Zgodnie z przepowiednią @ewkaw w komentarzu pod moim pierwszym wpisem o storczykach, jestem na dobrej drodze do znacznego powiększenia mojej storczykowej kolekcji.
Ale po kolei...
Pierwszy rozkwitł w pełni, ma dwa rzędy kwiatów na każdej łodyżce i jestem dumna (i blada) że w drugim roku kwitnie piękniej niż kiedy go dostałam.
Drugi ni stąd ni zowąd zaczął gubić kwiaty ale jego korzenie są zdrowe a nawet wypuszcza nowy liść. Ciekawe jak długo przebywał w kwiaciarnianych warunkach i dbano o niego oby, oby...
Oczywiście go przesadziłam bo jego korzenie były bardzo upchane w małej doniczce. Niewiele miałam do przycięcia bo były zdrowe - chore, suche i zgniłe korzenie należy przyciąć.
Mąż zrobił kolejną nową doniczkę z butelki po pięciolitrowym winie, wywiercił dziurki i drugi ma się dobrze w świeżym podłożu.
Trzeci, którego wzięłam od Teściowej trzyma się jako tako ale jego korzenie mocno przegniły ponieważ Teściowa podlewała go tak jak inne kwiaty doniczkowe. Chore i nadgnite korzenie przycinałam już dwa razy ale nadal nie wyglądają zbyt dobrze. Nie poddaję się i mam nadzieję że odżyje, szkoda mi go wyrzucić.
No i pojawił się czwarty w mojej kolekcji. Taki nieśmiały, delikatny i pięknie cytrynowy więc musiałam się Wam nim pochwalić.
Aktualnie moje storczyki są już w cieniu na werandzie i tam zostaną przez całe lato.
Piję kawę w ich towarzystwie i cieszę się ich pięknem.
Zdjęcia własne by @grecki-bazar-ewy.