Jak wydać grę i nie splajtować na przykładzie Steemopoly – case study

in #busy6 years ago (edited)

Witajcie moi mili.

Dzisiaj opowiem wam o procesie wydawania gry.

Poprzednio dowiedzieliśmy się nieco na temat budowania produktu, grup docelowych i kilku innych aspektów tworzenia hitu sprzedaży.

Stworzyliśmy tak STEEMOPOLY- grę na miarę naszych potrzeb

Dzisiaj skupimy się produkcji tej gry

Po napisaniu pierwszej części odezwało się do mnie wiele osób, ale nie mogłem odpisać ponieważ na miesiąc zostawiłem wszystko i przejechałem kilka tysięcy kilometrów autostopem. Była to fantastyczna przygoda, której jedyną wadą był ograniczony kontakt ze światem, dlatego przepraszam wszystkim, którym wtedy nie odpowiedziałem, ale byłem trochę poza światem.

Wróćmy jednak na ziemię.

Kiedyś pokazałem wam jak wydać książkę, w 30 dni.

Dziś pójdziemy jeszcze dalej.

Celem jest profesjonalne wydanie gry, oczywiście będzie to nasz hit sprzedażowy czyli Steemopoly.

Podzielę się z wami wiedzą, którą zebrałem pracując w agencjach reklamy, ale również jako „duch” przy kilku projektach crownfundingowych. Co czyni duch? Duch za kulisami robi wszystko, co jest konieczne by projekt się nie rozleciał i został doprowadzony od początku do końca.

Wszystko fajnie, ale po co?

Życie autora planszówek w Polsce nie jest usłane różami. Jeżeli produkuje grę z wydawnictwem i kosztuje ona w Empiku np. 100zł może liczyć na zarobek max 3-5zł od sztuki.

Dlaczego?

Bo skoro wydawnictwo bierze na siebie cały etap produkcji, to musi na tym zarobić podobnie jak sklep, który zarabia 25-35% od ceny końcowej.


źródło: crownfunding.com

Dlatego jeżeli ktoś chce zarobić na grze to decyduje się na alternatywne metody finansowania jak crownfunding albo znalezienie patrona, by ten wyłożył kasę na grę w zamian za spory udział w zyskach.

W ten sposób gra, która była tylko pomysłem w głowie zapalonego autora zamienia się w realny startup.

Mam problem ze startupami, bo bardzo dużo z nich to słomiane inwestycje.

Nie ma dnia, aby w mediach nie było informacji o rewolucyjnym startupie, jednak często ludzie odpowiedzialni za ten projekt, nie wiedzą nawet czy świat potrzebuje tej rewolucji, a nawet jeśli to ile będzie ona kosztować.
W przypadku naszej gry poprzedni materiał, w którym poznaliście mój „rewolucyjny” pomysł zyskał spore zainteresowanie, dlatego idziemy dalej, bo świat tej rewolucji potrzebuje.

Produkujemy Steemopoly!

Krok Pierwszy: rozpoznanie rynku – nie wymyślajmy koła na nowo.

Chcąc wydać Steemopoly musimy wiedzieć z jakich elementów ile ich będzie i z czego są wykonane. Nie ważne, czy chcecie produkować grę planszową czy lateksową bieliznę, ktoś już to robi i musicie poznać konkurencyjne produkty dostępne na rynku. Pozwoli Wam to oszczędzić mnóstwo czasu i pieniędzy, których na samym początku zawsze jest za mało.

Wstępny kosztorys robimy już na samym starcie. Dlaczego już teraz?

Często okaże się, że produkt, który wydawał się super na papierze jest cholernie drogi w produkcji i po dołożeniu podatku i kwoty, którą chcecie na nim zarabiać na czysto wychodzi na to, że gra jest nie warta świeczki. Jedyny sposób aby zrobić kosztorys przed startem inwestycji czasu i pieniędzy to zrobić wycenę na bazie konkurencyjnego produktu.


źródło: monopoly.com

Teraz gdy mamy przed sobą Monopoly i wiemy że ma (dla uproszczenia):

• 1x Planszę,

• 1x Pudełko

• 5x żetonów postaci

• 20x żetonów domków

• 1x kostkę

• 1x Instrukcję

W naszym przypadku wyceniamy najważniejsze elementy w nakładzie 250/500 oraz 1000.

Resztą zajmiemy się później.

Mniejszych nakładów niż 250 sztuk pudełka czy kilka tysięcy żetonów do gry nikt wam w „normalnych” pieniądzach nie wyprodukuje, stąd akurat takie wielkości.

Po co 250/500/1000 a nie jeden konkretny nakład?

Prosząc o wycenę w kilku nakładach widzimy czy cena się zmniejsza przy większych nakładach i pozwala wybrać najlepszą opcję.

Ok teraz bierzemy pod lupę wycenę: Planszy, Pudełka i żetonów .

Mnożymy nakład każdego z tych elementów x 250 x 500 i x 1000
Wychodzi nam ile chcemy wyprodukować

  • 250/500/1000 plansz
  • 250/500/1000 pudełek
  • 5000/10000/20000 żetonów

Krok Drugi: szukamy wykonawcy.
Wiemy co produkować i w jakiej ilości, a to już wystarczająco by dowiedzieć się czy nasza gra w ogóle się opłaca.

Co robimy? Ruszamy w Google.

Nawet duże firmy jak agencje reklamy właśnie w ten sposób szukają potencjalnych kontrahentów. Po prostu porównują oferty i wybierają najlepszą dostępną aktualnie na rynku. U nich robi to Pani Jadzia z sekretariatu w przypadku dopóki nie mamy atrakcyjnej sekretarki musimy robić to sami.

Szukamy adresów email do firm w danej branży.

  • Jeżeli produkujemy plastikowe figurki szukamy firm zajmujących się formowaniem wtryskowym w plastiku.
  • Dla plansz i pudełek będą to producenci elementów papierowych i z tektury litej.

Znajdujemy wszystkich, czasem to będzie nawet kilkaset pozycji. Wszystkich!

Nie oszukujcie tu samych siebie i szukajcie dokładnie.

Warto poświęcić na to nawet te kilka godzin, bo im dalej szukacie tym „tańsze” firmy możecie znaleźć.

Dlaczego? firmy wyszukiwane na pierwszych stronach są z reguły drogie?

  • Płacą za promowanie, (niemałe pieniądze)
  • Płacą za reklamy w sieci (niemałe pieniądze)
  • Płacą za SEO (niemałe pieniądze)

Zgadnijcie kto za to płaci?
Ja płacę, pani płaci, pan płaci.
Wszyscy ich klienci, którzy korzystają z ich usług za to płacą

Im lepiej szukacie tym macie szanse znaleźć lepszą ofertę, bo korzystniejszą cenę da firma z Suwałk niż potentat krajowy z Warszawy wydający krocie na dział reklamy.

Różnice w cenach bywają ogromne.

Produkując opakowania dla pewnej firmy z Anglii jeden wykonawca oferował pudełko w cenie 6zł a drugi za takie samo liczył sobie 15 przy tym samym nakładzie i materiałach.

Zgadnijcie: który był lepiej pozycjonowany w wyszukiwarce?

Krok Trzeci: Piszemy maila.

Napiszcie w prostych słowach
Co chcecie wyprodukować
W jakim nakładzie
Z jakich materiałów(przeglądaliśmy konkurencyjne by to zrozumieć)
Warianty nakładu

Nawet jeżeli nie znacie dokładnej specyfikacji technicznej, a zakładam że nie to opis tego co chcecie (pudełko do gry dla dzieci) jakiej (nie zawierającej ciężkie elementy) i dodanie zdjęcia da drukarni wystarczająco danych aby przygotować dla was ofertę.

Wysyłacie maile do wszystkich znalezionych w danej branży firm i czekacie tydzień/dwa.

Na 200 firm, które poprosicie o wycenę
130 nie odpowie wcale
40 napisze, że nie zajmuje się produkcją takich rzeczy
10 zada dodatkowe pytania/ poprosi was o numer telefon

Właściwą wycenę da wam maksymalnie 20 firm. Już rozumiecie dlaczego im więcej znajdziecie tym lepiej?

Krok Czwarty: Ile to tak (naprawdę) kosztuje

Ok, mamy ceny, które są netto, ale to nie wszystko.

Są inne koszty, które mogą znacznie zwiększyć cenę jaką przyjdzie wam w ostateczności zapłacić.

Wykrojnik

To taka duża foremka, która zamiast ciastek wycina pudełka na dużym stole.
Koszt wykrojnika przy większości podobnych produktów poligraficznych to 700-1500zł więc jeśli jakaś firma da wam niską cenę jednostkową pudełka, ale oznajmi, że wykrojnik do niego kosztuje 5000zł to ktoś was robi w trąbę.

**Dostawa. **

Tutaj też kręci się kokosy.
Dostawa czegokolwiek papierowego w podobnych nakładach nie powinna kosztować więcej niż 100-500zł na terenie kraju, więc przy wyższych kwotach poszukajcie firmy kurierskiej na własną rękę.

Coraz więcej firm przy zamówieniach już na kilka tysięcy złotych proponuje darmowy transport na terenie kraju
.
Przeliczcie wszystko dokładnie, pytajcie, najlepiej dzwońcie. W niektórych przypadkach uda wam się zdobyć rabat, darmową wysyłkę albo odpowiedzi na pytania. Firma powinna wam służyć pomocą i jeśli to robi, to warto jej zaufać.

##Krok piąty: Wybraliście firmę – jak nie dać się oszukać?

Wiecie czym różni się normalny biznes od crownfundingowego?

W pierwszym wydajesz swoje pieniądze w drugim cudze.

Jeżeli firma za twoje pieniądze upadnie to w najgorszym wypadku czekają cię trudne miesiące, jeżeli wydasz cudze pieniądze zebrane na zbiórce i wyprodukujesz lipny produkt to zrobi się nie wesoło.

Co zrobić by tego uniknąć?

####Nie bądź Januszem biznesu - zatrudnij grafika.


źródło obrazka i podstawy DTP w pigułce

Ja wiem, że dzisiaj każdy, kto umie włączyć Photoshopa jest grafikiem.

Przy projektach za kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy złotych warto jednak wydać te 3-5% z tej kwoty kosztów projektu na kogoś, kto będzie umiał przygotować pliki do druku w odpowiedniej specyfikacji i w razie czego nałożyć poprawki na projekt po kontakcie z drukarnią.

Jeżeli jednak wiesz co robisz, bo DTP masz w małym palcu to tylko przyznasz mi rację ostrzegając przez amatorką, której w tej branży jest bardzo dużo

To śliski temat, zwłaszcza dla kogoś kto nie zna realiów.

Dobry grafik nie tylko tworzy pliki produkcyjne ale pilnuje zamówienia i drukarni chroniąc Wasze pieniądze.

Wielokrotnie zdarzało mi się rezygnować z danej firmy, już na etapie realizacji zamówienia wychodziły różne dziwne rzeczy.

  • Firma nie chciała wysyłać próbek materiału
  • Oferowała niepełne usługi – umawialiśmy się że ma być lakier(chroni produkty papierowe przed wilgocią a później wyszło, że mogą wyprodukować jedynie bez
  • Umówiony czas realizacji był przeciągany w nieskończoność
  • Na ostatniej prostej firma podnosiła cenę o 25-30% licząc na to, że klientowi zależy na czasie i zaciśnie zęby.

Takie praktyki niestety się zdarzają i trzeba o tym pamiętać, drugi raz z tej czy innej firmy już nie korzystałem, natomiast inne które produkowały dla Nas dużo więcej na coraz lepszych warunkach.
Nie zawsze początkowa najniższa cena oznacza najlepszą jakość i warto o tym pamiętać.

Prosząc o wycenę nie podawaj nazwy produktu, jeśli istnieje już w sieci.

Projekty komercyjne oznaczają to, że część producentów będzie chciała cię oskubać i zaoferuje dużo wyższe ceny niż dla Janusza, który chce wydać nowy anonimowy produkt dla rodziny i przyjaciół.

Jeśli otrzymasz korzystną wycenę i dopiero potem firma dowie się, że to hit sprzedaży znany na rynku to trudniej im będzie zawyżyć wycenę, bo będą musieli liczyć się ze stratą klienta, który pójdzie do konkurencji gdy zmienią warunki.

Proof – i want to believe.

Zaufanie zaufaniem, ale cokolwiek produkujesz to przed zezwoleniem na produkcję domagaj się minimum proofa cyfrowego.

Jest to próbka wydruku najczęściej z nałożoną siatką(pokazującą zagięcia czy miejsca które zostaną wycięte. Ma pokazać prawdziwe kolory wydruku, sprawdzić czy wszystko jest ok.

W droższych projektach, które realizuję zawsze proszę drukarnie o wysłanie próbnego produktu kurierem. Za taką próbną sztukę trzeba z reguły dopłacić, opóźnia też nieco całą produkcję ale eliminuje sytuację, gdy coś poszło nie tak.

Jeżeli drukarnia miga się od wysłania próbki albo chociażby dokładnego zdjęcia gotowego produktu to niech wam się zapali lampka ostrzegawcza.

Gdy mimo to zezwolicie na produkcję i wyjdzie źle to jesteście w dupie i kasy od drukarni nie odzyskacie. Wasza zgoda na produkcje to w praktyce brak możliwości reklamacji jakości produktu zwłaszcza przez mały trybik bez armi prawników i znanej na rynku marki.

Punkt siódmy: Minimalizuj koszty i problemy

W swoim projekcie zawsze możesz znaleźć część gotowych produktów do kupienia gdzieś indziej dlatego nigdy nie produkuj wszystkiego na raz. Im więcej procesów produkcyjnych Cię czeka tym większa szansa, że coś się zawali.

Pracując w agencji reklamy szykując się na Święta Bożego narodzenia produkcję zaczynaliśmy w sierpniu i wrześniu.

Wiecie dlaczego?

Bo wszystkiego nie dało się przewidzieć. Bardziej złożone projekty wymagały prób i błędów, akceptacji klienta na każdym etapie, zmian, zmian, zmian. Czasem, coś się nie udawało i trzeba było robić coś od nowa zmieniając koncepcję.

Tak wygląda branża kreatywna od środka, różnica jest tylko taka, że nie robiliśmy ulotek dla kebaba z okolicy tylko cały content dla międzynarodowej firmy spożywczej.

My mieliśmy na to pieniądze, a czy wy macie?

Załóżmy, że wydajemy grę w nakładzie 500 sztuk.
Z góry musimy wyprodukować jedynie

  • Plansze

  • Pudełka (musi być wyprodukowane fabrycznie by się opłacało)

  • Żetony i figurki (musi być wyprodukowane fabrycznie by się opłacało)

  • Takie elementy jak Instrukcje/Karty/Gotówka możecie produkować w dużo mniejszych nakładach w lokalnym punkcie poligraficznym przy odpowiednim podejściu w kosztach niewiele większych niż przy masowej produkcji.

  • Kostki do gry też możecie na bieżąco kupować w zależności od sprzedaży chociażby na Aliexpress. Dla naszych nakładów nawet nie opłaca się produkować ich u podwykonawcy.

Po co tak się "bawić"?

Jest jedna podstawowa i uniwersalna zasada przy tworzeniu projektów.

Nie zamrażajcie w projekcie więcej pieniędzy niż to absolutnie konieczne. Cudzych, swoich, żadnych.

Nawet jak macie rewelacyjny waszym zdaniem produkt to nie wiecie jak będzie się sprzedawał. Nie możecie tego wiedzieć nigdy. Może minąć dużo czasu zanim zbudujecie pozycję na rynku dlatego wydawajcie tylko tyle ile jest konieczne.

W naszym wypadku plansze/pudełka/żetony wyprodukowaliśmy nakładzie 500 sztuk, a pozostałe elementy jak instrukcja/karty w lokalnej firmie w nakładzie potrzebnym do realizacji zamówień z przedsprzedaży.

#Udało się, wydaliśmy STEEMOPOLY!

Wspólnymi siłami udało nam się wydać grę za kasę crownfundingu. Na dodatek dzięki wyprodukowaniu w całym nakładzie tylko niezbędnych elementów zostało trochę środków, które przydadzą się na reklamę, zawarcie kontraktów z kanałami na yt recenzującymi gry i inne działania promocyjne

O tym jednak porozmawiamy sobie jednak innym razem...

Zapraszam do śledzenia @zbudujprojekt jeśli interesują Was kolejne aspekty tworzenia projektów i marki krok po kroku. Poruszam tu różne tematy, czasem to małe projekty, czasem duże, ale zawsze interesujące.

Do zobaczenia w kolejnym odcinku!

Michał - [email protected]

To wszystko na dzisiaj :-)

Dobrego dnia!

Sort:  

Świeeetny wpis, przeczytałem z wypiekami ;) Bardzo dużo ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego ile czasu i pieniędzy kosztuje własny projekt. Praca "na swoim" wcale nie jest łatwiejsza od pójścia do pracy i jeśli chce się coś osiągnąć, to trzeba sporo poświęcić.

Nie zamrażajcie w projekcie więcej pieniędzy niż to absolutnie konieczne. Cudzych, swoich, żadnych.

Ja tutaj bym jeszcze dodał, że znacznie częściej popełnia się przeciwny błąd - wkłada w projekt zbyt mało pieniędzy. Mały budżet nie pozwala wyprodukować dostatecznie dużo sztuk produktu, co podnosi cenę i zmniejsza konkurencyjność. Mały budżet na start powoduje także, że czasami nie jesteśmy w stanie realnie sprawdzić zapotrzebowania, bo to też kosztuje.

Sam miałem kilka przygód z tego rodzaju projektami. Czasami nie warto korzystać z najtańszego oferenta. Zamówiłem kiedyś kilkaset sztuk podkładek pod kubki, które na początku wyglądały świetnie, ale po dwóch - trzech tygodniach blakły i nie nadawały się do niczego.