O jak dobrze po kilku godzinach przed komputerem wyrwać się na rower. W dodatku w czasie krótkiej przejażdżki co nie co zarobić.
Zrobiłem kółko po Przymorzu. W tym czasie dowiozłem jedzenie czterem klientom.
Wiało dość mocno. Gdybym jeździł trzy razy dłużej to by było ciężko.
Co ciekawego? Spotkałem kuriera, który był u nas w roli wysłańca-ratownika że Śródmieścia. Przejechałem przez dwie zamykające się bramy. Było trochę jak w filmie sensacyjnym. No i żartowałem sobie w pizzerii, w której mieli problem z wydrukowaniem paragonu (biorę na siebie, kurier zgubił).
Pierwsze zlecenie było podwójne. Wręcz bliźniacze. Musiałem uważać by nie pomylić paczek.
I tyle. Życzę sobie by normalna praca wróciła. Wówczas będę mógł sobie tak przyjemnie dorabiać.