Mam nadzieję, że "kończą się" już poloniści prowadzący zajęcia w taki sposób, że młodzież ma zanotować do zeszytu słuszną interpretację utworu. Już za moich czasów licealnych raczej nie uczono interpretacji - omawialiśmy konteksty literackie, historyczne, ważne wątki biografii autorów. Miało to służyć głębszemu zrozumieniu treści, a nie sugerowaniu na sztywno, że trzecia zwrotka wzrusza a czwarta zachwyca. Widocznie większość polonistów znała Gombrowicza i wzięła sobie do serca i umysłu, że Gałkiewicza Słowacki nie zachwyca.
Na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum w ogóle nie na miejscu wydaje mi się mówienie o narzucaniu przez nauczycieli interpretacji utworu. Tu na pierwszym miejscu jest wspomnianie w dyskusji czytanie ze zrozumieniem - zarówno techniczna strona tego procesu (tak, tak - płynne czytanie, prawidłowe odczytywanie trudniejszych wyrazów) jak i ta intelektualna, czyli rozumienie znaczenia słów (tekst historyczny, popularnonaukowy, esej), rozpoznawanie i rozumienie metafor, ironii, porównań.
Matura "z klucza" nie pozostawia za wiele miejsca na osobiste odczucia. Ona sprawdza właśnie takie "technikalia" jak umiejętność wskazania zabiegu językowego, formy gramatycznej - nie rozwlekając, dotyczą podstaw teorii literatury. I tu przegranko - w mojej "starej maturze" mogłam swobodnie pozwolić sobie na pisanie o swoich odczuciach odnośnie lektur dobranych do tematu maturalnego, ocenie postępowania bohatrów, wskazywać własne skojarzenia i powiązania. Było to wysoko oceniane i pożądane.
Obejrzałam filmik pana Rożka, przeczytałam dwa wywiady. Uważam, że było to medialne bicie piany. Normalne pytania z teorii literatury na poziomie maturalnym, czyli niewysokim. Ja pamiętam większość tych pojęć, fizyk po prostu nie pamiętał. I tyle.