To moze ja jeszcze dorzuce dwa grosze, zeby nie bylo zbyt rozowo. Sa 3 dosc powazne problemy o ktorych nie wspomniano:
- Arbitraz tym wiecej przynosi dochodu im wiekszymi srodkami operujemy, problem jest jednak taki, ze gielda moze zniknac albo zbanowac nam konto i jesli bylo to na tyle pozno, ze zarobilismy ponad wklad to pol biedy. Gorzej, jesli nie zdazymy tyle zarobic.
- Przy metodzie kupna, przelewu i sprzedazy istnieje duze ryzyko zmiany kursu - tym wieksze im wiecej osob sie w to bawi.
- Przy metodzie posiadania srodkow na obu gieldach problemem jest koniecznosc trzymania duzych srodkow praktycznie na wszystkich gieldach co powoduje, ze utrata czesci srodkow z powodu pkt.1 jest niemal pewna na przynajmniej jednej z nich. A do tego wymaga inwestowania w altcoiny, ktore czasem moga stracic na wartosci wiecej niz na nich zarobilismy i zniknac z rynku.
oczywiscie, im bardziej zamozny wallet tym pepiej dla właściciela. Gdybym wiedzial ze mi wyjdzie zarobek prawie 10% na tym ETH to bym wpakowal kilka BTC :) ale to byl test
ryzyko zawsze jest, mimo to jak kupowac jakies crypto to takie, ktore nawet jeżeli zostanie to bedzie do odzyskania na long term. przykladowo jak bym zostal z ETH to bym nie plakal :) ale jak bym zostal z jakimś shit coinem to lipa :(
to kwestia na ilu gieldach ktos robi arbitraż, mysle ze 2-4 wystarcy na poczatek, inaczej sie czlowiek zgubi. Trzeba też pamietac ze doba ma 24 godziny i nie da sie sledzic 20 róznych ztronek z gieldami.
Wracając do 1. wszystko może się kiedys skończyć, nawet BTC jezeli bedzie jakis poważny błąd w kodzie. Wtedy nic nikomu nie pomoże, ale to fantastyka :)