Bokser. Pies mojego teścia.

in #busy7 years ago

11.jpg
Bokser zawsze budził we mnie strach i respekt. Miałem z nim do czynienia, ale nic złego z jego strony mnie nie spotkało.
Gdy odwiedzałem znajomych i posiadało tego psiaka, to siedziałem grzecznie i tylko spoglądałem na jego ciężkie spojrzenie, które lekko mnie przerażało. Gdy podchodził do mnie to zamierałem w
bezruchu.
Tak było do czasu, gdy mój teść z którym mieszkałem pod wspólnych dachem już parę lat kupił sobie właśnie boksera. Mały, śliczny, wiecznie żwawy i chętny do wszelkiej zabawy.
W ten właśnie sposób zaprzyjaźniłem się z Oskarem, bo tak został nazwany i od tamtej pory kocham te psy, a moje zdanie o bokserach zmieniło się totalnie.
Piesek towarzyszył nam w wielu wyprawach wędkarskich, gdzie wzbudzał respekt wśród innych wędkarzy i z tego powodu nad wodą mieliśmy spokój.
14.jpg
Mój przesympatyczny przyjaciel Mariusz, który także wędkuje razem z nami, bał się Oskara i omijał go szerokim łukiem. Zawsze starał się wędkować lekko na uboczu i nigdy nie chciał sam przyjść do nas.
Więc trzeba było iść po niego i przyprowadzać go na nasze stanowisko jak dziecko.
16.jpg
No nareszcie chwila spokoju. Luzik, jak tu fajnie.

Pewnego razu na takiej wyprawie kolega wędkował po drugiej stronie zalewu i postanowił nas odwiedzić, ale pierwsze pytanie dotyczyło psa, czy jest z nami. Wtedy Oskara zostawiliśmy w domu.
Więc w takim przypadku stwierdził, że nas odwiedzi i przypłynie pontonem.
Będąc już w pobliżu ponownie upewniał się czy na pewno nie ma z nami Oskara.
Gdy był już na brzegu zawołałem

  • Oskar, Oskar!
    W tym momencie Mariusz odwrócił się w stronę pontonu i rozpędem dużym susem wpadł do niego i zaczął odpływać.
    My ze śmiechu mało z krzeseł nie pospadaliśmy.
  • wracaj z powrotem, nie ma z nami Oskara, żartowałem.
    Jemu nie było do śmiechu, trochę zrobiło mi się żal kolegi bo wiem jaki respekt przed bokserem ja miałem.
    Przeprosiłem go i wrócił do nas już bez obaw.
    Z czasem przyzwyczaił się do niego ale zawsze podchodził do Oskara z dystansem.
    13.jpg
    Wiewiór jakiś czy coś tam na drzewie.

Ja natomiast robiłem z tym psem co chciałem. Przewracałem go, tarmosiłem, nosiłem go oraz udawałem innego psa i atakowałem go warcząc przy tym, a to lubił najbardziej.
Spędziłem z nim bardzo dużo czasu i wspominam go z łezką w oku.
15.jpg

Razem z nami jeździł także mój kolega BOCZEK. Gość postawnej postury i miał także boksera Megi. Co te psy wyprawiały wspólnie, dużo by pisać.
Na takim wędkowaniu, gdy mieliśmy rozłożone namioty, nas było czterech do tego dwa duże psy pozwalały nam swobodnie nie przejmując się o sprzęt wędkarski delektować się wypoczynkiem.
Jeżeli pojawił się ktoś w pobliżu to psy witały go potężnym szczekaniem.
Psy te nigdy nikomu nie zrobiły krzywdy. Co odważniejsi spacerowicze bądź inni wędkarze nie czując respektu przed tymi psami przychodzili do nas i po chwili mogli pieski pogłaskać.

Współczesny bokser pochodzi z Niemiec. W 1887 roku Georg Alt skrzyżował sukę brabantczyka z rodzimym bullenbeiserem.
Z tej krzyżówki na świat przyszedł Lechners Box, a następnie była łaciata suka Meta von der Passage, która uznawana jest za protoplastkę rasy.
W Polsce pierwsze boksery pojawiły się w okresie międzywojennym.
Natomiast przodkami były starożytne molosy, muskularnej budowy używane one były do polowań na grubą zwierzynę oraz traktowano je jako psy bojowe.
Psy te dotarły na Wyspy Brytyjskie gdzie wykorzystywano je do walk z miejscowymi psami oraz dzikimi zwierzętami.

W średniowiecznej Europie wyodrębniły się trzy typy tych psów o podobnym wyglądzie

  • brabantczyk
  • bullenbeiser
  • barenbeiser
    Używano ich do polowań na tury i dziki.
    Dzisiejsze boksery towarzyszą człowiekowi jako psy rodzinne. Aż trudno uwierzyć jakimi psami byli ich przodkowie.
    Teraz radosne, zawsze skore do zabawy, świetnie sprawdzają się jako towarzysze dzieci.
    Psy te żyją średnio 10 lat, zawsze są sprawne i aktywne. Mimo swej masy energiczne, ich przywiązanie do właściciela jest ogólnie znane.
    Źródło psy.pl

12.jpg

Na koniec jeszcze jedna sytuacja, która zdarzyła się na rybkach.

  • Marek! Maaaaaarek! wołam kolegę
  • coooo!
  • no chodź na jednego!
  • nie przyjdę bo macie Oskara!
  • chodź jest przypięty do auta!
  • dobra idę!
    Mija 10 minut kolega będący za niedalekim krzakiem nie przychodzi.
  • idziesz czy nie!
    Cisza nikt sie nie odzywa.
    Zbieramy się do niego. Marek spokojnie siedzi na swoim stołku.
  • dlaczego nie przyszedłeś
  • byłem u was, jak miałem pięć metrów do auta i Oskar mnie zobaczył to razem z teścia Uno popierda.... za mną. Już więcej się do was nie wybieram.
    Ta historia znana jest wśród wielu znajomych wędkarzy i przypomnienie jej zawsze powoduje śmiech.
    Fiat Uno auto małe. Mogliśmy go przypiąć do Passata.
Sort:  

Bokser zawsze budził we mnie strach i respekt.

to tak jak u mnie :)
ale tez zawsze chciałem mieć boksera.

U mnie pies niestety raczej nie zawita, a to z uwagi, że mieszkam w małym mieszkaniu i nie chcę męczyć zwierzaka. Chociaż patrząc trochę inaczej, to zapewne jakiś piesek był by bardziej zadowolony niż jakiś kojec w schronisku.

Uśmiałem się czytając Twój post, doskonale znam to uczucie strachu przed dużymi psami :)

W życiu moim dwa razy pies mnie ugryzł. Raz tak troszkę mocniej, że byłem w szpitalu. Mam respekt przed psami i jestem ostrożny.

Śliczny piesek. Kocham zwierzaki.

Śliczna historia o piesku :)

Fajny był piesek. Później teść kupił sznaucera miniaturę - dla mnie to już nie pies. To jest żywa przytulanka, do tego szczekliwa.