Stracone dusze - polski, hollywoodzki, mierny reprezentant edgy kina przełomu wieków

in Polish HIVE10 months ago (edited)

Witam.
Janusz Kamiński to nasza wielka hollywoodzka ikona, uznany operator stale współpracujący ze Spielbergiem jest autorem wielu kultowych, dobrze znanych nam filmowych widoków. Nie mniej jednak mało kto kojarzy, że próbował on się też odnaleźć na gruncie reżyserskim.

7128692.3.jpg

Podobno "Stracone dusze" to miał być hołd dla kultowego "Egzorcysty". W obsadzie John Hurt i święcąca wówczas triumfy Winona Ryder. Co mogło pójść nie tak? Niemal wszystko.
Na jednak duży plus trzeba zaznaczyć stylówę. Tą edgy stylówę tamtych czasów, kiedy wszystko było ekstremalnie edgy ponure. Tutaj jeszcze do tego dochodzą mega kreatywne operatorskie wirtuozerie pośród powszechnego brązu. Naprawdę ten film jest śliczny.

maxresdefault.jpg

A z wad? No... cała reszta, może 1 akt jeszcze jakoś nie zapowiada nędzy. Fabuła jest generyczna - bohaterka, pomagająca lokalnemu egzorcyście odkrywa, że na Ziemii jest człowiek, będący wcieleniem szatana. Postanawia go odnaleźć. Nie ma tu niczego zbytnio odkrywczego, a najgorzej wypada dramaturgia - zero napięcia, zero strachu, właściwie ogólnie dramaturgi w późniejszej części filmu nie ma. Plus do tego postacie są z kartonu, nijakie, niemrawe, a gdy fabuła generycznie leci oczywistymi śladami, to no cóż, oglądasz to i nie czujesz nic, zero emocji, zero zaangażowania. Jedynie ten specyficzny klimat tamtych lat, ta paleta barw i edgyzm typowy dla swoich czasów ma swój urok.

W sumie to materiał na wyłącznie operatorskie case study, bo no, to ładny obrazek, ale nic więcej (nie pytajcie w ogóle, dlaczego to obejrzałem xd).