Jeśli masz w domu pudełko zapałek na pewno wyprodukowano je w moim mieście-Czechowicach. Moje miasto produkuje zapałki od 1921 roku po dziś dzień. Zapałki eksportowane są do wielu krajów UE, a nawet Ameryki!
Będąc młodsza zdarzyło mi się zbierać zapałki, a raczej ich pudełka ze względu na ładne, śmieszne czy unikatowe pudełeczka. Zdarzały się jakieś serie limitowane np. z okazji WOŚP.
Pierwsze zapałki w Polsce produkowano w Sianowie w 1845 roku-pracowało tam wtedy trzech pracowników. Zapałki również produkowała Częstochowa od 1881 do 2010 roku.
Obecnie w Częstochowie znajduje się Muzeum Produkcji Zapałek.
W Koszalinie do 2016 działała firma B. L. Match produkująca zapałki reklamowe oraz zapałki sztormowe. Zapałki sztormowe można rozpalać w trudnych warunkach np. deszczu czy wietrze.
Czechowicka fabryka zapałek produkuje je od 97 lat, została zamknięta na kilka miesięcy z powodu kryzysu, na szczęście produkcja zostaje wznowione.
Rocznie produkuje się ok. 700 milionów pudełek Czechowickich zapałek to jest 27 milionów patyczków zapałek ;) dużo prawda?! Codziennie linie produkcyjną opuszcza ok. 2.65 pudełeczek! W ciągu jednego dnia moglibyśmy taką ilością rozpalić ogień 70 milionów razy! No i średnio co minutę Czechowickie zapałki znajdują się w rękach 50-ciu tysięcy klientów. Jedne z przyjemniejszych statystyk, jakie kiedykolwiek widziałam ;) I to wszystko dzieje się w moim rodzinnym mieście.
Gdy chodziłam do gimnazjum, Pani z chemii zorganizowała nam wycieczkę do zapałkowni. Wizytę pamiętam do dziś! Podejrzewam, że fabryka zmieniła przez ten czas wygląd, maszyny są nowsze, jest może bardziej zautomatyzowana, po prostu nowsza. W fabryce było głośno i specyficznie pachniało zapewne farbami i różnymi chemikaliami. Widziałam wielkie maszyny tnące i obrabiające drewno. Były również maszyny drukarskie, robiące nadruki na pudełeczkach.
To była fajna wycieczka, coś innego i od tego czasu lubię bardzo industrialny klimat.
Do wpisu natchnęły mnie zapałki, które zobaczyłam dziś w sklepie, patrzcie tylko jakie mają super etykiety! Najbardziej cieszy mnie to, że są z mojego miasta. Często zapominam, że ludzie mogą kojarzyć moją mieścinę właśnie z zapałek lub Rafinerii.
P.s. czy tylko mnie rodzice czy tam dziadkowie podczas zabawy zapałkami straszyli tekstem „ nie baw się zapałkami, bo się posikasz w noc” do dziś nie wiem, o co chodzi haha ;)
No fajnie, że mają ładne etykietki, ale do tego mogłyby się palić na przykład.
Ostatni akapit: Oj, nie tylko ciebie. W sumie mieszkam obok ciebie więc coś jest pewnie na rzeczy :)
Skąd sąsiad jest s takim razie ?
Oświęcim :) Kiedyś przez Czechowice pociągiem jeździłem do Bielska. Widok drzew, które mają przejść na zapałki to jeden z tych "które się pamięta".
Wiem i czym mówisz!