Wczoraj odbył się pierwszy test herbertowego pokoju zagadek, nad którym pracowałem przez ostatnie miesiące. Poniżej kilka wniosków.
- Test potwierdził, że wszystko zawsze trzeba dobrze przetestować. Nawet jeśli wydaje nam się, że wszystko jest sprawdzone i dopięte na ostatni guzik. Wczoraj na przykład okazało się, że lista z rzeczami, które trzeba znaleźć jest źle wydrukowana. Kolejność była nieprawidłowa, co doprowadziło do lekkiej dezorientacji. Na szczęście można było to dość szybko naprawić.
- Muszę też wprowadzić kilka drobnych poprawek: lekko zmienić schemat, inaczej podpisać zdjęcia i zmodyfikować mapę, tak by pozwalała lepiej lokalizować rzeczy. W poniedziałek powinienem to ogarnąć, tak więc w przyszłym tygodniu będę mógł zrobić kolejny test.
- Muszę też zrobić jakiś wpisujący się w klimat system podpowiedzi. Jeszcze nie wiem jaki, ale wydaje się to konieczne, bo test potwierdził, że pokój jest trudny. Co prawda uczestnikom udało się znaleźć wszystkie 7 paczek z ziarnem, ale bez podpowiedzi byłoby gorzej. Inna kwestia, że część osób znała dobrze KBK. Dla osób zupełnie nowych odnalezienie się w miejscu będzie o wiele trudniejsze.
- Test potwierdził, że kilkunastoosobowe grupy kategorycznie odpadają, bo będzie zbyt duży chaos. Myślę, że optymalna wielkość grupy jest taka jak w rzeszowskim pokoju, czyli 2-5 osób, ale jeśli ktoś by się uparł na większą, to grę można by zrobić dla maks 8 osób.