You are viewing a single comment's thread from:

RE: Co tam panie w polityce i nie tylko – subiektywny przegląd i komentarz #1

in Polish HIVE15 days ago (edited)

A tak w ogóle, to nawet gdyby to była prawda, że Polacy kupują tony ubrań, to uważam, że państwo nie powinno z tym w żaden sposób walczyć. Jeśli ktoś tyle kupuje to ma taką potrzebę i wydaje na to swoje własne pieniądze. Możemy to uważać za głupie, ale próba "systemowego" powstrzymania go przez np. wyższe opodatkowanie albo limity zakupów jak w tych nieszczęsnych pomysłach z C40 to byłaby po prostu tyrania i pogwałcenie wolności.

Z takim zachowaniem jest inny problem. Moim zdaniem ono cechuje ludzi, którym zbyt łatwo przyszedł dobrobyt i nie nauczyli się szanować pieniędzy i dóbr. Takie typowe zachowanie "nowobogackich". Ludzie, którzy zdobyli majątek ciężką pracą na ogół dość oszczędnie operują w tym zakresie. Podobnie też nie kupują różnych rzeczy specjalnie "na pokaz". I np. synowi bym zwrócił uwagę, że to nie jest fajne. Nie dlatego, że "planeta płonie" bo to bzdura, tylko dlatego, że w te rzeczy ktoś włożył swoją pracę i rozrzutnością się nigdzie nie zajdzie. I wiem, że Polacy pod tym kątem są dość rozsądnym narodem, wiernym czemuś co niektórzy nazywają etosem pracy i twierdzenie pani Emilewicz od razu zapaliło mi czerwoną lampkę, dlatego je zweryfikowałem na dostępnych danych.

Sort:  

Aha, czyli nie znasz osobiście żadnych ludzi, którzy kupują dużo ubrań, ale mimo to uważasz, że doskonale wiesz, jaki mental mają ci ludzie i jak się dorobili.

Za bardzo utożsamiasz pieniądze z sukcesem w życiu i byciem głównym celem, o ile jestem w stanie to zrozumieć w przypadku jeśli chodzi o Twoje prywatne pieniądze, o tyle dążenie do tego, żeby państwo jedyne co robiło to dążyło za wszelką cenę do wzrostu PKB i nie próbowało nawet rozwiązywać żadnych problemów (a taki vibe dają Twoje wpisy które czytałem), nie sprawi, że Twoje życie będzie lepsze.

Proponuję tutaj zakończyć naszą wymianę zdań na dzień dzisiejszy, w końcu i tak ani ja nie przekonam Pana do niczego ani Pan mnie do niczego kilkoma komentarzami (w sumie czasem używam "Ty" a czasem "Pan", nie wiem która forma Tobie/Panu bardziej odpowiada).

Aha, czyli nie znasz osobiście żadnych ludzi, którzy kupują dużo ubrań, ale mimo to uważasz, że doskonale wiesz, jaki mental mają ci ludzie i jak się dorobili.

Piszę, że nie ma aktualnie w mojej bańce - w moim otoczeniu - chyba nikogo takiego. Ale tak, w przeszłości zdarzało mi się mieć kontakt z kimś, kto kupował kosmiczne ilości ubrań, albo np. kobiety, które miały witrynki z butami xD Albo z drugiej ręki słyszałem o kimś takie opowieści.

W każdym razie mam swoją opinię o tym, ale niezależnie od niej, przede wszystkim jestem wolnościowcem i będę bronił prawa wszystkich ludzi do swobodnego dysponowania swoimi pieniędzmi, nawet jeśli prywatnie mam o tym sposobie negatywną opinię.

Za bardzo utożsamiasz pieniądze z sukcesem w życiu i byciem głównym celem

Ludzie mają różne cele. Zasadniczo pieniądze są tylko środkiem do celu, albo nawet wymogiem koniecznym (nie osiągnę żadnych np. duchowych czy kulturowych celów, jeśli umrę z głodu)

dążenie do tego, żeby państwo jedyne co robiło to dążyło za wszelką cenę do wzrostu PKB

Państwo nie jest w stanie stworzyć wzrostu gospodarczego (o nieszczęsnym PKB nie mówię, bo to słaby wskaźnik, używamy go tylko, żeby pośrednio coś wywnioskować). Państwo - swoimi interwencjami - może tylko ten wzrost hamować. Państwo powinno jedynie stwarzać ramy dla swobodnego funkcjonowania gospodarki, a więc ludzi pracujących i wymieniających się owocami swojej pracy. Policja, sądy, wojsko dla obrony granic i jeszcze parę takich spraw typu straż pożarna czy podstawowa sieć dróg (jestem umiarkowanym minarchistą, patrzę dość realistycznie, a nie idealistycznie). Z badań wynika, że państwo dysponujące między 10% a 20% w łącznym budżecie publicznym (rząd + samorządy i co tam jeszcze by nie wymyślili) pozwala gospodarce działa najefektywniej i najbardziej się wtedy ludziom powodzi. Czyli tak ze 2-3 razy mniej w budżecie niż obecnie zarządzają państwa w Europie.

I państwo ma tylko temu służyć - żeby ludzie mogli bezpiecznie żyć i swobodnie pracować czy tam działać w inny sposób. Absolutnie nie regulować spraw, które z tym bezpieczeństwem i warunkami do działania nie mają nic wspólnego. Bo to już sami ludzie tworzą gospodarkę - każdy indywidualnie w niej funkcjonując tak jak chce i potrafi. Jeśli państwo sobie stawia jakieś inne cele, to należy je powstrzymać, bo zajmuje się nie tym, co trzeba. Człowiek może mieć różne cele, opinie, światopoglądy. Państwo nie. Ma służyć ludziom. A konkretnie swojemu narodowi, bo tylko państwa o charakterze narodowym są w stanie na dłuższą metę sprawnie funkcjonować. Państwo nie ma rozwiązywać żadnych moich, ani niczyich problemów poza jedynie zapewnieniem bezpieczeństwa przed agresorami wewnętrznymi i zewnętrznymi i ewentualnie rozwiązywaniem ogólnych problemów wynikającymi z monopoli czy paradoksów rynku. Państwo ma nie mi stwarzać problemów w imię realizacji jakichś wydumanych celów (klimatycznych np.).


I proponuję nie "panować" sobie z racji tego, że jesteśmy na dość hermetycznym medium, w wąskim gronie. A do tego pan Dysydent brzmiałby komicznie (chociaż gdzie indziej zdradziłem kim jestem ;) ). Dodam, że traktuję to konto jako mocno bezkompromisowe i zaangażowane światopoglądowo, dlatego też i w dyskusjach pod tym nickiem nie gryzę się w język :) Mam nadzieję jednak, że Cię nie uraziłem zbyt poważnie. Wszystkiego dobrego :)