Pierwsze co robię z rana to spoglądam na moją stopę. Wczoraj wpakowałem w nią sporą ilość altacetu co chyba pomogło, bo opuchlizna w znacznym stopniu zeszła. Nie powiem, że było to cudowne ozdrowienie z dnia na dzień, ale noga nie boli i mogę w miarę swobodnie zginać kostką we wszystkie strony. Szczerze mówiąc, to wczoraj nie dawałem sobie zbyt wiele szans. Gdybym miał obstawiać, to postawiłbym raczej na to, że po wczorajszym dniu dopiero da się we znaki i będzie jeszcze gorzej, a tu miłe zaskoczenie. Ciekawe jak będzie się spisywać po założeniu buta w trakcie marszu. Na dzisiejszej trasie po drodze jest dużo schronisk gdzie ewentualnie można się zatrzymać. Jedno jest pewnie, nie muszę zjeżdżać kolejką na dół, mogę zaryzykować i iść dalej.
Limit szczęścia nie jest jednak nieograniczony. Za oknem cały czas leje, i to chyba największy deszcz jaki do tej pory nam się przytrafił. W dodatku nic nie zapowiada, aby miało przestać.
Gotujemy śniadanie i nieśpiesznie zbieramy się do wyjścia. Pada chyba jeszcze bardziej więc przekładamy moment wyjścia o 15min. Sytuacja zmienia się niewiele. Cóż. Lepiej nie będzie. Trzeba iść.
Zakładamy kurtki membranowe, kaptury, peleryny na plecaki i ruszamy w drogę. Pierwsze schronisko po drodze to schronisko na Hali Łabowskiej. Ładne, przyjemne, z miłą obsługą i przestronną jadalnią w której grupki turystów siedzą przy stołach wpatrując się to w mapę, to w pogodę za oknem. I my dołączamy do tego zacnego grona zajmując miejsce przy stole i wieszając swoje mokre rzeczy obok innych, wiszących już na oparciach krzeseł i grzejnikach ubrań rozwieszonych przez pozostałych wędrowców.
Schronisko bardzo mi się podoba, grzejniki ciepłe a nocleg w dużo bardziej normalnej cenie niż w schronisku na Jaworzynie (25-30zł/os). Na suficie namalowano uproszczony schemat przebiegu Głównego Szlaku Beskidzkiego oraz jego profil wysokościowy. Ciekawy motyw.
Zjadamy kisiel i wypijamy gorącą herbatę po czym ruszamy w dalszą drogę. Pogoda bez zmian. Byle do kolejnego schroniska, którym będzie prywatne schronisko Cyrla pod szczytem Makowicy. Do budynku schroniska schodzi się po schodkach na dół. Z Zewnątrz wygląda bardziej jak zadbana agroturystyka. Wnętrze również nietypowe jak na schroniskowe standardy. Zaraz a wejściem stoi wieszak, gdzie zostawiamy mokre kurtki i buty. Dalej w jadalni długie ławy i ściany zdobione różnymi bibelotami. Na środku kominek przy którym wygrzewa się pies, a nieco dalej leży kot. Zamawiamy gorącą czekoladę i ciastko. Smakuje wyśmienicie. Podobno schronisko to słynie właśnie z dobrej kuchni.
Po krótkim odpoczynku i podsuszeniu kurtek schodzimy do Rytra. Gdzieś w pobliżu powinny być ruiny zamku z XIII wieku, których jednak za bardzo ze szlaku nie widać. Pokazały się dopiero później, gdy opuszczaliśmy już Rytro i wchodziliśmy na przeciwległe zbocza.
W Rytrze robimy szybie zakupy i ruszamy dalej, bardzo stromą ścieżką do Chaty Kordowiec, gdzie mamy zatrzymać się na nocleg.
Początkowo bardzo strome podejście prowadzi najpierw asfaltem i drogą wyłożoną betonowymi płytami, następnie lasem wśród mniejszych i większych polanek. Deszcz cały czas daje się we znaki.
Chata Kordowiec zgodnie z mapą położna jest po lewej stronie szlaku, na skraju polany, koło której właśnie przechodzimy. Za nią powinny znajdować się jeszcze kolejne zabudowania. Dostrzegam jakąś chatkę na skraju polany. Porównuję z pozycją na mapie. Nie do końca się to zgadza. Chyba musieliśmy minąć Chatę i będziemy musieli wrócić się kawałek. Dla pewności dzwonię do gospodarza i dopytuję o położenie chaty, i czy jest do niej jakiś drogowskaz. Okazuje się, że do Chatki prowadzi jedynie wąska ścieżynka odbijająca od szlaku, która nie jest oznaczona, i faktycznie, tak jak przypuszczałem, musieliśmy ją minąć. Wracamy więc kilkadziesiąt metrów wypatrując ścieżki w dół.
Na progu wita nas bardzo gościnny właściciel chaty. Rozpala ogień w kominku, gotuje nam ciepłą herbatę, pokazuje nasz pokój i łazienkę, w której wcześniej zdążył już nagrzać, więc możemy skorzystać z ciepłych grzejników i zrobić pranie. Wychodek jest na zewnątrz, a drewniana Chata ma swój bardzo ciekawy klimat.
Mapa trasy i profil wysokości:
<div style="max-width:600px;overflow:hidden;margin:0 auto;min-width:300px;"><iframe src="https://mapa-turystyczna.pl/map/widget/route/h1l0p1/2fnq.html" height="680" frameborder="0" style="width:100%;border:0;"></iframe><a href="https://mapa-turystyczna.pl/route/2fnq?utm_source=external_web&utm_medium=widget&utm_campaign=route_widget" target="_blank" style="color:#999;padding:7px 0;font-size: 13px;font-family:Roboto,Arial,sans-serif;display: inline-block;">Trasa: Schronisko PTTK Jaworzyna Krynicka – Chata Kordowiec | mapa-turystyczna.pl</a></div>
Congratulations, your post has been added to Pinmapple! 🎉🥳🍍
Did you know you have your own profile map?
And every post has their own map too!
Want to have your post on the map too?
Drewniane chaty zawsze maja swoj klimat :) Dom z duszą :)
To prawda. Lubię drewniane schroniska, ale chyba jeszcze nigdy nie miałem okazji nocować w takiej typowej drewnianej Chacie.
The rewards earned on this comment will go directly to the person sharing the post on Twitter as long as they are registered with @poshtoken. Sign up at https://hiveposh.com.
Dear @verticallife,
The current HiveBuzz proposal will expire in a few days.
Do you mind supporting our proposal for 2022 so our team can continue its work next year?
You can do it on Peakd, ecency,
https://peakd.com/me/proposals/199
Thank you. We wish you a Happy New Year!
Congratulations @verticallife! You received the biggest smile and some love from TravelFeed! Keep up the amazing blog. 😍 Your post was also chosen as top pick of the day and is now featured on the TravelFeed.io front page.
Thanks for using TravelFeed!
@lesiopm (TravelFeed team)
PS: Did you know that we recently launched the truvvl app? With truvvl, you can create travel stories on the go from your phone and swipe through nearby stories from other TravelFeed users. It is available on the Apple App Store and Google Play.