I decided that this time I would not allow myself to be provoked.
No stupid ideas. No flying. No accidental disasters.
Sara and Oskar didn't believe me for a moment.
Dad, do you swear you won't do anything stupid today? Oscar asked, raising his eyebrows.
I swear, I said, looking into his eyes.
I don't believe it, Sarah murmured.
Right, Alex added.
But I had a mission.
Today I was supposed to be the perfect driver.
I didn't know yet that I would end up as the driver that Mexico wanted to deport.
I started with an off-road race.
Not street, not track, off-road – because there are no sharp turns in the field that you can fly into like a ballistic missile.
I chose the perfect car – the Ford F-150 Raptor.
Big. Strong. Unstoppable.
The plan was simple – to ride calmly to the finish line and not to smash anything.
Start!
The first kilometers – everything was perfect.
I didn't go off the road, I kept a good position.
Dad, that's suspicious, Oskar muttered.
Like... something is not right here, Sara added.
But I was still driving.
I was the first.
There are 500 meters left to the finish line.
And then I saw a hill.
A big, beautiful hill right next to the route.
And a thought came to my mind.
What if... Will I shorten the route and just jump over them?
I stepped on the gas.
Sarah yelled:
– NO!
Too late.
I blew up.
Long.
A very long time.
Oskar looked at the screen in disbelief.
Alex shook his head slowly.
Sarah, holding her forehead, said:
–Dad...
–TACTIC! I shouted in the air.
But I had no idea where I would end up.
And as if out of spite...
I landed STRAIGHT ON THE ROOF OF THE BUILDING.
The game stopped the car.
For a moment, we all looked at the screen in silence.
My Ford was on the roof of a small Mexican house.
Sara was the first to give up and started crying with laughter.
Dad, Alex said. – You are the first man in the world to do off-road on SOMEONE'S ROOF.
– Perhaps... Maybe someone here has a helicopter? I asked quietly.
But no one believed me anymore.
I didn't win the race.
Mexico – 1, me – 0.
After my success in landing on houses, I decided to rehabilitate myself.
Oskar marked a new mission – finding a hidden car in the jungle.
Last time in the jungle I ended up at the bottom of a slope, so now I wanted to approach it like a pro.
I chose the McLaren P1 – a technical marvel that may not be suitable for the jungle, but I'm the expert here, right?
Dad, don't you have a jeep? Alex asked.
I don't need it. "I patted the pad. I'm in control.
I set off.
And for the first 30 seconds it was wonderful.
McLaren gracefully negotiated muddy paths.
I felt like a real rally driver.
Okay, maybe he learned, Oskar muttered.
And then I saw... A HUGE TREE.
A tree that stood in the middle of the path.
I had three options:
Turn.
Stop.
Drive through them.
I chose option 3.
– DAD, NO!
But it was too late.
I hit a tree at 200 km/h.
McLaren shot into the air.
Sara fell off the couch.
Oskar made a strange sound, something between laughter and terror.
Wiktor clapped his hands with delight.
And I had no idea where I was going to land.
Finally, I landed... in the river.
Again.
Sara couldn't pull herself together.
Dad, I'm begging you... I beg you... STOP GRAVITY TESTING.
Oskar looked at the screen with emptiness in his eyes.
Dad, really... DO YOU EVEN KNOW HOW NOT TO LAND IN WATER IN THIS GAME?!
Mexico – 2, me – 0.
After my water disaster, I came to the conclusion that I had to test myself in something else.
Okay, I said. "So now... I'll try to ride the volcano.
NO, all three of them answered at once.
But it was too late.
I moved towards a huge volcano.
My choice? Ferrari SF90.
Of course, it was not an off-road car, but who would care?
Dad, you can't drive a Ferrari in there, said Oskar.
I'll enter.
The first 10 seconds – everything is beautiful.
Then it started to get worse.
The Ferrari started to slide.
I tried to control them.
It didn't work out.
The car began to roll downwards.
First, you are allowed to...
Then faster...
Then...
I fell into the lava.
Quiet.
Sarah didn't laugh anymore. Sarah was crying.
Oskar looked at me.
– Dad... have you really tried to flow through the lava of a ferrari?!
Mexico – 3, me – 0.
But you know what?
I will not give up.
Forza Horizon 5 hasn't seen me in full form yet.
POLSKI:
FORZA HORIZON 5 – Dzień, w którym w Meksyku powinni mi zabrać prawo
Postanowiłem, że tym razem nie dam się sprowokować.
Zero głupich pomysłów. Zero latania. Zero przypadkowych katastrof.
Sara i Oskar nie wierzyli mi ani przez chwilę.
– Tata, przysięgasz, że dziś nie będziesz robił nic głupiego? – zapytał Oskar, unosząc brwi.
– Przysięgam – powiedziałem, patrząc mu w oczy.
– Nie wierzę – mruknęła Sara.
– Słusznie – dodał Alex.
Ale ja miałem misję.
Dziś miałem być kierowcą idealnym.
Nie wiedziałem jeszcze, że skończę jako kierowca, którego Meksyk chciałby deportować.
Zacząłem od wyścigu terenowego.
Nie uliczny, nie torowy, terenowy – bo przecież w terenie nie ma ostrych zakrętów, w które można wlecieć jak pocisk balistyczny.
Wybrałem idealne auto – Ford F-150 Raptor.
Duży. Mocny. Nie do zatrzymania.
Plan był prosty – spokojnie jechać do mety i niczego nie rozwalić.
Start!
Pierwsze kilometry – wszystko perfekcyjnie.
Nie wypadłem z trasy, utrzymywałem dobrą pozycję.
– Tata, to podejrzane – mruknął Oskar.
– Tak jakby… coś tu nie gra – dodała Sara.
Ale ja wciąż prowadziłem.
Byłem pierwszy.
Do mety zostało 500 metrów.
I wtedy zobaczyłem wzgórze.
Wielkie, piękne wzgórze tuż przy trasie.
I przyszła mi do głowy myśl.
A co, jeśli… skrócę drogę i po prostu przez nie przeskoczę?
Wcisnąłem gaz.
Sara wrzasnęła:
– NIEEEE!
Za późno.
Wyleciałem w powietrze.
Długo.
Bardzo długo.
Oskar patrzył na ekran z niedowierzaniem.
Alex powoli potrząsnął głową.
Sara, trzymając się za czoło, powiedziała:
– Tato…
– TAKTYKA! – krzyknąłem w powietrzu.
Ale nie miałem pojęcia, gdzie wyląduję.
I jak na złość…
Wylądowałem PROSTO NA DACHU BUDYNKU.
Gra zatrzymała samochód.
Przez chwilę wszyscy patrzyliśmy w milczeniu na ekran.
Mój Ford stał na dachu małego meksykańskiego domku.
Sara jako pierwsza się poddała i zaczęła płakać ze śmiechu.
– Tato… – powiedział Alex. – Jesteś pierwszym człowiekiem na świecie, który zrobił off-road na CZYIMŚ DACHU.
– Może… może ktoś tu ma helikopter? – zapytałem cicho.
Ale nikt mi już nie wierzył.
Wyścigu nie wygrałem.
Meksyk – 1, ja – 0.
Po moim sukcesie w lądowaniu na domach postanowiłem się zrehabilitować.
Oskar oznaczył nową misję – znalezienie ukrytego auta w dżungli.
Poprzednim razem w dżungli skończyłem na dnie skarpy, więc teraz chciałem podejść do tego jak profesjonalista.
Wybrałem McLarena P1 – cud techniki, który może i nie nadaje się do dżungli, ale to ja tu jestem ekspertem, prawda?
– Tata, nie masz jakiegoś jeepa? – zapytał Alex.
– Nie potrzebuję. – Poklepałem pada. – Mam kontrolę.
Ruszyłem.
I przez pierwsze 30 sekund było cudownie.
McLaren z gracją pokonywał błotniste ścieżki.
Czułem się jak prawdziwy rajdowy kierowca.
– No dobra, może się nauczył – mruknął Oskar.
I wtedy zobaczyłem… OGROMNE DRZEWO.
Drzewo, które stało na samym środku ścieżki.
Miałem trzy opcje:
Skręcić.
Zatrzymać się.
Przejechać przez nie.
Wybrałem opcję 3.
– TATA, NIEEEE!
Ale było za późno.
Uderzyłem w drzewo z prędkością 200 km/h.
McLaren wystrzelił w powietrze.
Sara aż spadła z kanapy.
Oskar wydał z siebie dziwny dźwięk, coś między śmiechem a przerażeniem.
Wiktor klaskał z zachwytu.
A ja nie miałem pojęcia, gdzie wyląduję.
W końcu wylądowałem… w rzece.
Znowu.
Sara nie mogła się pozbierać.
– Tato, błagam… błagam cię… PRZESTAŃ TESTOWAĆ GRAWITACJĘ.
Oskar patrzył na ekran z pustką w oczach.
– Tata, serio… TY W OGÓLE UMIESZ W TEJ GRZE NIE LĄDOWAĆ W WODZIE?!
Meksyk – 2, ja – 0.
Po mojej wodnej katastrofie doszedłem do wniosku, że muszę się sprawdzić w czymś innym.
– Okej – powiedziałem. – To teraz… spróbuję wjechać na wulkan.
– NIE – odpowiedziała cała trójka naraz.
Ale było już za późno.
Ruszyłem w stronę ogromnego wulkanu.
Mój wybór? Ferrari SF90.
Oczywiście, nie było to auto terenowe, ale kto by się przejmował?
– Tato, nie wjedziesz tam Ferrari – powiedział Oskar.
– Wjadę.
Pierwsze 10 sekund – wszystko pięknie.
Potem zaczęło być gorzej.
Ferrari zaczęło się ślizgać.
Próbowałem je opanować.
Nie wyszło.
Auto zaczęło się toczyć w dół.
Najpierw wolno…
Potem szybciej…
A potem…
Wpadłem do lawy.
Cisza.
Sara już się nie śmiała. Sara płakała.
Oskar spojrzał na mnie.
– Tata… czy ty naprawdę PRÓBOWAŁEŚ PRZEPŁYWAĆ LAWĘ FERRARI?!
Meksyk – 3, ja – 0.
Ale wiecie co?
Nie poddam się.
Forza Horizon 5 jeszcze mnie nie widziała w pełnej formie.
Love how is Forza looks! i love it!
Thanks . Ilove it to