[PL] Wrzesień 2018 - jak zarobiłem 28,30%?

in #life6 years ago

Pierwsze karty mojego e-pamiętnika zapisałem 04/09/2018 , pisałem w miarę regularnie do 28/09/2018. Wrzucałem zagrania przedmeczowe, niektóre swoje wywody wykładałem w wersji PL i ENG. Nawet nie spodziewałem się, że przyniesie mi to tyle korzyści, ile przyniosło. Nie myślę tu o tych 28 procentach zysku z tytułu - to jeden ze słabszych miesięcznych wyników. Październik będzie znacznie lepszy.

Publikując tu, pozornie robiłem to co zawsze, a jednak nowa perspektywa otworzyła mi oczy na kilka istotnych faktów - o tym będzie dziś na końcu.

Po 28/09 pojechałem zmienić kolor skóry, nic trwałego w stylu Majkela Dżeksona, zwykłe opalanie. Spojrzałem z daleka, zagrzaną głową, z perspektywy, na wyniki, moje zagrania od startu "gentle-gmabler'a" i to całe pisanie.

Z racji, że to co tu widzisz może brzmieć jak próżne przechwałki hazardzisty, profilaktycznie odsyłam do "wstępniaka" (Intro). To co chcę pokazać tutaj niewiele ma wspólnego z traceniem pieniędzy, uzależnieniami, zastawianiem domu, rozpadami rodziny, terapią uzależnień, itp. Wiem natomiast, że taki pakiet skojarzeń wpada do głowy ze słowem "gambler". Dopóki nie znudzi mi się ekshibicjonizm internetowy, postaram się pokazać jak inwestować w wydarzenia sportowe, profesjonalnie.

Najpierw wyniki września:

201809 gamestory.png

Z powodów oczywistych, nie będziemy nadmiernie zaglądać do mojej miski (chociaż to jest czynnik, który sprzedaje gazety o tym, jak ubrała się Pani X za pieniądze Pana Y, żeby zrobić wrażenie na nieznanych jej ludziach X^2).

"Sp" to saldo początkowe przed zagraniem danego zakładu.
"Sk" to saldo końcowe po rozliczeniu danego zakładu.
Reszta jest raczej prosta, stawkę zawsze obliczam jako procent budżetu. Gram (inwestuję) u różnych bukmacherów, w różnych walutach, mechanizm inny niż procentowy byłby nieefektywny.

Jeśli więc startowałem we wrześniu z budżetem 1000,00 zł, to zarobiłem 283,00 zł. Hobbystycznie, albo w celach edukacyjnych mogłoby mieć sens - ale nie startowałem z budżetem 1000,00 zł, nie staram się także posiadać zbyt wielu niedochodowych hobby. ;)

Jeśli grałem budżetem 100 000,00 zł - zarobiłem ok 28 300,00 zł. To już brzmi ok, powiedzmy: "godny grosz".
Żeby wyjąć tyle z lokat bankowych potrzeba miliona złotych i roku czasu, tu mówimy o miesiącu i 100 tysiącach. Szybko licząc: to 120 razy lepsza forma lokowania kapitału.

Do zarobienia 28% potrzebowałem 35 zakładów, 20 z nich było trafionych. Miałem dobre "przeczucie" tylko w 57%.
Nie ma to najmniejszego znaczenia, bo zarządzanie kapitałem jest tutaj kluczem, możliwe jest zarabianie przy 10% skuteczności. Serio. Czerpanie zysków z oczywistej zmienności jest tak samo oczywistym zjawiskiem jak sama zmienność. Osoby, które nie mają pojęcia o tradingu właśnie tak postrzegają zakłady bukmacherskie - jak zgadywanie przyszłości. Tymczasem, to jest rzeczywiście zgadywanie, ale skalkulowane, a sposób kalkulacji musi opierać się na napotykanym przebiegu zdarzeń.

Garść przemyśleń

A. Zauważyłem, że wśród followers'ów są zawodnicy anglojęzyczni, więc niewiele myśląc zacząłem pisać także po angielsku. Ukłon do publiczności. Tylko po co? To nie powstało dla zbierania publiczności. Niechcący zająłem się całkowicie zbędnymi sprawami. Istnieje cała masa bardzo dobrych blogów po angielsku o profesjonalnej grze na zakładach, ja swoje doświadczenia zderzałem z teoriami z angielskich blogów, nie ma potrzeby bym wymyślał proch od nowa. Nie ma też potrzeby, bym pisał po dwa posty o tym samym dla samej radości z pisania.

Wniosek: Daruję sobie te angielskie wpisy. Strata czasu.

B. Dzięki GG zauważyłem coś, co robiłem dotychczas podświadomie. Tak bardzo skupiłem się na publikowaniu typów na blogu, że zamiast zliczać możliwości, bawiłem się w tabelki. Zamiast doliczać, układać plan zabezpieczenia gry, pisałem tu. Okazuje się, że większość zakładów "prematch" wybieram i gram ok godziny, do pół przed meczem. Dlaczego?
Przyczyna jest prozaiczna, w większości rozgrywek składy drużyn podawane są właśnie godzinę przed meczem. Typowanie wcześniej jest obarczone dodatkowym ryzykiem, zawsze może okazać się, że zawodnik, który w mojej opinii będzie robił różnicę, akurat w tym meczu odpoczywa. Tak samo jest z ustawieniem, które znane jest razem z ogłoszeniem z składu, a nawet później - gdy drużyny ustawią się na boisku przed pierwszym gwizdkiem.

Wniosek: Wartościowe typy pojawiają się godzinę i krócej przed meczem. Z drugiej strony, im dalej do rozpoczęcia meczu, tym kursy wyższe w związku z właśnie tą niepewnością. Nie ma złotego rozwiązania, czasami lepiej zagrać coś z dużym wyprzedzeniem przed meczem, ale podejrzewam, że większość rozsądnych zagrań następuje u mnie w ostatniej godzinie, gdy znam składy i ustawienia.

C. Gry live. Granie tylko prematch rozciąga czasem okresy wychodzenia z obszarów ujemnych stóp zwrotu. Grając tylko prematch, po ewentualnej przegranej potrzebujemy innego meczu, by zyskać szansę na powrót w dodatnie obszary. Zdecydowanie lepiej śpi się na "zielonej" łące, a wyjście na zero z przegrywającego zakładu jest możliwe praktycznie zawsze dzięki zakładom live.

Wniosek: Muszę napisać post o układaniu scenariusza meczu i gry live. Czasami jakiś splot zdarzeń, odwraca nawet najbardziej przewidywalny mecz, np. faworyt "dostaje" dwie szybkie bramki na dzień dobry. Z kursu 1.30 , którego nie warto dotykać robi się 2.10 na X2 (wygraną lub remis: czyli 66% rozstrzygnięć). Taki zakład ma VALUE zdecydowanie. Dobrym przykładem jest ostatni mecz Newcastle z Manchesterem United.

Jutro rusza angielska Premier League - więc spróbuję coś podrzucić prematch. Na dzisiaj tyle.

GG