Kocham kampanie wyborcze. Tragizm w czystej postaci. Na spotkaniach z kandytatami słupy zasiadają w pierwszych rzędach. Dalej fanatyczny lud. Kilka osób gdzieś tyłu czasem próbuje zadać niewygodne pytania. Fanatycy go zakrzyczą. Czasem nawet zdarza się to na spotkaniach „obrońców demokracji.” I te potworne plakaty wyborcze wszędzie. Latają brzydkie mordy po całym mieście i nikt tego nie sprząta przez miesiące -.-