Dobroć szefa = ściema?

in Polish HIVE4 months ago

pol_pl_PALUSZKI-BESKIDZKIE-Z-SOLA-70G-45-SZT-240_1.jpg

https://www.gowork.pl/opinie_czytaj,424005

W piątek lub sobotę, przeglądając sobie wykop przed rozpoczęciem pracy na komputerze, znalazłem link do portalu GoWork. Dla tych co nie wiedzą, to strona dla pracowników i pracodawców, gdzie można wystawiać opinie o danej pracy bez drażliwych szczegółów i wulgaryzmów. W Polsce to moja 3 albo 4 firma, w której pracuję (w UK nie musiałem wchodzić na takie, bo nie musiałem - przez jasne prawo i niskie podatki, do czego niedługo wrócę) i robiłem w dwóch zakładach, gdzie ludzie aktywnie i krytycznie wypowiadali się o firmie. Stąd wiem, że ten portal nie usuwa opinii jak Google (a nawet jeśli, to nie aż tak często i chętnie) oraz daje możliwość obu stronom na wypowiedzenie się. Póki co nie słyszałem nigdzie wiarygodnej krytyki GoWork, ale może miałem szczęście i takowej nie znalazłem. Za wiarygodną krytykę uważam opinię pracownika, który przepracował tam jakiś czas i opiera się głównie na własnych doświadczeniach.

Ludzie rzadko kiedy lubią się chwalić "tą nie fajną stroną" i pokazują się w superlatywach, normalna rzecz. Jeżeli to nie jest szkodzenie komuś (no chyba, że on to lubi - takie pracoholistyczne BDSM) i nie przesadza się, to można to przeżyć. Czy mogę zrozumieć odbieranie miesięcznych dodatków za brak wolnego? Tak, zwłaszcza jak jest to problemem. Metoda kija i marchewki, podobnie jak Divide et Impera jest wiecznie żywa. Jest to problemem, bo wielu ludzi tego nadużywa. Święty nie jestem, ale nie uważam też że robię coś przesadnie złego. Znam przypadki z pierwszej ręki (a nawet ludzi, którzy się tym chwalą) że biorą L4 od zaufanego lekarza i jadą na wakacje do ciepłych krajów. Nasz system jest źle zaprojektowany. Czemu? Bo daje za duże możliwości do kombinowania i za bardzo obciąża system. Nie przepadam za M. Majem, ale w jednej kwestii zgadzamy się na 100% - nie należy zalepiać dziur w murze, tylko sprawić by mur był zbędny. Tak jak np. w UK, gdzie przez pierwsze 4 dni (o ile się nic nie zmieniło), nic się nie dostaje. Po 4 dniach dostaje się 116 funtów na tydzień (za co można kupić jedzenie i podstawowe leki), jak trwa dłużej to kwota rośnie, ale nie pamiętam od kiedy i o ile. Nie jest to system idealny, ale lepszy. Zwykle 1-3 dni wystarczą by złapać oddech od wykonywanej pracy, zrobić coś w domu, załatwić sprawę w urzędzie. W Polsce musimy brać na to specjalnie wolne, w UK po prostu mówimy "łeb mnie boli, elo". No i państwo okrada nas ze zbyt wielu pieniędzy. Przez 4 lata pracowałem w UK i widzę, ile tam się ludziom zabiera. Nie mówię, że to idealny kraj, ale to Polacy wyjeżdżają do UK i tam zostają, a nie na odwrót.

No, a w przypadku firmy od Beskidzkich, premia jest odbierana za faktyczne, nieudawane wolne (nawet nie L4) + nie trwa miesiąc, a dłużej. Czyli harujesz jak niewolnik pół roku, ostatniego dnia się rozchorujesz i won, żadnej złotówki, OSZUŚCIE, nie dostaniesz! Póki co, znając swoje gadulstwo, wstrzymuję się od oceny, bo nie wiem co i jak. Wiem jednak, że znikąd się to nie bierze. Wiem też, że ludzie lubią narzekać, zwłaszcza jak mało zarabiają. Co nie jest ich winą, a beznadziejnie zarządzającego Predator State, które łupi nas ponad miarę, nie dając zbyt dużo w zamian. W UK nie ma takich praktyk (poza najgorszymi pracami, które zwykle wykonują ludzie nie będący Anglikami, pomijając zarządców). Powody są cztery: niskie podatki, prawo, ilość urzędników (przez co nie ma sytuacji, jak w Polsce, że sprawdzane są duże miasta i duże zakłady, a w Polsce powiatowej jak ktoś ma pecha lub będzie na niego donos i urzędnik go nie oleje) i ich możliwości, czyli dawanie wysokich kar. A kary finansowe w UK potrafią bardzo zaboleć. Zwłaszcza jak jesteśmy bogaci, butni i mamy dużo przewin na swoim koncie.

Sort:  

W UK przecież przycina się pracodawcę na wielomiesięczne L4 na urojony ból pleców... UK to nie jest dobry przykład

O takich przypadkach nie słyszałem. Ok, jako całość pewnie nie jest, ale część rozwiązań już jest, te o których wspomniałem np.

Ciekawe czy gdyby zadłużyć biznes alkoholowy na ponad 220 mln złotych, a potem powiedzieć, że mimo długu nikogo się nie zwolni, a nawet wypłaci się inwestorom wszystkie odsetki, to czy ludzie też by wykupywali piwo i wódę, żeby pracownicy nie zostali zwolnieni.

Firma od Paluszków jest tak zadłużona? :O O tym nie słyszałem.

Pewnie by kupili. Ja bym kupił symbolicznie alko, bo się powoli psuje, ale nie w takiej sytuacji.

Nie, firma od Paluszków nie jest tak zadłużona ;). To było nawiązanie do innego case.

Oki :). Wiesz, na pewno by wspierali, gdyby poszła inna informacja (ukrywająca info o tym długu np. Tak jak to robiły polskie media ws. Amber Gold aż do dnia przed zakończeniem kumulacji złota).