Witam.
Nowy "Omen" zgarnął duże grono pozytywnych not totalnie z zaskoczenia. Nieznana reżyserka, ponowne odgrzebywanie dawno zmarłej franczyzy horrorowej - przecież to oczywisty przepis na potworka. A jednak... udało się.
Udało się wręcz z niemałą klasą i wbrew wielu elementom, które no, nie były jakości największej. Sama na przykład historia, scenariusz jest absolutnie w najlepszym wypadku poprawny. Naprawdę nie urywa to tyłka. Arkasha Stevenson jednak wycisnęła z tego absolutnie wszystkie soki, jakie się tylko dało. Film jest świetnie nakręcony, rewelacyjnie bawi się obrazem, czy dramaturgią scen, czerpiąc z mistrzów kina arthouseowego. W związku z tym przez cały czas czuć zło wiszące w powietrzu.
Pomagają w tym wiarygodne kreacje postaci i przepięknie ukazane Włochy. Nie ma się absolutnie do czego przyczepić w tych kwestiach. Podobno szczególnie silnie to wszystko wypada przy wychodzącej w podobnym okresie "Niepokalaną" z Sydney Sweeney. Nowy "Omen" to nie jest żadno objawienie, zresztą w maistreamowym horrorze próżno tego szukać, ale wykazał, że Stevenson ma ogromny talent. Oby jej kolejny projekt był czymś ambitniejszym