Złapałem ten moment, gdy Słońce ledwo się przebiło przez zasłonę porannej mgły, jakby nie chciało zrywać się z łóżka zbyt wcześnie. Rzeka, pokryta delikatną warstewką lodu, wyglądała jak gigantyczne lustro, w którym drzewa i trzciny postanowiły się przejrzeć – i przy okazji ubrały się w kryształki szronu, bo przecież zima to idealny czas na błyskotki! Te zamarznięte trzciny na pierwszym planie? Wyglądają, jakby ktoś posypał je cukrem pudrem. Spacerując brzegiem, czułem się, jakby świat na chwilę zatrzymał się w bajkowej ciszy – aż strach było tupnąć, żeby nie obudzić tej scenerii.
Fajne barwy i klimat.