SPM #24: Gurdun Gut + Mabe Fratti - Let's Talk About The Weather

in #music4 years ago

Ta pani pochodząca z Berlina (Gurdun) ma na koncie sporo projektów: Din A Testbild, Malaria!, Mania D., Greie Gut Fraktion, współpracę z takimi sławami niemieckiej sceny no wave, industrialu i berlińskiej szkoły syntezatorowej jak Klaus Schulze, Thomas Fehlmannsem, Blixą Bargfeld, remiksy rave i techno współtworzone z wieloma producentami, oraz angaż w sztukę performatywną.

W Gwatemali gdzie nie było dostępu do edukacji, w Zonie 12 dochodziło do strzelanin, wojen gangów i przestępstw narkotykowych urodziła się natomiast Mabe - wiolonczelistka, artystka sceny awantgardowej, uczennica specjalnego zespołu dla młodych studentów w akademii przy Symfonii Narodowej. Solistka nie ucieka przed sonic artem ani na moment, ma sporo wydanych własnoręcznie utworów i partytur.

Album opowiada o pogodzie, ale z perspektywy obecnych uwarunkowań jakie zimne i ciepłe fronty (cirrostradusy i nimbostratusy) wpływają na obecny stan pogody, ale też atmosfery na której oparty jest również klimat na ziemi. Naszej Ziemi. Opis samych zjawisk atmosferycznych oprócz dodatkowych zwierzeń nt. wzrostu temperatur, na płycie jest ujęty problem zanieczyszczenia mórz i oceanów poprzez mikro- i makro- plastiki, wycieki ropy naftowej, topnienie pokrywy śnieżnej lodowców i lądolodów (albo lodolądów - ?), smogu i problemów powietrza w Meksyku, Wenezueli, Chinach, Japonii i innych miejscach na Ziemi gdzie takie zatruwanie powietrza w dzielnicach (nie tylko) przemysłowych - występuje. Same uwarunkowania klimatyczne to taki efektowny abstract naukowy czynnej analizy nad problemami ekologicznymi obecnych czasów i refleksją nad przemijaniem ludzkiej działalności na danych obszarach zagrożonych wyginięciem, jak i utratą naturalnych surowców do zapotrzebowania całemu społeczeństwu w ramach kapitalistycznej redystrybucji dóbr w formie towarów i usług oraz problemach wykluczających ten pozytywny obszar działalności hiperliberalnej gospodarki na rzecz działań podejmowanych w ramach niszczenia samego ekosystemu: lasów, puszcz, jezior, bagien, mokradeł, dzikich, nie zamieszkałych przez człowieka lądów, terenów nieznanych (terrae incognitae). Muzyka ta mówi o wykluczeniu, ześwieczczeniu obecnego systemu demokratycznego gnębiącego biednych, słabych - a karmiący tych bogatych i mocnych w celu zaspokojenia hedonistycznym uciechom większości majętnych ludzi (z listy Top 100 najbogatszych ludzi świata wg. magazynu Forbes), czyniąc sobie Ziemię za teren poddany neoliberalnym macherom, kontrahentom biznesowym, stawiającym na piasku swoje ufortyfikowane zamki, fabryki, centra dystrybucyjne.

Ale po kolei.

Malaryczny początek albumu, a raczej te wstawki grane jakby na Omnitronie ze strony Gurdun - czyli: Aufregend - ciągną się w taki repetywny, na ¾ grany bit z tekstem: Will them be this same - czyli jakby streszczenie całej lektury Powtarzalności i odmienności Guattariego i Deleuzego w jednym utworze, odwoływanie się przekątne do zwyczajów, nurtów w sztuce i tej prosferyjnej, gęstej atmosfery ucieczki i mieszaniny póz i form w Jednym, i tym Samym szyku, jakby dwóch kochanków w jednym szpitalnym łóżku opowiadało sobie dowcipy, czyniąc tym pretekst do usznego gwałtu (Gombrowicz) a zarazem do schizofrenicznej masturbacji. Jak kolwiek by to nie zabrzmiało, udział tu Mabe jest zdecydowanie świeży i ciekawy (15 sek. solo na smyczkach w tle grającego bridge'a).

El Cielo Responde to utwór na sampulator, kilka modułków, głos i syntezator. Całe te powtarzalności zachodzą w swej masie do stałej swej wektorowej w przeciągu liczenia tych odstępów o te 0.8 sek. od innego, różniąca się powtarzalność okazuje się być odbiciem tego szarego, morowego powietrza którego widzimy z unoszących się kotłów i czarnych (pomieszanych w istnych proporcjach z białymi) dymów kominów, zaskadzające całemu społeczeństwu pracującemu na czyiś użytek i żródło, sami nic od siebie nie dając i nie dla siebie produkując (Społeczeństwo spektaklu, Guy Debord), tylko poddając swój rygor pracy tylko samemu marksistowskiemu fetyszowi dóbr i fetyszowi wykorzystywania takowych w chwilach zapaści, czy deewaluacji rynku w warunkach deflacji wydatków nad normami.

Walk to taki klasyczno-jazzowa wariacja na bas elektryczny, Mooga i synthracki, pełna zgrzytu i pląsającego za tym topnięcia lodów na wierzchołkach szczytu lodowca gdzieś w granicach kraju Grenlandii, czy Bieguna Arktycznego. Dużo dyferencyjności, co do napotkanych utraconych w swej bieli monoglacjałów, tracących swoją objętość o 13 cm³ dziennie. To bolesny szum rozpaczy nad zaniżającymi wymogami produkcyjnymi, a stratą jednego choćby kubika lodu gdzieś nad średniej wysokości skarpą a niedaleko ustawionym tam płaskowyżem. Brakuje słodkiej wody, co nawet pokazują statystyki agendy ds. klimatu ONZ, iż mamy tylko 2% jej we wszystkich oceanach.

In D to obraz spalonych popiołem domowstw, krzyk płomieni osiadającej na czubkach drzew i krzewów w tropikalnych lasach Amazonii, w lasach Tanganiki, Kalifornii, Arkansas, Somalii, Nigerii, Syberii, Australii i Nowej Zelandii. To brak żywej roślinności, świeżego deszczu, który jako jedyny mógłby te wszystkie gatunki kwiatów i krzewów odrodzić, brak dzikich gatunków ptaków: kiwi, dodo, tukanów, papug, kolibrów, brak ssaków i gadów takich jak: żółwie, aligatory, lamparty, tygrysy, kameleony, geckony, leniwce, owadów takich jak: jedwabniki, rusałki i inne. To ukryty w rackach krzyk wołający o pomoc w odbudowie tych spalonych terenów, o wydobycie wylesionych terenów od zaprzepaszczenia ich wzrostu, straconych CO² utleniających się z propylami - zamieniających się w dziwne gazy w postaci prochu i pyłu. Co daje nam przejście do tematu samego zapylenia, do innego utworu pt. Air Condition.

To dowód na to, że berlin school uczy lepiej szacunku do przyrody, i nas, jako tego ostatniego gatunku na którym pozostanie nasza już wymarła cywilizacja - niż jakiekolwiek raporty speców od klimatu, naukowców z IPCC, Uniwersytetu Berkeley, Oxford, Genewskiego czy w Tel Awiwie, ETH czy innych instytucji, instytucji - osób z tym związanych. Cudowna mieszanka nagrań terenowych, smyczków, racków, brzmień wkomponowanych w tę meta-ambientową, techno-industrialną masę (a raczej bio-masę) w postaci pełnego zadumy obrazu nad stratą tego, co kiedyś za bardzo sobie to przywłaszczyliśmy.

Po inne z dyskografii Gurdun i Mabe warte uwagi tracki zapraszam najpierw tu u góry artykułu, oraz tutaj na oficjalny Soundcloud tej drugiej. Tylko mam taką małą prośbę, nie zaczynajcie słuchania Gurdun od Baby, I Can Drive My Car - bo będziecie tego za bardzo żałować (spoiler: są tam dźwięki orgazmu).

Ocena: (9/10,5)

Sort:  

Polecam używać tagu "polish". Wtedy można dotrzeć do większości polskojęzycznych użytkowników Hive.

Tak, ale recenzja muzyczna w formie tego tagu co powyżej ma więcej i tak wyświetleń wśród userów, tak więc nie będę tu zmieniał, po prostu musiałbym pisać tylko do bloga Polskiej Społeczności HIVE, ale wtedy na głównej stronie mojego profilu posty by nie były dostępne.