A Day in the Life of a Dad / My Actifit Report Card: Feb 7/2025

in Actifit2 days ago

20241227_193622.jpg

The day started early, even before the world around me had fully woken up. I opened my eyes and for a moment, I wondered if I really wanted to get up yet. When I looked at the clock, I knew I had no choice – time to get moving.

I slid out of bed carefully, making sure not to wake my wife, and quietly stepped into the hallway. The first being I encountered was Mija, our cat. She looked at me with a typical feline mix of curiosity and indifference. As usual in the morning, she seemed displeased that someone dared to disturb her sacred peace. Roni, in contrast to Mija, sprang to his feet as if he was waiting for an exciting mission.

20250208_134249.jpg

I walked into the kitchen, brewed a cup of coffee, and sat down for a moment, enjoying the silence. This was my little ritual – a few minutes just for myself before the house filled with noise and daily chaos.

After a quick breakfast of cheese and egg sandwiches, I got dressed and headed out for my morning walk.

20250207_160144.jpg

The weather was perfect – crisp air, a light mist hovering over the grass, and silence interrupted only by birdsong. Mornings like this always give me energy.

I walked towards the park, not rushing but keeping a steady pace. At this hour, the park had a certain magic – just a few joggers, some elderly people with walking poles, mothers with strollers, and me, marching to my rhythm.

20250207_160124.jpg

Passing the pond, I noticed an old man feeding the pigeons. He had such a peaceful presence, as if this ritual was the most important moment of his day. For a moment, I just watched him, thinking about how every routine has its own meaning.

20250129_163958.jpg

With each step, I felt my body waking up. The counter on my phone kept ticking up, and I felt better with every stride. 10,000 steps passed quicker than I expected.

I decided to take a longer route. Maybe today I could break my step record?

20250119_115102.jpg

When I got home, I reached for my phone and saw it – a payment for overtime!

That was the kind of moment when you feel like luck is on your side. Immediately, my mind started racing: "What should I do with it?" The answer was simple – LEGO for the kids.

20250119_111740.jpg

Without waiting too long, I got dressed and headed out again. On foot, of course, because if I was already racking up steps, I was going all in.

The walk to the store passed quickly. Entering the LEGO section felt like being a kid in a chocolate factory. Hundreds of boxes, thousands of bricks, millions of possibilities!

20250119_115111.jpg

First, Star Wars – Oskar would be thrilled. Then Minecraft – obviously, Alex wouldn’t put it down for hours. For Sara, something from LEGO Friends, and for Wiktor – something simple but dynamic so he could build and demolish to his heart’s content.

With a full backpack and a bag in hand, I headed home. More kilometers added to the counter.

20241227_193415.jpg

When I returned from the store, the kids were already ready for a grand play session. I barely had time to put the bag down before they all rushed over to see what I had brought this time. Oskar immediately grabbed his Star Wars set, Sara carefully picked out her LEGO Friends box, Alex couldn’t wait to open his Minecraft set, and Wiktor… well, he had a completely different plan – to unpack everything at once and create something of his own!

20250208_134258.jpg

20241227_193505.jpg

Within moments, the living room was a LEGO-filled chaos, which, for any LEGO lover, is the perfect sight. Colorful pieces scattered across the floor, instruction manuals being passed around, and me, as always, with my hands full. Because, of course, every construction needs a chief engineer to oversee the entire process – me!

20241227_193537.jpg

20250207_132005.jpg

Oskar, being the biggest Star Wars fan, immediately started assembling his new spaceship. The TIE Fighter I had chosen had tons of details and a really complex design.

"Dad, this has 1,500 pieces!" he exclaimed excitedly, flipping through the manual.

"Good thing it’s not 5,000, or we’d be stuck in this living room until nightfall!" I laughed.

20250208_134146.jpg

20250208_134151.jpg

I watched as Oskar carefully connected each piece. Every part had its place, and with his typical precision, he made sure everything fit perfectly. That’s the magic of LEGO – it builds patience, teaches precision, and provides a satisfaction no other toy can match.

20250208_134211.jpg

20250207_130037.jpg

After an hour, the TIE Fighter was taking shape. Oskar kept pausing to show me each stage.

"Dad, look! The wings are done!"

"It looks epic. Now you just need to test if it can fly!"

"Yeah, but no throwing it – this is LEGO, not a real spaceship!" he reminded me, well aware of my jokes.

20250207_160248.jpg

When the time came to pick up my wife from work, there was no other option – I walked there.

The walk to the preschool was another chance to add to my step count. I was already at 30,000, and I knew it wasn’t over yet.

When I saw my wife coming out of the preschool, I could tell immediately that she had had a busy day.

"How was it?" I asked as she approached me.

"The usual. Lots of kids, lots of energy, lots of noise. And you?" she replied.

"Walk, LEGO, now walking to get you… and 34,000 steps on the counter."

20250207_160239.jpg

She looked at me, as if trying to figure out if I was joking, but when I pulled out my phone and showed her the count, she laughed.

"You have so much energy."

"I had no choice. Should I have taken the car?" I laughed.

We walked home together, talking about everything and nothing. It was one of those moments when you truly appreciate the little things – a shared walk, a conversation after a long day of work and home duties.

20250207_160242.jpg

That night, as everyone was in bed, I checked my step counter. 34,000 steps.

A day full of movement, play, family moments, and small joys.

I lay down, tired but satisfied. Walking, LEGO, picking up my wife, countless steps, and my children’s smiles – it couldn’t have been better.

20250207_160256.jpg

I closed my eyes, knowing that tomorrow would bring another equally intense day. But that was good – days like these are the best. 😊

POLISH:

Dzień z życia taty

20241227_193622.jpg

Dzień zaczął się wcześnie, jeszcze zanim świat dookoła zdążył się w pełni obudzić. Otworzyłem oczy i przez chwilę zastanawiałem się, czy na pewno chcę już wstawać. Kiedy spojrzałem na zegarek, wiedziałem, że nie mam wyboru – czas ruszać w świat.

Wysunąłem się z łóżka, uważając, żeby nie obudzić żony, i cicho wyszedłem na korytarz. Pierwszą osobą – a właściwie istotą – którą spotkałem, była Mija, nasza kotka. Patrzyła na mnie z typową kocią mieszanką ciekawości i obojętności. Jak zwykle rano wyglądała na niezadowoloną, że ktoś śmie zakłócać jej święty spokój. Roni, w przeciwieństwie do Miji, poderwał się na równe nogi, jakby czekał na jakąś ekscytującą misję.

20250208_134231.jpg

Wszedłem do kuchni, zaparzyłem kawę i przez chwilę po prostu siedziałem, delektując się ciszą. To był mój mały rytuał – kilka minut tylko dla siebie, zanim dom wypełni się hałasem i codziennym zamieszaniem.

Po szybkim śniadaniu, złożonym z kanapek z serem i jajkiem, ubrałem się i wyszedłem na poranny spacer.

20250207_160144.jpg

Pogoda była idealna – rześkie powietrze, lekka mgła unosząca się nad trawą i cisza przerywana jedynie śpiewem ptaków. Taki poranek to coś, co zawsze dodaje mi energii.

Ruszyłem w stronę parku, nie spiesząc się, ale jednocześnie trzymając tempo. Park o tej porze miał w sobie coś magicznego – tylko kilku biegaczy, kilka starszych osób z kijkami, mamy z wózkami i ja, maszerujący w swoim rytmie.

20250129_163958.jpg

Mijając staw, zauważyłem starszego pana karmiącego gołębie. Miał w sobie taki spokój, jakby ten rytuał był najważniejszym momentem jego dnia. Przez chwilę po prostu patrzyłem na niego, myśląc o tym, że każda rutyna ma swój sens.

Z każdym krokiem czułem, jak moje ciało budzi się do życia. Licznik w telefonie rósł, a ja czułem się coraz lepiej. 10 000 kroków pękło szybciej, niż się spodziewałem.

20250207_160124.jpg

Postanowiłem, że zrobię dłuższą trasę. Może nawet uda się dzisiaj pobić rekord kroków?

20250119_115102.jpg

Po powrocie do domu sięgnąłem po telefon i wtedy to zobaczyłem – przelew za nadgodziny!

To był ten moment, kiedy człowiek czuje, że los się do niego uśmiechnął. Od razu zaczęło się myślenie: „Co z tym zrobić?”. Odpowiedź była prosta – LEGO dla dzieci.

20250119_111740.jpg

Nie czekając długo, ubrałem się i wyszedłem. Na piechotę, bo skoro już nabijam kroki, to idę na całość.

Droga do sklepu minęła mi szybko. Wchodząc do działu LEGO, poczułem się jak dziecko w fabryce czekolady. Setki pudełek, tysiące klocków, miliony możliwości!

20250119_115111.jpg

Najpierw Star Wars – Oskar będzie zachwycony. Potem Minecraft – wiadomo, Alex nie oderwie się przez kilka godzin. Dla Sary coś z LEGO Friends, a dla Wiktora – coś prostego, ale dynamicznego, żeby mógł budować i burzyć do woli.

Z pełnym plecakiem i siatką w ręku ruszyłem w drogę powrotną. Kolejne kilometry na liczniku.

20250208_134201.jpg

Po powrocie ze sklepu dzieciaki były już gotowe na wielką zabawę. Ledwo zdążyłem postawić torbę z zakupami na podłodze, a już wszyscy rzucili się, żeby zobaczyć, co tym razem przyniosłem. Oskar od razu wyciągnął swój zestaw Star Wars, Sara z precyzją wybrała pudełko z LEGO Friends, Alex nie mógł się doczekać otworzenia zestawu Minecraft, a Wiktor... cóż, on miał zupełnie inny plan – rozpakować wszystko na raz i stworzyć coś własnego!

Już po chwili w salonie panował klockowy chaos, który dla każdego miłośnika LEGO jest widokiem wręcz idealnym. Kolorowe elementy rozsypały się po podłodze, instrukcje zaczęły krążyć między dziećmi, a ja, jak zawsze, miałem pełne ręce roboty. Bo przecież wiadomo, że w każdej budowie musi być główny inżynier, który będzie nadzorował cały proces – czyli ja!

Oskar, jako największy fan Gwiezdnych Wojen, od razu zabrał się za składanie swojego nowego statku kosmicznego. TIE Fighter, który wybrałem, miał mnóstwo szczegółów i naprawdę skomplikowaną konstrukcję.
– Tato, ale to ma aż 1500 elementów! – stwierdził z ekscytacją, przeglądając instrukcję.
– Dobrze, że nie 5000, bo nie wyszlibyśmy z tego salonu do wieczora! – zaśmiałem się.

Patrzyłem, jak Oskar z niezwykłą precyzją łączy kolejne elementy. Każda część miała swoje miejsce, a on z typową dla siebie dokładnością sprawdzał, czy na pewno pasuje. To jest właśnie magia LEGO – rozwija cierpliwość, uczy precyzji i daje satysfakcję, jakiej nie da żadna inna zabawka.

Po godzinie TIE Fighter zaczął nabierać kształtów. Oskar co chwilę przerywał, żeby pokazać mi kolejne etapy.
– Tato, zobacz! Skrzydła są już gotowe!
– Wygląda epicko, zaraz musisz przetestować, czy potrafi latać!
– No tak, ale bez rzucania, bo to LEGO, a nie prawdziwy statek kosmiczny! – przypomniał mi Oskar, dobrze znając moje żarty.

Sara podeszła do swojego projektu jak prawdziwa architektka. Usiadła wygodnie na dywanie, ułożyła przed sobą instrukcję i rozpoczęła dokładne analizowanie każdego kroku. Jej zestaw LEGO Friends przedstawiał piękny, nowoczesny domek z basenem, huśtawką i ogródkiem.

– Tato, ja bym chciała kiedyś taki prawdziwy dom. – stwierdziła nagle, układając okna.
– No to mamy plan – jak dorośniesz, zostaniesz architektką i zaprojektujesz nam dom! – powiedziałem.
– Nie, ja wolę, żeby ktoś to zrobił za mnie, ale ja powiem, jak ma wyglądać! – odpowiedziała z uśmiechem.

Sara skrupulatnie dopasowywała elementy, wybierając te w pastelowych kolorach. Co chwilę poprawiała detale, żeby wszystko wyglądało idealnie. Jej domek nabierał kształtów, a w mojej głowie pojawiło się pytanie – czy to jeszcze zabawa, czy już projektowanie przyszłości?

Alex to prawdziwy fan Minecrafta, więc jego zestaw LEGO był dla niego spełnieniem marzeń. Nie musiał czytać instrukcji – on od razu wiedział, jak to wszystko powinno wyglądać.

– Tato, w grze to się buduje inaczej, ale tu też może być fajnie. – powiedział, układając klocki na kształt sześcianów.
– A gdzie creeper? – zapytałem, patrząc na półkę pełną figurek.
– Będzie na końcu, ale najpierw muszę zrobić schronienie, żeby nas nie wysadził!

Alex budował swój świat z niezwykłą precyzją, dodając kolejne poziomy, tajne przejścia i ukryte skarby. Dla niego LEGO i Minecraft to było idealne połączenie dwóch światów – cyfrowego i rzeczywistego.

Wiktor, jak na pięciolatka przystało, miał zupełnie inny plan. On nie potrzebował instrukcji. On nie potrzebował zasad. On po prostu tworzył!

– Tato, patrz, to jest superpojazd, który umie latać, jeździć i pływać jednocześnie! – powiedział, pokazując mi swoją chaotyczną konstrukcję z różnych zestawów.
– Wow, a jakie ma supermoce? – zapytałem, wciągając się w jego świat.
– No... potrafi robić wszystko! Ale najważniejsze, że może rozwalać inne LEGO i zaraz budować je od nowa!

I faktycznie – w ciągu następnych minut jego pojazd przekształcił się w coś zupełnie nowego. Klocki LEGO były dla niego czystą kreatywnością, bez ograniczeń, bez schematów.

Po kilku godzinach salon wyglądał jak gigantyczne miasto zbudowane z LEGO. Na środku stał majestatyczny TIE Fighter Oskara, obok znajdował się perfekcyjnie zaprojektowany domek Sary, a tuż obok Minecraftowy świat Alexa. Na skraju dywanu Wiktor nadal konstruował swoją własną wersję „wszechpojazdu”, który co chwilę przechodził kolejne ulepszenia.

Usiedliśmy wszyscy i przez chwilę po prostu patrzyliśmy na nasze dzieła. Była w tym magia.

– Tato, to był najlepszy dzień LEGO w historii! – powiedział Oskar, podziwiając swój statek.
– Musimy to wszystko zachować na zawsze! – dodała Sara.
– Albo przynajmniej do jutra, bo jutro budujemy coś nowego! – powiedział Alex, już planując kolejne konstrukcje.
– A ja zaraz to rozwalę i zrobię jeszcze lepsze! – rzucił Wiktor, czym wywołał lekką panikę u reszty rodzeństwa.

Taki dzień pokazuje, jak zwykłe klocki mogą zamienić się w coś niezwykłego. To nie tylko zabawa – to sposób na spędzenie czasu, rozwijanie wyobraźni i przede wszystkim bycie razem.

Spojrzałem na zegarek – czas odbierać żonę z pracy. Wiedziałem już, że opowiem jej o naszej domowej przygodzie z LEGO. I że zobaczy nasz salon, który teraz wyglądał jak plac budowy… ale to już zupełnie inna historia. 😄

20250207_160248.jpg

Kiedy nadszedł czas, by odebrać żonę z pracy, nie było innej opcji – poszedłem na piechotę.

Droga do przedszkola była kolejną okazją do nabijania kroków. Na liczniku miałem już 30 000, a wiedziałem, że to jeszcze nie koniec.

Kiedy zobaczyłem żonę wychodzącą z przedszkola, od razu wiedziałem, że miała intensywny dzień.

– Jak było? – zapytałem, gdy się do mnie zbliżyła.
– Standardowo. Mnóstwo dzieci, mnóstwo energii, mnóstwo hałasu. A ty? – odpowiedziała.
– Spacer, LEGO, teraz marsz po ciebie… i 34 000 kroków na liczniku.

20250207_160239.jpg

Spojrzała na mnie, jakby próbowała ocenić, czy żartuję, ale gdy wyciągnąłem telefon i pokazałem licznik, roześmiała się.

– Ty to masz energię.
– Nie mam wyboru. Trzeba było brać samochód? – zaśmiałem się.

Ruszyliśmy razem w stronę domu, rozmawiając o wszystkim i o niczym. To był ten moment, kiedy człowiek docenia małe rzeczy – wspólny spacer, rozmowę po dniu pełnym pracy i domowych obowiązków.

20250207_160242.jpg

Wieczorem, gdy wszyscy byli już w łóżkach, spojrzałem na krokomierz. 34 000 kroków.

To był dzień pełen ruchu, zabawy, rodzinnych chwil i małych przyjemności.

Położyłem się do łóżka, zmęczony, ale zadowolony. Spacer, LEGO, odbiór żony, mnóstwo kroków i uśmiechy dzieci – lepiej być nie mogło.

20250207_160256.jpg

Zamknąłem oczy, wiedząc, że jutro czeka mnie kolejny, równie intensywny dzień. Ale to dobrze – takie dni są najlepsze. 😊
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


07/02/2025
34092
Daily Activity, Photowalking, Play with kids/grand kids, Walking

Sort:  

Simple steps: Join BHR.
Check wallet.
Start winning.

Congrats on providing Proof of Activity via your Actifit report!

You have been rewarded 552.1556 AFIT tokens for your effort in reaching 34092 activity, as well as your user rank and report quality!
25.00% of this upvote value is a result of an exchange transaction you performed for 200 AFIT tokens !


Rewards Details
The following boosts were applied to your post:
Rank Bag - L1
+ 10 % User Rank
Rank Bag - L2
+ 10 % User Rank
Rank Bag - L3
+ 10 % User Rank
Rank Bag - L4
+ 11 % User Rank
Ranker Tree - L1
+ 15 User Rank
Friend Ranker - L1
+ 1 User Rank
Thanks to your friend @patif2025
Sports Hat - L3
+ 15 % AFIT
Sports Hat - L4
+ 16 % AFIT
Double Raindeer - L1
+ 100 % AFIT
Sports Hat - L1
+ 15 % AFIT
Sunglasses - L1
+ 15 % AFIT
+ 1 % SPORTS
Sunglasses - L2
+ 15 % AFIT
+ 1.5 % SPORTS
Sunglasses - L3
+ 15 % AFIT
+ 2 % SPORTS
Protein Shake - L1
+ 15 % AFIT
Sports Hat - L5
+ 18 % AFIT
Protein Shake - L2
+ 15 % AFIT
Protein Shake - L3
+ 15 % AFIT
Sports Hat - L2
+ 15 % AFIT
Sunglasses - L4
+ 15 % AFIT
+ 2.5 % SPORTS
Protein Shake - L4
+ 16 % AFIT
... and 22 other gadgets.
Boosts increased your AFIT earnings by 484.8006 AFIT
AFIT rewards and upvotes are based on your: - User rank: which depends on your delegated HP, accumulated AFIT tokens, rewarded post count, recent rewarded activity and owned AFITX. - Post score: which depends on your activity count, post content, post upvotes, quality comments, moderator review and user rank.

To improve your user rank, delegate more, pile up more AFIT and AFITX tokens, and post more.
To improve your post score, get to the max activity count, work on improving your post content, improve your user rank, engage with the community to get more upvotes and quality comments.

You also received a 26.54% upvote via @actifit account.