Jako dziecko lubiłam bardzo proste jedzenie. Na imprezach rodzinnych, kiedy stół był zastawiony dobrym jedzeniem, ja prosiłam o chlebek z masełkiem. Rodzina zawsze się ze mnie podśmiewała ;)
Jajko w sosie chrzanowymwywoływało u mnie grymas na twarzy, którego nie potrafię opisać, ale pewnie wyglądałam tak.
To wykwintne danie na przedszkolnym stole królowało dosyć często… Aby, nie być głodnym miałam taktykę ;) Sos dało się zebrać z części ziemniaków oraz jajka, i zawsze coś tam dziubnęłam, ale bardzo uważając na resztki sosu chrzanowego ;)
Mmmmmm…. Mortadela, kto jadł w dzieciństwie, a może dziś się zajada? Wszytsko było w porządku do czasu kiedy starszy kolega w przedszkolu zdradził, z czego mortadela jest zrobiona! Powiedział, że w mortadeli są krowie wymiano. No i po zawodach czy to prawda, czy nie (ponoć kiedyś były jednym ze składowych mortadeli) Madzia mortadeli już jeść nie chciała. Zdarzyło mi się zjadać samą panierkę 🙈 Oszczędzę wam zdjęcia mortedeli 🐽
Pamiętacie, jak to jest z przedszkola, przemiłe panie i tak usilnie wciskają i mówią “zjedz mięsko a zostaw ziemniaczki”
W standardzie z nie ulubionych był szpinak, wątróbka,brukselka** i wspomniany przeze mnie w tytule kompot z goździkami. Jego historia jest ciut inna.
Zielona szkoła 3 klasa, pierwszy samodzielny wyjazd na dłużej. Aż mi się łezka kręci i jak o tym piszę. Na stołówce nie było tak źle zupy mleczne, kanapki z serkiem topionym itd. Do obiadu podawany był kompot. Ja kompot do dziś bardzo lubię, ale w tamtym pływały goździki… Chciało mi się bardzo pić, zawsze a ten kompot tak bardzo nie smakował. I cały czas pływały w nim goździki, które przy próbie picia wpadały do ust… Nie lubię goździków, są takie mocne w swoim zapachu i smaku. Nie piłam nic do obiadu, ale Pani wychowawczyni się zainteresowała i dostawałam herbatę do picia. Zawsze coś ;)
Okej, teraz coś ulubionego jak wcześniej wspomniany chleb z masłem! Kto nie lubi świeżego chleba z chrupiąca skórką posmarowanego masłem? Na swojej komunii nawet taki przysmak pojawił się na moim talerzu. Nie lubiłam mięs, sałatek i sosów, czasem nie miałam co jeść mimo uginającego się stołu. Ratował mnie ten chlebek z masełkiem ;)
Uwielbiałam tzw zupy mleczne czy owsiankę z owocami. Standardem w weekend był grysik z kakao i odrobiną roztopionego masła. Był etap w podstawówce że jadłam tylko płatki z mlekiem przez długi czas.
Moja babcia podawała mi makaron gotowany na mleku! Dziś wydaje mi się to średnio smaczne, ale wtedy się zajadałam. Lubiłam też, gdy babcia robiła makaron z truskawkami, w zasadzie to była tak dziwna zupa. Jedliście kiedyś?
Na koniec nutella! Rodzice nie kupowali jej często i pilnowali jakie ilości jej zjadam ;) Robiłam najczęściej kanapki lub nalesniki.
Nie mogę pominąć bułki przekrojonej na pół z plasterkiem sera wkładanej do mikrofali, jedzonej z ketchupem. Matko boska ja dziś przypomina mi się ta bułka to myślę, jak ja mogłam to jeść wtedy haha. Niech ktoś powie, że też tak robił! 🙏🏻
Z najdziwniejszych rzeczy, jakie chyba jadłam i to babci pomysł to rosołek z gołębia. Dobrze, że tego nie pamiętam. A wy jakie macie smaki z dzieciństwa?
Witaj, masz literówkę w tagu. Zapewne chciałeś użyć #pl-artykuly