Nie licząc jak najbardziej magicznych zapachów... siana z pod obrusu wigilijnego, gałązek jodłowych ze stroika czy oczywiście zapachu wszystkich potraw, dla mnie zawsze najbardziej tajemniczym i magicznym było miejsce dla niespodziewanego gościa. Odkąd sięgam pamięcią zawsze liczyłem na to że ktoś się zjawi. Tajemniczy, siwobrody, mędrzec, wędrujący po świecie zapuka do naszych drzwi i oczaruje nas swoimi opowieściami... Tak się jednak nigdy nie stało. Choć wiara że kiedyś się pojawi pozostała :)
You are viewing a single comment's thread from:
Nic straconego, brodę mam, ale ruda no i po świecie też się szlajam :)
Też lubię zapach siana $$$ :D