[PL/EN] Czytaj z Marcinem 18/2024 - "Abchazja" ('Abkhazia'), Wojciech Górecki

in Hive Book Club4 days ago
Ostatnią część swojej kaukaskiej trylogii Wojciech Górecki poświęcił Abchazji – krainie tajemniczej, bo trudno dostępnej (obecnie praktycznie niedostępnej dla kogokolwiek oprócz Rosjan) i historii jej wojen z Gruzją.

Górecki był świadkiem wydarzeń – od wojny i czystek etnicznych po skomplikowaną teraźniejszość.

Na kartach swojej książki przedstawia nam wydarzenia takie, jakimi je widział i dzieli się swoimi przemyśleniami na temat tego, co można było zrobić dla uniknięcia konfliktu lub – później – załagodzenia jego skutków.

Na razie – podobnie jak przy poprzednich częściach – przedstawię piętnaście rozdziałów, piętnaście opowieści z lat 1993-2012.

Będzie to podróż najbardziej ponura z dotychczasowych, ukazująca przemianę dawnego raju w piekło wojny i czyściec chwili obecnej.

Ponura, ale ważna.
Wojciech Górecki devoted the final part of his Caucasus trilogy to Abkhazia - a land as mysterious as it is difficult to access (it is now virtually inaccessible to all but Russians) - and the history of its wars with Georgia.

Górecki was a witness to events - from war and ethnic cleansing to the complicated present.

In the pages of his book, he gives us the events as he saw them and shares his thoughts on what could have been done to avoid the conflict or - later - to mitigate its consequences.

At this point, as in the previous parts, I will introduce you to fifteen chapters, fifteen stories, from 1993 to 2012.

This will be the darkest journey of all, showing the transformation of a former paradise into the hell of war and the purgatory of the present.

A dark but important one.
- „Sanatorium Czernomoriec, Gudauta” – zaczynamy ją w 1993 roku w Gudaucie – trzecim pod względem wielkości mieście Abchazji.

Pierwszy wyjazd Góreckiego na Kaukaz. Trwa wojna abchasko-gruzińska, a on, jako reporter, chce zrozumieć, co stało się jej przyczyną i jakie będą konsekwencje.

Wraz z towarzyszącym mu rosyjskim fotoreporterem nocują w budynku sanatorium, całkowicie zrujnowanego i rozkradzionego – bez pościeli, stołów, krzeseł, nawet bez pryszniców i sedesów.

I bez światła – do dyspozycji mają tylko lampę naftową, pożyczoną od dozorców podczas jednej z wieczerzy.

Ostatniej nocy – strzelanina, sprowadzona właśnie światłem lampy…
- 'Chernomorets Sanatorium, Gudauta' - we begin this story in 1993 in Gudauta, the third largest city in Abkhazia.

It's Górecki's first trip to the Caucasus. The Abkhazian-Georgian war is underway and, as a reporter, he wants to understand what caused it and what the consequences will be.

Together with the Russian photojournalist who accompanies him, they spend the night in the sanatorium building, which has been completely destroyed and robbed - no sheets, tables, chairs, even showers or toilets.

And no light - all they have is an oil lamp borrowed from the caretakers during one of the evening meals.

Last night - there's a gunfire, triggered by the light of the lamp...
- „Listopad 1993” – wojna właśnie się zakończyła.

Na granicy abchasko-rosyjskiej kwitnie handel mandarynkami, jedynym, co zrujnowany wojną region ma jeszcze do zaoferowania.

Jeszcze przed chwilą koczowali tam uchodźcy: jedni próbowali się przedostać do Rosji, inni czekali na wieści o zaginionych bliskich, jeszcze inni po prostu nie mieli już co z sobą zrobić.

Autor maluje obraz czarnomorskiego raju, z którego nie zostało już praktycznie nic.

Krowy obgryzające palmy. Porozbijane przystanki. Walące się budynki.

Ludzie, którzy za miesięczną pensję (w wysokości 2 dolarów) są w stanie kupić dwadzieścia siedem i pół bochenka chleba. Albo dwa i pół kilo sera.

Słuchamy opowieści o trwającym rok oblężeniu górniczego miasta Tkwarczeli, gdzie ludzie zimą musieli gotować korę z drzew.

O wyludnionym Suchumi i jego spalonym archiwum.

O pilnujących porządku – czasem kosztem własnego życia – Kozakach.

O czystkach etnicznych, których dopuszczały się obie strony – Gruzini w czasie wojny, Abchazi po jej zakończeniu.

O taksówkarzu, który chwali się, jak to swojego czasu wiózł rannych do szpitala – i jednego z nich zabił własnoręcznie, rozpoznawszy w nim wroga.

I o paradoksie pomocy zagranicznej – do jednej z wsi przyjechali przedstawiciele organizacji humanitarnej, zobaczyć, co jest potrzebne.

Ale mieszkańcy wsi dowiedzieli się o tej wizycie – i zadziałała kaukaska gościnność.

Mieszkańcy zadłużyli się, ale ugościli przyjezdnych tak, jak honor nakazywał – zarżnęli wołu, parę baranów, stoły były pełne potraw, alkoholu, słodyczy. Nie mogli przecież przynieść wstydu krajowi!

A nieświadomi goście uznali, że skoro wszystkiego jest w bród, to żadnej pomocy nie potrzeba.

I wyjechali.

Dostajemy opis sytuacji, które doprowadziły do wybuchu wojny – wojny, której tak naprawdę nikt nie chciał, ale która okazała się nieunikniona: obie strony konfliktu popełniły zbyt dużo błędów we wzajemnym dialogu, a potem nie dało się (a może nawet i nie chciano) tego wszystkiego powstrzymać.

A potem – po praktycznym osiągnięciu zwycięstwa – okazało się, że nie wiadomo, co robić dalej.

Do tego zarys historii Abchazji.

Zaczynając od czasów starożytnych, przez wejście na kilka stuleci w skład królestwa Gruzji, po okres jej rozbicia dzielnicowego, kiedy to Abchazja to podlegała gruzińskiej Imeretii, to Imperium Osmańskiemu, to rządziła się samodzielnie.

Następnie w czasach caratu Abchazja niby była jednym z jego księstw, ale wielu jej mieszkańców zostało wygnanych, a na ich miejsce napłynęli Gruzini i Ormianie.

Trudne czasy radzieckie – najpierw jako republiki związkowej, po kilku latach wcielonej jednak do Gruzińskiej SRR.

Potem represje i prześladowania od lat 30. do śmierci Stalina, do tego osadnictwo gruzińskie – wszystko to sprawiło, że zaczął nabrzmiewać konflikt.

Po śmierci Stalina zaczęły się protesty, manifestacje i żądania odłączenia od Gruzji – co zaowocowało pewnymi drobnymi ustępstwami.

A od 1989 zaczęły się jeszcze większe kłopoty, w rozwiązaniu których bynajmniej nie była pomocna sytuacja polityczna w Gruzji.

Jej pierwszy prezydent, Zwiad Gamsachurdia, przesadził z nacjonalizmem, zraził do siebie mniejszości i przyczynił się do utraty Osetii Południowej.

A ci, którzy go obalili, wpadli na pomysł, że dobrym pomysłem na poprawę sytuacji w kraju będzie wejście z wojskiem do Abchazji i uspokojenie protestów tą drogą. Mylili się.

A raczej – w swoich przewidywaniach nie uwzględnili tego, że Abchazów wesprą północnokaukascy konfederaci i Rosja.

Tymczasem dla każdego rozsądnego polityka było jasne, że osłabienie nowopowstałych państw będzie jednym z głównych celów Kremla...

W rozdziale mamy także opis spotkań z wpływowymi postaciami.

Na początek - z pierwszym przywódcą Abchazji, Władysławem Ardzinbą. Poznajemy jego poglądy na kwestię abchaską.

Ponoć przed wojną był realistą gotowym na układ z Tbilisi, na zgodę w kwestii szerokiej autonomii – cóż z tego, skoro wojna wybuchła akurat w dniu, kiedy abchaski parlament miał o tym dyskutować?

A w momencie spotkania już w deklaracjach o porozumieniu brakowało szczerości – poczuł się samodzielnym panem na włościach.

Potem – Szamil Basajew, czeczeński dowódca wspierający w tej wojnie Abchazów.

Określa się jako terrorysta, mówi, że to, że jego ludzie zginęli – to trudno, taka jest wojna.

Ale najważniejsze, że zginęli w walce, jak przystoi mężczyznom z Kaukazu.

Mamy też motyw pewnego nagrania wideo - pojawia się w nim postać tajemniczego Polaka, który brał udział w szturmie na siedzibę rządu.

Górecki postanawia rozwiązać zagadkę, odkryć jego tożsamość i dalsze losy.
- 'November 1993' - the war has just ended.

On the Abkhazian-Russian border, the trade in mandarins - the only thing the war-ravaged region still has to offer - is booming.

Not long ago, refugees were camped there: some were trying to reach Russia, others were waiting for news of missing relatives, and still others had simply run out of things to do.

The author paints a picture of a Black Sea paradise of which practically nothing remains.

Cows biting the palm trees. Broken bus stops. Collapsing buildings.

People who can buy twenty-seven and a half loaves of bread with their monthly salary (of 2 dollars). Or two and a half kilos of cheese.

We hear stories of the year-long siege of the mining town of Tkvarcheli, where people had to cook bark from trees in winter.

About the depopulated Sukhumi and its burnt archives.

About the Cossacks who kept order, sometimes at the cost of their own lives.

Of ethnic cleansing by both sides - Georgians during the war, Abkhazians after it.

About a taxi driver who boasts that he once had to take the wounded people to hospital - and killed one of them himself, recognising him as the enemy.

And about the paradox of foreign aid - representatives of a humanitarian organisation came to a village to see what was needed.

But the villagers found out about the visit - and Caucasian hospitality kicked in.

The villagers went into debt, but received the visitors as honour rules dictate - they slaughtered an ox, a couple of rams, the tables were full of food, alcohol and sweets. After all, they couldn't bring shame to the country!

And the ignorant guests decided that since there was plenty of everything, the locals didn't need any help.

So they left. We get a description of the situations that led to the outbreak of war - a war that nobody really wanted, but which turned out to be inevitable: both sides in the conflict made too many mistakes in their dialogue with each other, and then it was impossible (or perhaps even unwanted) to stop that all.

And then - after victory had been virtually achieved - it turned out that it was unclear what to do next.

Then there is the history of Abkhazia.

From ancient times, through several centuries as part of the Georgian kingdom, to the period of Georgia's division into districts, when Abkhazia was sometimes subordinate to the Georgian Imereti, sometimes to the Ottoman Empire, sometimes even governed itself.

Then, under the Tsars, Abkhazia was apparently one of Russia's principalities, but many of its inhabitants were expelled and replaced by Georgians and Armenians.

Difficult Soviet times - first as a Soviet republic, but after a few years incorporated into the Georgian SSR.

Then the repression and persecution from the 1930s until Stalin's death, plus further settlements of Georgians - all this led to a growing conflict.

After Stalin's death, protests, demonstrations and demands for secession from Georgia began - resulting in some minor concessions.

And from 1989 onwards, there was even more unrest, which the political situation in Georgia did nothing to help.

Its first president, Zviad Gamsakhurdia, took nationalism too far, antagonised minorities and was responsible for the loss of South Ossetia.

And those who overthrew him concluded that a good way to improve the situation in the country would be to send troops into Abkhazia to quell the protests. They were wrong.

Or rather, they failed to take into account that the Abkhazians would be supported by the North Caucasian confederates and Russia.

However, it was clear to any rational politician that weakening the newly formed states would be one of the Kremlin's main objectives...

In this chapter we also have a description of meetings with influential figures.

We begin with the first leader of Abkhazia, Vladislav Ardzinba. We learn about his views on the Abkhazian question.

Supposedly, before the war, he was a realist, ready to make a deal with Tbilisi, to agree on a broad autonomy - but in any case, the war broke out on the very day the Abkhazian parliament was to discuss it.

And by the time of the meeting, his declarations of agreement already lacked sincerity - he started to feel he was a lord in his own right.

The next is Shamil Basaev, the Chechen commander supporting the Abkhazians in this war.

He calls himself a terrorist and says that the fact that his men have died - well, that's bad, but that's war.

The most important thing for him is, that they died in battle, as men from the Caucasus should.

There is also the motif of a certain video in which appears the figure of a mysterious Pole who took part in the attack on the government headquarters.

Górecki decides to solve the mystery and discover his identity and fate.
- „Kwiecień 1994” – tym razem rzecz się dzieje głównie w Moskwie i Stawropolu.

Górecki opowiada o swoich początkach znajomości z Rosją, w pierwszych chwilach jej istnienia po upadku Związku Radzieckiego i o narodziłych się tam początkach fascynacji Kaukazem.

O tym, jak „wybrał się do Abchazji, żeby poczuć prawdziwy Kaukaz” i jak „potem musiał zjeździć cały Kaukaz, żeby lepiej zrozumieć Abchazję”.
- 'April 1994' - this time the story is set mainly in Moscow and Stavropol.

Górecki talks about his early acquaintance with Russia, in the first moments of its existence after the collapse of the Soviet Union, and about the beginnings of his fascination with the Caucasus.

He tells how he 'went to Abkhazia to get a feel for the real Caucasus' and how he 'later had to travel all over the Caucasus to understand Abkhazia better'.
- „Maj 1994” – historia Rosjanki Ałły ze Stawropola i Wachtanga, Gruzina-Megrela z Zugdidi, którzy poznali się w Suchumi, tam zamieszkali i tam stworzyli rodzinę.

O tym, jak żyli przed wojną, jak udało im się przed nią uciec, co zastali we własnym mieszkaniu, na chwilę wracając tam po wojnie.

I o tym, co później prosili dla nich przekazać dawni sąsiedzi, gdy odwiedził ich Górecki: że „ich mieszkanie zajął porządny człowiek. Bohater Abchazji.” I że nie powinni wracać – bo oni Wachtanga znają i on dobry człowiek, ale za rogiem już go nie znają i jako Gruzina – mogą pobić, albo zastrzelić.

Do tego rozmowy.

Pierwsza z wicepremierem Woronowem – naukowcem, uważanym za głównego przedstawiciela abchaskiego nacjonalizmu. Zarazem nieposiadającym żadnych abchaskich korzeni.

Objaśnia, czemu Abchazja może tylko decydować o tym, od kogo będzie zależna i dlaczego nie chce, żeby to była Gruzja.

Opowiada o Jasoczce – wiejskiej posiadłości w górach, założonej przez jego pradziadka 120 lat wcześniej i zniszczonej podczas wojny.

Druga – z pułkownikiem Gunbą, o kolejnych okrucieństwach wojny, o rosyjskim poecie, który podczas niej zginął, o dzieciach zabijających dzieci…

Trzecia – spotkanie z aktorami: rodziną Hagbów i ich przyjacielem, znanym już z poprzedniej książki Ławrikiem Achbą, który wbrew zakazowi prezydenta wstąpił do wojska i de facto utworzył abchaską marynarkę wojenną, w skład której wchodził jeden kuter bojowy.

I kolejne obrazy – odradzające się powoli Suchumi i książki kupowane przez autora.

Powracający do Gali i Oczamcziry dawni megrelscy mieszkańcy, traktowani niespecjalnie życzliwie zarówno przez Abchazów, jak i przez państwo gruzińskie.

Średniowieczne kamienne baszty, w których kryją się załogi posterunków granicznych podczas ataków przeciwnika.

I dowódcy tychże – znajomi z dzieciństwa, postawieni przez los po dwóch stronach granicy.

Oficjalnie wrogowie, poza okiem aparatu – serdeczni przyjaciele.

A potem odradzający się klasztor w Nowym Atonie, z którym nie wiadomo, co zrobić.

Niby przybywają doń mnisi szukający sensu życia, niby abchaska cerkiew od wojny rządzi się samodzielnie – ale wciąż nieoficjalnie.

A klasztor jest własnością… no właśnie, czyją?

Na pewno państwową. Formalnie – Tbilisi. Praktycznie – decyzję podejmowałby prezydent Ardzinba.

Tylko komu miałby klasztor przekazać? Samozwańczemu patriarsze Abchazji? Patriarchatowi Gruzji?

I tak źle, i tak niedobrze.

Udaje się ustalić personalia tajemniczego Polaka z nagrania wideo.

Janusz Godawa. Poległ.

Ale gdzie, jak, kiedy? Wciąż nie wiadomo.
- 'May 1994' - the story of Alla, a Russian from Stavropol, and Vakhtang, a Georgian-Mingrelian from Zugdidi, who met in Sukhumi, lived there and started a family.

About how they lived before the war, how they managed to escape it, what they found in their own apartment, when they returned there for a while after the war.

And about what their former neighbours asked Górecki to tell them when he visited them later: that 'Alla and Vakhtang's flat had been taken by a decent man. A hero of Abkhazia'. And that the couple shouldn't go back - because the neighbours know Vakhtang and he's a good man, but just around the corner the others don't know him and because he's Georgian he could be beaten up or shot.

Then there are the conversations.

The first was with Deputy Prime Minister Voronov, a scientist who was considered the main representative of Abkhazian nationalism. But he has no Abkhazian roots.

He explains why Abkhazia can decide only on whom it will depend, and why he does not want it to be Georgia.

He tells the story of Yasochka - a rural estate in the mountains founded by his great-grandfather 120 years ago and destroyed during the war.

The second - with Colonel Gunba, about the subsequent atrocities of the war, about the Russian poet who died in it, about children killing children...

The third - a meeting with the actors: the Hagba family and their friend, Lavrik Akhba, already known from the previous book, who, against the president's order, joined the army and de facto formed the Abkhazian navy, consisting of a single combat cutter.

There are other images - Sukhumi slowly being reborn, and books being bought by the author.

The return of the former Megrelian inhabitants to Gali and Ochamchira, treated unkindly by both the Abkhazians and the Georgian state.

The medieval stone towers in which the border guards hide during enemy attacks.

And the commanders of these guards - childhood acquaintances placed by fate on opposite sides of the border.

Officially enemies, off-screen warm friends.

And then there is the reviving monastery in New Athos, with which no one knows what to do.

Apparently monks are going there in search of a meaning to life, apparently the Abkhazian Orthodox Church has been running itself since the war - but still unofficially.

And the monastery is owned by... well, by whom?

It is definitely state property. Formally - of Tbilisi. Practically - any decision would be made by President Ardzinba.

But to whom should he hand over the monastery? To the self-proclaimed Patriarch of Abkhazia? To the Patriarch of Georgia?

Damned if you do, damned if you don't.

Górecki manages to identify the personalities of the mysterious Poles from the video.

Janusz Godawa. He is a victim of war.

But where he died, how, when? The answer is still a mystery.
- „Październik-grudzień 1995”.

Dużo miejsca poświęcone opisowi podróży na Kaukaz, pociągiem. Najpierw z Łodzi do Mińska. Stamtąd – do Kijowa. Z Ukrainy do Soczi.

Warunki takie, że konduktor kwituje je krótko: „Tu był burdel, jest i będzie”.

A z Soczi – nie wiadomo. Granice lądowe Rosji ponoć od dawna zamknięte dla cudzoziemców, ale nie wiadomo, czy na poważnie, czy z całą masą wyjątków.

Przed wyjazdem na granicę, trzeba jeszcze gdzieś przenocować, a tu nagle się okazuje, że nie ma gdzie.

Bezcenną pomocą okazuje się notes z kontaktami – udaje się dodzwonić do naprawdę grubej ryby, który zgodnie z zasadą „bieda przyjaciół mojego przyjaciela jest moją biedą” błyskawicznie załatwia miejsce w hotelu.

Następnego ranka na granicy – znów problem. Pogranicznicy przepuścić nie chcą.

Na szczęście akurat pojawia się delegacja parlamentarzystów z Dumy, którym można się poskarżyć na trudności.

Okazuje się, że posłowie przepisów nie znają i nakazują przepuścić reporterów.

A w samej Abchazji już łatwiej – najpierw w ministerstwie bezproblemowe uzyskanie zgody na przejazd do Gruzji.

Potem autobus, autostop… Na jednym z posterunków – poczęstunek u żołnierzy.

I dalej w drogę z Lekarzami bez Granic, przez most na Inguri i dalej pociągiem do Gruzji, Azerbejdżanu…

Miesiąc później – z powrotem do Abchazji.

Ponowne spotkanie z aktorami.

Na cmentarzu poszukiwania grobu Godawy – nieudane. Znajduje się za to grób wicepremiera Woronowa – zamach.

Kolejne spotkania z prominentami.

Jest Konstantin Tużba – minister gospodarki, twórca pierwszego w powojennej Abchazji banku.

Opowiada o trudnych realiach – pensja w budżetówce 15 dolarów, w firmie – 25. Minister dostaje nieco ponad 20. A emerytura – pięćdziesiąt centów.

Mimo to, ludzie jakoś i z czegoś muszą żyć.

Połowa budżetu to sprzedaż mandarynek do Rosji.

Ale w turystyce przyszłości nie widzi, pomimo potencjału: „Nie będziemy narodem kelnerów i pokojówek”.

Jest premier – Giennadij Gagulia.

Ten opowiada o propozycjach dla Gruzinów – państwie konfederacyjnym, reprezentowanym w ONZ przez Gruzina.

Jest świadomy trudności, jakie stoją przed Abchazją i roli Rosji w tej całej łamigłówce.

Deklaruje, że gdyby Rosja jeszcze wzmocniła blokadę, jest gotów nawet przemycać i kraść, by jego ludzie mieli co jeść.

A jednak w tak trudnych warunkach decyduje, że nie można oszczędzać na edukacji i kulturze.

Są też inni: wiceminister spraw zagranicznych – Zurab Smyr, który opowiada o sytuacji demograficznej, wiceprzewodniczący parlamentu – Stanisław Łakoba, profesor historii i krewny Nestora, przywódcy Abchazów w czasach wczesnoradzieckich.

Ten opowiada o abchaskich wierzeniach. O tym, jak pod płaszczem chrześcijaństwa i islamu wciąż skrywają się tradycyjne pogańskie wierzenia.

I o tym, co mu się przydarzyło, gdy w górach szukał pewnego miejsca, gdzie miejscowi oddają cześć złemu górskiemu duchowi.

Z kolei Giwi Agrba, minister spraw wewnętrznych, opowiada o tym, jak zmieniła go wojna i o ciężkiej sytuacji z lat 1993-94, gdy na cały kraj miał do dyspozycji zaledwie 163 milicjantów. A przestępców było znacznie więcej…

Kolejnymi rozmówcami Góreckiego są Wissarion – nieoficjalny przywódca abchaskiej Cerkwi oraz Leonid Czepeliański, kompozytor mający polskie korzenie.

Wreszcie ponowne spotkanie z prezydentem Ardzinbą i jego punkt widzenia na relacje abchasko-gruzińskie i rolę Rosji w negocjacjach.

Potem opowieści o podróży po wsiach.

Duripsz, gdzie prawie w każdym obejściu można spotkać jakiegoś stulatka.

Łychny – miejsce, w którym odbywają się abchaskie wiece, przejaw prawdziwej demokracji ludowej. Ostatni w 1989.

Aczandara i pobliska Dydrypsz-nycha – miejsce najbardziej czczonego świętego miejsca.

Wreszcie nadchodzi pora podróży powrotnej – rejs tureckim promem do Trabzonu, autobusem do Stambułu, potem przez Bułgarię i Rumunię do Budapesztu, by tam złapać pociąg do Warszawy.

Z samej Warszawy do Łodzi to już drobiazg, niewart specjalnej uwagi.

Do tego wszystkiego historyjka ilustrująca kaukaską fantazję: jej bohaterami są Abchaz, który samodzielnie nauczył się chińskiego, oraz prezydent Czeczenii, Dżochar Dudajew.

Ten z kolei wybrał się na zakupy do Paryża.

Samemu pilotując samolot, nie dając się wykryć radarom (był w końcu generałem lotnictwa) i lądując bez informowania kogokolwiek drogami oficjalnymi.

Nie tylko Polak potrafi!
- 'October-December 1995'

A lot of space devoted to the description of the journey to the Caucasus, by train. First from Łódź to Minsk. From there - to Kyiv. From Ukraine to Sochi.

The conditions are such that the conductor's short answer is: "It was a shithole, it is and it will be".

From Sochi on - nobody knows. Russia's land borders have supposedly been closed to foreigners for a long time, but it is unclear whether this is for real or whether there are exceptions.

Before going to the border, they need to stay somewhere for the night, and suddenly it turns out that there is nowhere to stay.

A notebook with contacts proves invaluable - the author manages to call a really big shot who, on the principle of 'the misery of my friend's friends is my misery', arranges a hotel place in no time at all.

The next morning at the border - another problem. The border guards refuse to let the author through.

Fortunately, a delegation of Russian Duma deputies arrives and he can complain about the difficulties.

It turns out that the MPs do not know the law and order the reporters to be allowed to pass.

It's easier in Abkhazia itself - first the ministry gives permission to travel to Georgia without any problems.

Then a bus, a hitchhike... At one of the checkpoints - a treat from the soldiers.

And then on the road with Médecins Sans Frontières, across the bridge over the Inguri and on by train to Georgia, Azerbaijan...

A month later - back to Abkhazia.

A reunion with the actors.

At the cemetery, the search for Godawa's grave was unsuccessful. Instead, the grave of Deputy Prime Minister Voronov is found - a successful assassination.

Other meetings with prominent people.

There is Konstantin Tuzhba - Minister of Economy, the creator of the first bank in post-war Abkhazia.

He talks about the harsh realities - the salary in the budget sector is 15 dollars, in a company - 25. The minister gets just over 20. And the pension - fifty cents.

Still, people have to live somehow and from something.

Half of the budget comes from the sale of mandarins to Russia.

But he sees no future in tourism, despite its potential: 'We won't be a nation of waiters and maids'. There is a prime minister - Gennadiy Gagulia.

He talks about proposals for the Georgians - a confederated state, represented at the UN by a Georgian.

He is aware of the difficulties Abkhazia is facing and of Russia's role in the whole puzzle.

He says that if Russia tightens the blockade, he is even prepared to smuggle and steal so that his people can eat.

And yet, under such difficult conditions, he decides that no expense should be spared on education and culture.

There are others: the deputy foreign minister, Zurab Smyr, who talks about the demographic situation; the deputy speaker of parliament, Stanislav Lakoba, a history professor and relative of Nestor, the leader of the Abkhazians in the early Soviet period.

He talks about Abkhazian beliefs. About how traditional pagan beliefs are still hidden under the guise of Christianity and Islam.

And about what happened to him when he went into the mountains in search of a place where the locals worship an evil mountain spirit.

On the other hand, Givi Agrba, the Minister of the Internal Affairs, talks about how the war changed him and about the plight of 1993-94, when he had only 163 militiamen for the whole country. But the criminals were many more...

Górecki's next interviewees are Vissarion, the unofficial head of the Abkhazian Church, and Leonid Chepelyanski, a composer with Polish roots.

Finally, again a reunion with President Ardzinba, his views on Abkhazian-Georgian relations and Russia's role in the negotiations.

Then the stories of the journey through the villages.

Duripsh, where you can meet a centenarian in almost every yard.

Lykhny - the place where the Abkhazian mass meetings are held, a manifestation of true people's democracy. The last one in 1989.

Achandara and nearby Dydrypsh-nykha - the site of the most revered holy place.

Finally, it was time for the return journey - a Turkish ferry to Trabzon, a bus to Istanbul, then through Bulgaria and Romania to Budapest to catch the train to Warsaw.

From Warsaw itself to Łódź is a trifle, not worthy of special attention.

On top of all this, there is a story that illustrates a Caucasian fantasy: the protagonists are the Abkhazian, who learned Chinese on his own, and the president of Chechnya, Jokhar Dudaev.

The latter, in turn, went on a shopping trip to Paris.

He flew the plane himself, avoiding radar detection (he was an air force general) and landing without informing anyone through official channels.

Not only Poles can do that!
- „Listopad-grudzień 1996” – rozmowa z Fazilem Iskanderem, jednym z najwybitniejszych Abchazów, prozaikiem, piszącym po rosyjsku, przewijającym się w dyskusjach o literackiej Nagrodzie Nobla, autorem „Sandra z Czegemu”, powieści opisującej historię rodzinnej wioski i sposób, w jaki ona postrzegała otaczający świat.

Poznajemy skomplikowany życiorys Iskandera i jego poglądy na konflikt z Gruzją.

W przeciwieństwie do większości Abchazów, uważa, że oba narody powinny się porozumieć, a Abchazja pozostać częścią Gruzji – choć tym razem na równych prawach.
- November-December 1996' - a conversation with Fazil Iskander, one of the most prominent Abkhazians, a novelist who writes in Russian, who has been discussed for the Nobel Prize in Literature, and the author of 'Sandro from Chegem', a novel that describes the history of his home village and the way it perceives the world around it.

We learn about Iskander's complicated biography and his views on the conflict with Georgia.

Unlike most Abkhazians, he believes that the two peoples should come to an understanding and that Abkhazia should remain part of Georgia - but this time on an equal footing.
- „Sierpień-wrzesień 1997” – o kolejnych rokowaniach pokojowych między Abchazją a Gruzją, tym razem głównie z gruzińskimi rozmówcami.

Przedstawiona została dotychczasowa historia i to, jak blisko było podpisania układu o wspólnym państwie gruzińsko-abchaskim w 1997 roku.

Opinie samych Gruzinów były podzielone – jedni uważali takie rozwiązanie za zdradę stanu, inni dostrzegali popełnione przez ich kraj błędy i prawa narodu abchaskiego do samostanowienia.

W samej Abchazji też spora część społeczeństwa obawiała się, że ryzyko ponownej marginalizacji byłoby zbyt wielkie.

Niektórzy jednak zdają sobie sprawę, że otwarcie granicy z Rosją skończy się wchłonięciem przez nią i faktycznym końcem Abchazji…

Prezydent Ardzinba powoli traci poparcie, zarzuca się mu nepotyzm.

Niedaleka od prawdy wydaje się jednak opinia, że gdyby nie Rosja, konflikt już dawno byłby rozwiązany, a narody – pogodzone.

Z jakiegoś względu traktat nie zostaje podpisany. Być może lepszej okazji do porozumienia nie będzie, przynajmniej za naszego życia.

W następnych latach dochodzi do kolejnych krótkotrwałych starć Abchazów z gruzińską partyzantką w powiecie galskim (zakończonych sukcesem Abchazów).

Ardzinba wygrywa wybory, w których był jedynym kandydatem (nie żeby inni nie chcieli – odpowiednio skrojona ordynacja uniemożliwiła ich start), a Tbilisi, zniechęcone podejściem Rosjan, orientuje się coraz bardziej na Zachód.

W odpowiedzi Rosja łagodzi blokadę Abchazji.
- 'August-September 1997' - on further peace negotiations between Abkhazia and Georgia, this time mainly with Georgian interlocutors.

The author tells of the history of the talks so far, and how close it came in 1997 to signing an agreement on a joint Georgian-Abkhazian state.

The Georgians themselves were divided, with some seeing such an agreement as high treason, while others recognised the mistakes their country had made and the Abkhazian people's right to self-determination.

In Abkhazia itself, a large part of the population feared that the risk of being marginalised again was too great.

Some, however, realise that the opening of the border with Russia will end in absorption by Russia and the de facto end of Abkhazia...

President Ardzinba is slowly losing support and is accused of nepotism.

The view that without Russia the conflict would have been resolved long ago and the peoples reconciled seems not far from the truth.

For some reason, the treaty has not been signed. Perhaps there will not be a better opportunity for agreement, at least in our lifetime.

In the years that followed, there were more short-lived clashes between Abkhazians and Georgian guerrillas in the Gali district (which ended in Abkhazian success).

Ardzinba won an election in which he was the only candidate (not that the others didn't want to - a suitably tailored electoral law made it impossible for them to stand), and Tbilisi, discouraged by Russia's approach, turned increasingly to the West.

In response, Russia eased its blockade of Abkhazia.
- „Czerwiec 1999” – przede wszystkim wyjaśnienie losów Janusza Godawy, jego krótkiej historii pobytu w Abchazji, udziału w walce o budynek Rady Ministrów i późniejszej śmierci.

Wojowniczy Polak, oprócz abchaskiego orderu, doczekał się również takiego upamiętnienia.

Oprócz tego – wizyta w Aczandarze i świadectwo śmierci pewnego starca, dalekiego krewnego Ławrika.

I przypomnienie wydarzeń z poprzedniej książki, o zdejmowaniu wiekowej klątwy.
- 'June 1999' - mainly an explanation of the fate of Janusz Godawa, what his brief stay in Abkhazia was like, how he took part in the battle for the Council of Ministers building and how he finally died.

In addition to the Abkhazian order, the militant Pole was also honoured with such a commemoration.

Also - a visit to Achandara and a testimony to the death of an old man, a distant relative of Lavrik.

There's also a reminder of the events of the previous book, concerning the removal of the ancient curse.
- „Listopad 2000” – dalszy ciąg tematów okołopolitycznych.

Rządy Ardzinby ewoluują, jeśli nie w kierunku dyktatury, to co najmniej autorytaryzmu.

Jego dawni przyjaciele nie czują się komfortowo, niektórzy rozważają nawet emigrację.

W Abchazji działają też ludzie wciąż myślący i marzący o porozumieniu z Gruzją – coraz trudniejszym o tyle, że Gruzja ciąży ku Zachodowi, a Abchazja tkwi w realiach i mentalności Kaukazu.

Kilka słów o funkcjonowaniu prasy w Abchazji.

O realiach walki z gruzińskimi partyzantami w okolicach Gali.

I o odwiedzinach cerkwi we wsiach Pschu i Mokwi.
- 'November 2000' - another continuation of peripolitical themes.

Ardzinba's rule is moving, if not towards dictatorship, then at least towards authoritarianism.

His former friends feel uncomfortable, and some even consider emigrating.

In Abkhazia there are also people who still think and dream of an agreement with Georgia, which is becoming increasingly difficult as Georgia looks to the West and Abkhazia remains stuck in the realities and mentality of the Caucasus.

A few words on the functioning of the press in Abkhazia.

About the realities of fighting Georgian guerrillas in the Gali region.

And about visiting Orthodox churches in the villages of Pskhu and Mokvi.
- „2000-2007” – okres, w którym Górecki pracował w polskiej ambasadzie w Baku i nie miał możliwości odwiedzania Abchazji.

Pojawiają się opowieści o tbiliskim Instytucie Gruzińsko-Abchaskim, działającym na rzecz pojednania, o wydarzeniach w wąwozie Kodori, gdzie abchascy Swanowie buntują się przeciw władzy z Suchumi (i ostatecznie zostają poskromieni przez siły z Tbilisi), o nowych wyborach prezydenckich w Abchazji i o nowym prezydencie Gruzji – Saakaszwilim.

Rosji taki wybór nie w smak, więc ociepla relacje z Abchazją i masowo rozdaje Abchazom rosyjskie paszporty.
- '2000-2007' - the period when Górecki worked at the Polish embassy in Baku and did not have the opportunity to visit Abkhazia.

There are stories about the Tbilisi-based Georgian-Abkhazian Institute, which works for reconciliation; the events in the Kodori Gorge, where Abkhazian Svans revolted against the Sukhumi authorities (and were eventually suppressed by Tbilisi forces); the new presidential elections in Abkhazia and the new Georgian president, Saakashvili.

Russia does not like the choice of Georgians, so it warms relations with Abkhazia and distributes Russian passports to Abkhazians en masse.
- „Październik 2007” – między innymi, o wpływie przyznania igrzysk olimpijskich niedalekiemu Soczi na rynek nieruchomości w Abchazji.

O projekcie przejścia na alfabet łaciński – prawdopodobnie już u zarania skazanym na niepowodzenie.

O działalności abchaskiej poczty, skupiającej się głównie na wydawaniu kolorowych znaczków dla zagranicznych kolekcjonerów.

I o pewnej zmianie w polityce wewnętrznej – nowe władze chciałyby większej otwartości na świat, i to niekoniecznie za pośrednictwem Rosji. Coś na wzór Cypru Północnego, w skrajnych marzeniach – Tajwanu.

Może nawet współpracy z Unią Europejską – choć w tym przypadku dla wszystkich jest jasne, że musiałby stać się cud.
- 'October 2007' - on the impact of the awarding of the Olympic Games to nearby Sochi on the property market in Abkhazia.

On the project to switch to the Latin alphabet - probably doomed from the start.

On the activities of the Abkhazian post office, which is mainly focused on issuing colourful stamps for foreign collectors.

And about a certain change in internal politics - the new authorities want to be more open to the world, and not necessarily through Russia. Something like Northern Cyprus, in extreme dreams - Taiwan.

Perhaps even cooperation with the European Union - although everyone realises that this would require a miracle.
- „2008” – komplikuje się sytuacja międzynarodowa.

Zachód reaguje zbyt późno i zbyt mało stanowczo. 7 sierpnia wybucha kolejna wojna w Osetii Południowej.

Rosja wykorzystuje sytuację, wkracza już nie tylko do obu zbuntowanych prowincji, ale też do Gruzji „gruzińskiej”.

Z tej ostatniej w końcu się wycofa. Ale uznaje niepodległość Abchazji i Osetii, podpisuje z nimi traktaty, przegania z nich zagranicznych obserwatorów.

Wszelkie dotychczasowe plany Gruzji muszą zostać odłożone na czas nieokreślony.
- '2008' - the international situation becomes more complicated.

The West reacts too late and not decisively enough. On 7 August, another war broke out in South Ossetia.

Russia took advantage of the situation and invaded not only the two rebel provinces but also "Georgian" Georgia.

It eventually withdrew from the latter. But it recognised the independence of Abkhazia and Ossetia, signed treaties with them and expelled foreign observers.

All Georgia's previous plans had to be postponed indefinitely.
- „Czerwiec 2009” – realia po kolejnej wojnie.

Niby wszystko poszło dobrze, niby Abchazja powoli rozkwita – zwłaszcza dzięki rosyjskim turystom – ale wszyscy jakby nie do końca byli zadowoleni.

Jedni próbują przekonywać, że Abchazja nie jest marionetką Moskwy.

Inni – że bez współpracy z Zachodem kraj zmieni się w drugie Naddniestrze, rezerwatem dla homo postsovieticus.

Jeszcze inni – że wcześniej, przed Gruzinami mogli się bronić, mogli się skarżyć choćby Moskwie. A teraz – komu się poskarżą na Rosję?

Abchazja ewoluuje w niekoniecznie dobrym kierunku – państwo się nie rozwija, reformy są odkładane na nieokreśloną przyszłość, gospodarka leży, a finansowanie pochodzi głównie z rosyjskiego budżetu…
- 'June 2009' - the reality after a recent war.

Everything seems to have gone well, Abkhazia seems to be slowly prospering - especially thanks to Russian tourists - but nobody seems to be entirely satisfied.

Some try to argue that Abkhazia is not Moscow's puppet.

Others - that without cooperation with the West, the country will turn into another Transnistria, a reserve for homo postsovieticus.

Some others - that they used to be able to defend themselves against the Georgians, at least they could complain to Moscow. And now - who are they going to complain to about Russia?

Abkhazia is evolving in a direction that is not necessarily good - the state is not developing, reforms are being postponed indefinitely, the economy is in decline and funding comes mainly from the Russian budget...
- „2010 i później” – przede wszystkim opis wrażeń autora na temat aktualnej sytuacji.

Tbilisi oferuje Abchazom coraz więcej – gdyby takie oferty padły 10, 15 lat wcześniej, konflikt udałoby się zażegnać. Dziś – nikogo to nie interesuje.

Rosja poszerza swoje wpływy.

Umierają Ardzinba i jego następca, Siergiej Bagapsz.

Nowy prezydent – Ankwab – w czasie kampanii zachowuje się populistycznie i młodzieży, zamiast miejsc pracy obiecuje dyskoteki. Okazuje się, że to była trafna decyzja.

Tymczasem władzę w Gruzji przejmuje miliarder Iwaniszwili, deklarujący poprawę relacji z Rosją.

Abchazów to nie cieszy – dla nich im gorsze relacje Tbilisi z Moskwą, tym lepiej.
- '2010 and Beyond' - primarily a description of the author's impressions of the current situation.

Tbilisi is offering the Abkhazians more and more - if such offers had been made 10, 15 years earlier, the conflict could have been resolved. Today - no one is interested.

Russia is expanding its influence.

Ardzinba and his successor, Sergei Bagapsh, died.

The new president - Ankvab - campaigned on a populist platform, promising young people discos instead of jobs. This turns out to be the right decision.

Meanwhile, billionaire Bidzina Ivanishvili takes power in Georgia and announces an improvement in relations with Russia.

The Abkhazians are not happy - for them, the worse Tbilisi's relations with Moscow, the better.
- „Hotel Armenia Marriott, Erywań” – o erywańskiej konferencji poświęconej różnym aspektom sytuacji na Kaukazie Południowym.

Autor dostrzega swoją przemianę, zaczyna cenić wygodę.

Opowiada, jak przed hotelem spotyka chłopca malującego obrazki, by zarobić na komputer.

Niby z nim rozmawia, niby nawiązuje kontakt – ale potem zauważa, że przegapił dobry temat na reportaż, że mógł i powinien był zadać dużo więcej pytań.

Że nie potrafi połączyć mieszkania w Marriocie z byciem reporterem.

Że, być może, czeka go wybór dalszej drogi.
- 'Armenia Marriott Hotel, Yerevan' - about a conference in Yerevan devoted to various aspects of the situation in the South Caucasus.

The author notices his change and begins to appreciate comfort.

He tells how he, outside his hotel, meets a boy who paints pictures to earn money for his computer.

He apparently talks to him, apparently makes contact - but then realises that he missed a good reportage topic, that he could have asked many more questions.

That he can't live in the Marriott and be a reporter at the same time.

That he may be faced with the choice of taking a proper path in life.
Jak sami widzicie, książka jest wyjątkowo treściwa, choć najcieńsza z całej trylogii – ma zaledwie nieco ponad 170 stron.

I jest niezbędna każdemu, komu nieobca jest tematyka kaukaska.

Nie da się zrozumieć choćby obecnej Gruzji, nie mając tych podstawowych informacji o losach konfliktu abchaskiego.

Nie da się zrozumieć w pełni kaukaskiej mentalności, nie mając choćby podstawowego pojęcia o tym, jak funkcjonuje Abchazja z jej mozaiką etniczną, łączącą narody Północy i Południa Kaukazu.

I oczywiście – jedna książka absolutnie nie może dać pełnej wiedzy. Ale jako jej przekrojowe źródło, przed dalszym zgłębieniem tematu – nada się bardzo dobrze.
As you can see, the book is extremely informative, despite being the thinnest of the trilogy - at just over 170 pages.

And it is indispensable for anyone familiar with the Caucasus.

It is impossible, for example, to understand contemporary Georgia without this basic information about the history and fate of the Abkhazian conflict.

It is impossible to fully understand the Caucasian mentality without having even a rudimentary idea of how Abkhazia works, with its ethnic mosaic linking the peoples of the North and South of the Caucasus.

On the other hand, of course, a single book cannot provide complete knowledge. But as a first-hand source of information, before exploring the subject further, it will do very well.
A teraz pora na podsumowanie.

Mam to szczęście, że udało mi się odwiedzić Abchazję i przynajmniej trochę porozmawiać z jej mieszkańcami (kiedyś popełnię o tym osobny tekst, albo nawet kilka).

Fakt, miało to miejsce ładnych kilka lat po wydarzeniach opisanych pod koniec książki. I drugi fakt – byłem tam nieporównywalnie krócej, niż Górecki, więc absolutnie nie chcę się kreować na eksperta od regionu.

Ale sam na własne uszy słyszałem z ust Abchazów – tego starszego pokolenia, które pamiętało czas konfliktu – to, co przytoczył również Górecki w swojej książce: że „nie o taką Abchazję walczyli”.

Że „gdyby wiedzieli, jak to się skończy, do wojny by nie doszło”.

I wreszcie, że „w tej wojnie nie było wygranych”.

I z tym, niestety, muszę się zgodzić. Przed Abchazją nie ma idealnej, a przynajmniej dobrej, drogi.

Możliwości są w zasadzie trzy: może zostać takim pseudopaństwem, jak obecnie. Pozbawionym poważnego przemysłu, z głównym źródłem dochodu w postaci rosyjskich turystów i opierającym się na Rosji zarówno w aspekcie budżetowym, jak i militarnym – ale stwarzającym pozory niepodległości, a nawet uznanym przez kilka państw świata, niewiele znaczących, również finansowanych przez Rosję (Syria, Wenezuela. Nikaragua, Nauru…).

Może zostać po prostu częścią Rosji, jej totalnym zadupiem, o które nikt na Kremlu nie będzie się troszczyć bardziej, niż o jakiekolwiek inne miejsce w „głubince”, czyli wcale.

A może też porozumieć się z Gruzją i wrócić do koncepcji federacji – w takim państwie Abchazja byłaby jednym z głównych regionów, z którego głosem trzeba byłoby się liczyć i którego nie dałoby się pomijać przy wszelkiego rodzaju inwestycjach.

Kto wie, jak po 35 latach od rozpadu ZSRR wygląda Batumi, stolica autonomicznej Adżarii i porówna je z abchaskim Suchumi, nie ma wątpliwości, jak taka racjonalna decyzja powinna wyglądać.

Tylko że racjonalizm i emocje oraz traumy wojenne nie idą w parze – a to nie wróży dobrze przyszłości Abchazji w najbliższych latach, może nawet dekadach.
And now it is time to sum up.

I was lucky enough to be able to visit Abkhazia and at least talk to some of its inhabitants. (I'm going to write one or more articles about this at some point).

It is true that this happened a few years after the events described at the end of the book. And secondly, I was there for an incomparably shorter time than Górecki, so I am in no way claiming to be an expert on the region.

But I myself heard with my own ears from the mouths of Abkhazians - the older generation who remembered the time of the conflict and life before it - what Górecki also quotes in his book: that 'this is not the Abkhazia they fought for'.

That 'if they had known how it would end, the war would not have happened'.

And finally, that 'there were no winners in this war'.

And, unfortunately, I have to agree. There is no ideal, or at least no good, way forward for Abkhazia.

There are basically three possibilities: it could remain a pseudo-state, as it is today. Without any serious industry, with its main source of income in the form of Russian tourists, and dependent on Russia for both budgetary and military aspects - but creating the illusion of independence, and even being recognised by several countries in the world, not very important ones, also financed by Russia (Syria, Venezuela, Nicaragua, Nauru...).

It could simply become part of Russia, its total shithole, which no one in the Kremlin will care about any more than any other place in the 'glubinka', i.e. not at all.

Or perhaps it could reach an agreement with Georgia and return to the concept of federation - in such a state Abkhazia would be one of the main regions whose voice would have to be reckoned with and which could not be overlooked for any kind of investment.

Anyone who knows what Batumi, the capital of autonomous Adjaria, looks like 35 years after the collapse of the USSR, and compares it with Abkhazia's Sukhumi, has no doubt what such a rational decision should look like.

Except that rationality and emotion and the traumas of war do not go hand in hand - and that does not bode well for Abkhazia's future in the years, perhaps decades, to come.
Książce oczywiście nie mogę dać innej oceny, niż maksymalna, choć prawdę mówiąc, w porównaniu z poprzednimi częściami kaukaskiej trylogii jest ona jeszcze odrobinę lepsza. Of course, I can only give the book a maximum rating, although to be honest, compared to the previous parts of the Caucasus trilogy, this one is even a bit better.