Cicha, zaszczuta przez siostry i macochę, nie wychodząca praktycznie z kuchni dziewczyna? To nie ona, nie Cinder. Fakt, w życiu ma mocno pod górkę, ale na ile może, na ile potrafi daje odpór okolicznościom. Wypomina jej macocha, że z łaski trzymana? Milczy. Wie jednak, łatwo to zresztą policzyć, że to ona utrzymuje całą rodzinę. Macocha palcem nie kiwnie - poza pełną jadu goryczą i pretensjami do nieżyjącego męża, że zostawił ją "w biedzie" - nie przejawia żadnej aktywności. Tej konstruktywnej zwłaszcza.
Dziewczyna walczy o swoje i gdyby tylko o jędzowatą nieudakę chodziło, Kopciuszek/Cinder dalaby radę. Nie jest jednak w stanie walczyć z całym światem. Ten ma swoje hierarchie - nawet jeśli nieformalne. Już społeczeństwo wyszuka sobie tych gorszych i wskaże im ich miejsce. To dużo poważniejszy problem niż pasożytująca na niej "rodzinka".
Kopciuszek utyka.
Zbyt mała dla niej, pasująca dziewieciolatce stopa - proteza. Symbol jej statusu. Ma więcej technicznych wstawek, ale po co je wszystkie wyliczać? Jakakolwiek sztuczność w organizmie dyskwalifikuje ją jako człowieka. W teorii wszyscy są równi, ale opinia publiczna wie swoje. Nie akceptuje cyborgów.
Bo Cinder jest cyborgiem.
Jak każdy kto stracił rękę lub nogę w wypadku każdy komu ratująca życie operacja zastąpiła naturalne organy sztucznymi zamiennikami. Postęp medyczny nie idzie tu w parze z akceptacją społeczną. Niczym w średniowieczu gdzie żołnierz bez nogi kończył jako żebrak. Wprawdzie społeczenstwo ery kosmicznej nie wystawia jawnie tych z procentami sztuczności za drzwi ale... mająca kram na miejskim bazarze, będąca utalentowanym mechanikiem dzewczyna co i rusz spotyka się z przejawami ostracyzmu. Mimo że jej zdolności są cenione przez klientów sama doswiadcza uczucia wykluczenia.
To z jej zarobków żyje cała rodzina, za jej pieniądze kupowane są suknie dla sióstr a ciągle słyszy, powtarzane do znudzenia teksty o tym, jak to powinna być wdzięczna za wikt i opierunek. Jej sytuacja jest tym gorsza, że jej prawną opiekunką jest macocha. Decyzje o jej losie podejmowane są bez jej zgody.
Robi się fatalnie. A potem jest bal.
I właśnie na tym balu Cinder gubi stopę. Całą stopę. A znając stosunek społeczeństwa do tych "gorszych" tu powinna się zakończyć jej histoia. Zdemaskowaniem sztuczniaka i potwierdzeniem, że porządku świata nie zmienisz; ktoś taki jak ona nie ma co liczyć na akceptację. Ale nie. Na tym opowieść się nie kończy.
Jest ciąg dalszy.
źródło:Pixabay
Marissa Meyer
Cykl: Saga księżycowa
(Tom Pierwszy: "Cinder")
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc