A historę tego zegarka i tak zrozumiesz...

in Polish HIVE5 months ago (edited)

W tym tekście będzie trochę easter eggów.

Mam więcej niż 10 lat, ale mniej niż 100. Jestem nadal niedojrzały i chyba ledwo zaczynam kumać, o co w życiu chodzi. Nie spłodziłem dzieciaka, chociaż kilka zasadziłem, zrąbałem parę drzew. I zbudowałem dom.
Czy jakoś tak...

O czym to ja...

Zegarek.

To jedyna męska biżuteria, kaką uznaję.
Wszystko inne, choćby nie wiem jak ładne, to obciążenie.
Bransoleta? Keta? Sygnet? Kolczyk? WTF?
Obrączka to poniekąd wyjątek. Jej też nigdy nie nosiłem.

Tak, czy anyway... Jeśli chcesz coś pokazać i komuś zaimponować czymkolwiek, to chyba raczej lepsze są czyny, niż przedmioty. Ja ludziom raczej niczego nie zazdroszczę, ale jeśli już, to tylko jednego.
Umiejętności.

Ale zbaczam z tematu... Zegarek może powiedzieć sporo o jego właścicielu. Grunt to wyciągnąć z zegarka właściwe wnioski. Co nie jest takie łatwe i oczywiste.

Pewien polski milioner w wywiadzie powiedział coś w stylu, że nie gada z o biznesie z kimś, kto nie ma zegarka za co najmniej (tutaj jakaś duża kwota)... No cóż, jeśli się o tym wie, to można na rozmowę z nim pożyczyć odpowiedni czasomierz i Bob jest twoim wujkiem.

Wróćmy do naszych zegarków.

Generalnie dzielimy świat zegarków na szwajcarskie, japońskie i chińskie. Większość produkowanych na całym świecie werków mechanicznych i kwarcowych to ETA, Seiko i Miyota (Citizen). No jest też Casio, ale on to umie tylko w zegarki elektroniczne (G-Shock, F-91W, itp).
Cała reszta świata to margines. Chociaż sporo jest jeszcze niemieckich, francuskich, włoskich, indyjskich i hamerykańskich.
No i są jeszcze te ruskie, ale o tym za chwilę.
Sporo uprościłem, ale nie ma to większego znaczenia dla tej historii.

Mam kilka zegarków na różne okazje

Żaden z nich nie jest smarwatchem. Nie mam nic przeciwko smartwatchom i smartbandom. W zasadzie to nawet chętnie korzystałbym z ich zalet (monitoring zdrowia, gps, itp), aleee.. To kolejne urządzenie, które wciąż trzeba ładować. Wystarczy mi, że muszę pamiętać o dwóch telefonach i słuchawkach. Mój laptop jest non stop rozładowany, bo używam PC. Moje wkrętarki nigdy nie działają kiedy są potrzebne. itd....

Znowu driftuję w złą stronę.

Moim daily driverem jest chiński zegarek z kwarcowym werkiem Miyota, który można by nazwać podróbą Patek Philippe Aquanaut, ale ja będę się upierał, że to nie podróba, tylko romantycznie brzmiące "homage".

Jaka to różnica, mimo że na pierwszy rzut oka są nie do odróżnienia?
No bo na moim nie ma logo Patka, tylko dumne Lgxige :).
No cóż, nie mam ochoty nosić na nadgarstku równowartości Audi A4, ale podoba mi się wygląd Aquanauta. I tak nikt normalny nie uwierzy, że jeżdżąc Aurisem stać mnie na fanaberie. Nie, nie stać mnie :P. No cóż. Życie.

Moim drugim ulubionym zegarkiem jest jednak taki:

Ruski Wostok Komandirskie, model cośtamcośtam (dokładnie tak wyglądał ten mój pierwszy diver).
obraz.png

I tu dopiero zaczyna się historia, którą chciałem opisać.

Dawno, dawno temu, gdy byłem nastolatkiem (to były jakieś późne lata 80. XX wieku), do Polski przyjeżdżali ludzie ze wschodu, by handlować na naszych targowiskach. Czy to byli faktycznie Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, czy ktoś inny? Nie wiem. Przyjeżdżali ze wschodu i przywozili wszystko, co tylko u nich można było kupić, a u nas sprzedać. Na tych targach można było nabyć wszystko: od kałasza, granatów, szczeniaków dobermanów, które po 4 miesiącach okazywały się niedźwiadkami, po klawiatury z cyrylicą, sztućce, skarpety, żyrandole, samowary, globusy z ruskimi napisami. Mnóstwo badziewia które i tak było trwalsze niż obecne chińskie badziewie, no i oczywiście zegarki. To były zegarki Wostok lub Poljot, ewentualnie Raketa .

W tamtych czasach (może to być nie do pomyślenia), w Polsce nie było dużego wyboru w sklepach. Ja, widząc zegarek, który był relatywnie ładny, wodoodporny, kupiłem go i byłem z niego bardzo dumny. Jego zaletą był wygląd nurka i to, że nie był zbyt duży. Dzisiejsze zegarki nurkowe są stosunkowo spore, ten był mniejszy, jak dla muskularnej rosyjskiej kobiety, ale ja, będąc nastolatkiem, nie zważałem na to – wręcz przeciwnie, było to dla mnie zaletą.

Generalnie Wostoki, zwłaszcza te z rodziny Amfibia, to całkiem szanowane divery. Można w nich zejść nawet do 200 m.p.p.m. A tak z ciekawości: czy ktoś z Was zszedł kiedykolwiek poniżej 5 m?

Te zegarki charakteryzują się pancernością, wodoodpornością i całkiem niezłą punktualnością. Nakręcało się go może raz na dwa dni – serio! Mój model miał lumę, czyli świecące punkty na tarczy i wskazówkach, sekundnik, lunetę, czyli pokrętło, które teoretycznie służy do odmierzania np. ile mam jeszcze tlenu w butli – aczkolwiek nurkowałem z butlą tylko raz w życiu, wiele lat później…

Korona do nakręcania ma uszczelkę chroniącą przed wodą i nie jest na godzinie 15:00, tylko na godzinie 14:00. Dzięki czemu trudniej zahaczyć o coś przypadkiem. Wszystko dobrze przemyślane i zaprojektowane.

To był wspaniały zegarek, nigdy go nie zapomnę.

Cieszyłem się nim wiele lat, nosiłem go na co dzień, pływałem z nim, wszystko było fajnie, do momentu, w którym zapomniałem dokręcić koronkę podczas pewnych wakacji.

Zapomniałem dokręcić koronkę i niestety utopiłem go. O dziwo, nadal chodził po wysuszeniu, ale nigdy już nie chodził dobrze. Jednak korozja zaczęła działać, zegarek z czasem umarł.

Zapomniałem o nim, kupiłem inny, tym razem kwarcowy i tyle. Od tamtej pory poszedłem w kwarce, bo nakręcać zegarków też mi się tak samo chce, jak ładować.

Ale po 30+ latach dopadła mnie nostalgia i postanowiłem znaleźć na Allegro podobny zegarek. Na początku chciałem mieć taki sam, dokładnie taki sam, ale szperając po internecie, znalazłem to cudeńko. Ten zauroczył mnie kolorem swojej tarczy. Jego poprzednik był niebieski, a ten ma tak zwaną tarczę tropikalną. TZN taką, która wygląda na przez lata zjaraną i popękaną od słońca.

obraz.png

Okazało się, że mam nadal bransoletkę ze starego zegarka – niestety, nie zgadzają się kolory. Ale w ogóle mi to nie przeszkadza. W związku z tym mam złotawy zegarek ze stalową rozciągliwą bransoletą i kocham go równie mocno. Ten zegarek jest równie dokładny, równie wodoszczelny i równie pancerny i prosty jak cep, tak jak jego poprzednik. Taki kałach na nadgarstku.

Jedyna, chyba, ruska technologia jaką lubię.

Sort:  

niezły z Ciebie gawędziarz.
wysłuchałam, łącznie z dygresjami
(dzięki nim - powędrowałam też swoimi).

PS:
i jakże miał mi się Nie skojarzyć zegarkowy wątek z Pulp Fiction?! :D

Tak, oczywiście miałem w głowie zegarek z Pulp Fiction pisząc swój post ale nigdy swoim życiu nie nosiłem go w ten sposób:) One, te Wostoki, mają za dużo części dystalnych. (chociaż Wostok pewnie i to by wytrzymał )