnie tak.
Zobowiązania na rzecz skarbu państwa są niezbędne, jednak nie na poziomie 50% zarobków (wliczając w to koszty pracy i późniejsze podatki w produktach). Aparat urzędniczy jest chorobliwie rozrośnięty. Państwo chce działać na tysiącach frontów i marnuje przy tym ogromne pieniądze... Redystrybucja pieniędzy w sposób jaki realizuje to ZUS jest co najmniej nie na miejscu.
Zgadzam się z Tobą w pełni, zwłaszcza, że obecne emerytury są wypłacane na zasadzie umowy międzypokoleniowej, a nie tego co faktycznie ludzie mają na kontach rozliczeniowych. Na kontach są bardzo wirtualne pieniądze. Jak nie będzie wpłaty z naszych składek, to emeryci nie dostaną swoich ciężko wypracowanych pieniędzy.
Zgodzę się jedynie z tym że praca powinna być mniej opodatkowana. Co do tego marnowania pieniędzy to zwykły mit. Jeśli rozmawiamy o takim ZUSie, to już wiemy że w żadnym kraju OFE nie przetrwały. Oczywiście ZUS trzeba zmieniać, ponieważ zmienia się świat.
Efektywność państwa w odniesieniu do firm prywatnych jest podobna. Choć ciężko to porównywać, ponieważ państwo ma też inne cele niż firmy prywatne. Jeśli jako cel weźmiemy np. poprawę jakości życia całego społeczeństwa, to możemy na to spojrzeć z drugiej strony. Np. w USA jest krótsza długość życia niż na Kubie (już nawet nie porównując z Japonią, czy krajami Skandynawskimi). Podobnie bywa z edukacją.
Nie chcę mówić że tak jest zawsze. Ale państwo powinno decydować, kiedy ważniejsze jest działanie zapewniające jakiś dobrobyt, a kiedy tylko zysk. Też nie mam nic przeciwko temu, by państwo konkurowało z prywatnymi firmami na wolnym rynku. Ale lepiej by to było równanie w górę, a nie w dół kto zrobi to najtaniej. Więc nie mam przeciwko jak kogoś stać to może korzystać z prywatnej opieki medycznej, czy edukacji.
Mit?!
Mam kolegę w Ministerstwie Rozwoju (dawniej Ministerstwo Gospodarki) - opowiadał, jak to się wolną ręką wydaje dziesiątki tysięcy złotych na ekspertyzy, których później nikt nawet nie czyta, tylko lądują na dnie szafy. Ekspertyzy robią zazwyczaj firmy należące do pociotków osób piastujących kierownicze stanowiska - zleca się wykonanie takich ekspertyz, bo jest kasa do wydania i jest firma, która ma dostać kasę.
Inny przykład - urzędnicy tego ministerstwa kryją się nawzajem - kolega mówił, że może formalnie być w pracy a w rzeczywistości chodzi po centrum handlowym.
Kolejny przykład - są w tym ministerstwie ludzie, którzy nie znają nawet angielskiego, a jeżdżą po świecie wygłaszać prezentacje. Temat bez znaczenia, ale jadą. Cały czas w drodze. W ciągu miesiąca są tylko kilka razy w pracy, bo non stop zwiedzają świat. Nawet tych prezentacji sami nie robią.
A to tylko jeden z departamentów, jednego z ministerstw...
Od lat liczba urzędników państwowych rośnie - ktoś ich utrzymać musi. Urzędnik nie tworzy żadnej wartości - jest wyłącznie kulą u nogi przemysłu, który realnie produkuje wartość dodaną do gospodarki.
Inny przykład - spółka PGE Energia Jądrowa. Założona w 2010 roku. Pochłania miliony z budżetu państwa. Do tej pory nie wybrano nawet lokalizacji pod budowę elektrowni...
Mam wymieniać dalej? Przykłady same się mnożą.
Mit... proszę Cię...
Nie mówię że patologii nie ma. Ale że skala ich jest porównywalna - ja powiem ci przykład z mojego życia. Pracowałem w firmie co robiła projekt dla Google. Potrzebny był nam skaner. Proste, wysłać maila.
Na maila odpowiedzieli grubo po ponad roku. Że kupili. Jak zobaczyliśmy że dali za niego powyżej $1M to nam kopary opadły. Niestety postawili go sobie jednak w Kalifornii i trzeba było im wszystko do skanowania pocztą wysyłać. Popracujesz kiedyś w korporacji, to zobaczysz jak tam się kasę mieli.
Też pracowałem w projektach dla i raczej powiedziałbym że tam bida aż piszczy. Ale z drugiej strony nie mogę wykluczyć, że to co piszesz jest prawdą. Jasne są Misiewicze! Ale nie państwo to też nauczyciele, pielęgniarki, lekarze, strażacy, żołnierze, policjanci, sędziowie, też pewnie że masa urzędników... też mogę długo wymieniać. Większość z nich pewnie wykonuje swoją pracę jak potrafi najlepiej, za takie pieniądze.
Myślisz że taki np. Microsoft ma wszystkie pomysły trafione? Za niektóre moglibyśmy mieć może nie elektrownię atomową, ale jakąś dobrą na pewno. Prywatne firmy też upadają. To zdecydowanie nie jest tak czarno-białe jak pokazują liberałowie.
Podsumuję może cytatem z Roberta Gwiazdowskiego: kapitalizm w jednej rzeczy nie pokona socjalizmu - w socjalizmie.
I tak już jest może i niestety, ale polityki emerytalnej, polityki zdrowotnej, czy edukacyjnej nie poprawi wolny rynek bo to pomysły socjalistyczne. W innych miejscach pewnie tak.