-Sebastianek, otwórz mi drzwi proszę Cię - zawodzi Pani na łóżku po mojej lewicy.
-cichutko, już śpimy - staram się ją uspokoić. Niestety, udaje mi się to tylko na krótki moment, a zaraz do niej dołącza Pani z łóżka na południe od mojego i popiskuje niczym ranny kotek.
Wczoraj przywieziono mnie na oddział nefrologii (cokolwiek to oznacza) i chorób wewnętrznych. Z powodu zbyt dużego obłożenia oddziału ubiegłą noc spędziłam na korytarzu. Jakże teraz za tym tęsknię..
Geneza mojego pobytu jest nieistotna bo JESTEM ZDROWA, i choć wyniki moich badań mówią co innego, to i tak jest we mnie więcej życia niż w całym tym szpitalu.
Jedną z funkcji hospitalizacji jest regeneracja - i choć już wiem, że w aktualnych warunkach raczej nie odpocznę, to nudzę się okrutnie, stąd podzielę się z Państwem pewną refleksją :
Oczywistym zdaje się fakt, że atmosfera w szpitalach jest raczej wisielcza. Szpital pod wezwaniem pana Rydygiera (co pacjentami poniewiera)
w którym przebywam, nie jest w tym względzie wyjątkiem. Choć aktualnie to nowoczesny kompleks którego nowa, niedawno dobudowana część przypomina raczej hotel niż szpital, to atmosfera jest... Trudna.
A przecież tak niewielkim kosztem można by ją poprawić... Łagodna melodia o odpowiednim stroju, zajęcia z jogi czy pilatesu albo chociaż ciepłe kolory sal - wystarczyłoby tak niewiele żeby obudzić w ludziach chęć życia...
Niestety.
Autorka niniejszego tekstu trafiła niedawno na książkę E. Tolle "Nowa Ziemia" a tam na koncepcję ciała bolesnego, czyli wedle definicji "zmagazynowanej energii bólu i cierpienia, którą większość ludzi nosi w sobie". Autor niniejszej książki pisze, że ciało bolesne bierze się z utożsamiania z ego, że ludzie z bólu tworzą sobie motyw przewodni życia, dosłownie karmią się nim.
W tym samym czasie autorka tegoż tekstu trafiła na bardzo zabawny serial o wampirach - Co robimy w ukryciu i w tymże serialu przedstawiona jest koncepcja wampirów energetycznych którzy karmią się na przykład współczuciem. Prosta refleksja - dla zdrowia psychicznego dobrze byłoby pozostać obojętnym na cierpienie innych. Nie mówimy tu oczywiście o ludziach którzy pomagają innym zawodowo - wówczas miejsce ma wymiana energii i wszystko ma sens. Niestety, szpitale to miejsca w których ilość nagromadzonego cierpienia jest tak duża że - subiektywnie — trudno jest pozostać na to głuchym a jako bohaterka tejże historii wiem co mówię bo otoczona konającymi ludźmi niestety sama podupadam na zdrowiu.
Z trudem zdobywam się na uśmiech aktualnie, jednakże w takich momentach warto jest zachować czujność, bo
RADOŚĆ TO WYBÓR.
hop zatem do szalupy ratunkowej - muzyka, uśmiech i świadomość że samo współczucie na nic się zda. Usłyszałam ostatnio taki aforyzm: "niech Twój uśmiech zmienia świat a nie świat wpływa naTwój uśmiech".
Tym pozytywnym akcentem kończę ten krótki tekst i udaje się na sesję z kojącą muzyką handpanów.
Niech nam się darzy ✨