Zachód słońca to akurat kiepski argument. Tu nie chodzi o to, żeby przekonać siebie albo przekonać przekonanych. To są ludzie, którzy poświecają naprawdę dużo czasu konstruowaniu całej wizji świata, gdzie płaskość Ziemi to tylko wycinek. Na przykład twierdzą, że słońce jest dużo mniejsze i działa trochę niczym "spotlight" (stąd też strefy czasowe). W tym momencie logika zawodzi.
To można potraktować po prostu jako ciekawą (ale bardzo dziwną) zabawę, grę logiczną.
No zawodzi, bo nie tłumaczy równoległości promieni słonecznych, nie tłumaczy odbijania światła od księżyca czy innych obiektów w układzie słonecznym .
Nawet w koncepcji spotlighta nie masz wyjaśnionego istnienia zachodów słońca. Nie wiem czy to słaby argument, zachody słońca to obserwowalny fakt, a nieumiejętność wyjaśnienia tego zjawiska na płaskiej ziemi świadczy o ułommności tej teorii
Jako wizja fantasy - spoko. Jako hipoteza naukowa? nie broni się ani trochę.