Witam.
Trwał u mnie niedawno sezon na poszukiwanie tematu pracy magisterskiej. Pierwszym, jaki mi przyszedł do głowy było "Polskie kino gangsterskie"... niestety jednak, po szybki researchu i obejrzeniu paru dzieł z tego gatunku, szybko zrezygnowałem. Dzisiejszy film jest przykładem sztandarowym dlaczego.
Cholibka, Zbrojewicz, Arnold Boczek i Bogusław Linda w jednym filmie. To nie miało prawa nie wypalić. Po prostu to nie. Gdzieś Cezary Pazura kiedyś opowiadał, że na papierze scenariusz również był rewelacyjny. Ehh... No nie wiem. Fabuła opowiada o grupie gangsterów, która poprzez swoją nonszalancję doprowadza się do zagłady, z którą związek ma współpracownik policji, stojący na uboczu, przyjaciel szefa gangsterskiej szajki. Postacie? No nie ma tu żadnych, jest tylko gromada wiecznych 14-latków, którzy sieją sobie beztrosko terror. Jakaś konkretna dramaturgia, cokolwiek? Mamy tu dosłownie pęd jak w świeższych filmach Vegi, scena za sceną, wszystko pędzi, żadna rzecz tutaj nie ma jak wybrzmieć.
Plus do tego realizacja... w jednej scenie przez długi czas widoczny jest wyraźnie mikrofon. W flashbacku 13-letniego jakoś Bogusława Lindę gra... dorosły Bogusław Linda. Niekiedy postsynchrony kuleją, z dźwiękiem dzieją się dziwne rzeczy ogółem. Masakra. Koszmar. Całość finalnie przedstawia pędzący banał. To chyba topka najgorszych filmów lat 90. Topowi aktorzy nawet nie mieli co zagrać. Ehh.
A ja akurat lubię ten film 🙂
Bardziej przemawia do mnie "Miasto prywatne" niż "Psy 3".
To fakt, Psy 3 też jakoś rewelacyjne nie są w przeciwieństwie do legendarnej jedynki.