Pomimo tego, że sam z przyjemnością zajadam się padliną to szanuję kuchnię sałatożerców. Jest kolorowa, smaczna, zdrowa i dobrze przyprawiona z powodzeniem zastępuję kawał mięcha. Jeszcze w Polsce przynajmniej raz w tygodniu gotowałem tylko zieleninkę i znam kilka przepisów, których przygotowanie było czystą przyjemnością.
A tak na marginesie, myślę, że nie warto sobie nawzajem zaglądać w talerze i komentować zawartości bo to nie eleganckie.
Jedni lubią dorodny stek, a inni dorodną marchewkę. Obie strony mają wolny wybór po co sięgną w knajpie czy sklepie i nikomu nic do tego. Dorabianie ideologi do własnego gustu nie ma moim zdaniem sensu i lepiej zająć się talerzem.
Piszę o tym, bo często widzę gdzieś w necie wrzuty jednych na drugich co jest idiotyczne, bo w takiej "rozmowie'' nikt, nikogo do zmniany nawyków (raczej) nie przekona. Pomimo to, zawsze znajdzie się jakiś nawołujący do zmiany wege-bohater z trzy tygodniowym stażem, albo atropolog-amator krzyczący, że nasi przodkowie jedli mięso bo to nasza natura. A na koniec okazuje się, że racje jednych i drugich są gówno warte. Dosłownie. 😉
Bajkę o tygrysie uwielbiam! 😉
Piona!
Wegetariańscy fazyści zawsze mnie bawią, kilka razy zdarzało mi się, że mnie taki jeden namawiał do porzucenia mięsa :D Jedna uwaga z zaglądaniem do talerze - ja tam wolę nie zaglądać co upieczonego jest obok, problem widzę inny - a w zasadzie czuję :) Po tylu latach wszelkie zapachy grila, pieczonych kiełbas czy mięsa są bardzo nieprzyjemne. Samo przechodzenie obok stoiska w sklepie z mięsem jest trudne. Takie z nas wydelikacone pudelki :D
@veggie-sloth nie wiem, czy po tylu latach jeszcze pamiętasz, ale zanim odstawiłeś mięcho to też przeszkadzały Ci te zapachy?
W sumie tak. Zapach gotowanego kuraka i smażonej ryby mam w nosie do dzisiaj :) Ale faktycznie, brakt w otoczeniu tym 'smrodków' urważliwił mnie bardziej :)