Ze swojego punktu widzenia mogę śmiało stwierdzić, że przynajmniej nasz kraj, można rozdzielić na społeczeństwo oraz system. System w kraju jest zależny od społeczeństwa, niestety góruje nad nim większymi wpływami. Gorzej, że nad systemem krajowym jest większy, nazwę to systemem globalnym, na który moim zdaniem społeczeństwo nie ma już większego wpływu.
Łatwo mi przedstawić swoją tezę na postawie szkoły, bo nie będę zbytnio zagłębiał się w tematy, o których nie mam zielonego pojęcia, a następnie przyrównam to do sytuacji w Polsce. Otóż od najmłodszych lat mamy do czynienia z mini-społeczeństwem, jakim są na przykład rówieśnicy, czy bliżsi nam, koledzy i koleżanki z klasy. Z kolei mini-system reprezentują nauczyciele kolejno wedle hierarchii. To nie kwestia faktu, że nie przepadam za nauczycielstwem, ale według mnie idealnie odwzorowuje to sytuacje już w dorosłym życiu i ma na nią realny i niebezpieczny wpływ.
System chce rozwiązywać problemy społeczeństwa za nie samo, bez jego udziału, a nawet wbrew niemu. Żeby być czystym w społeczeństwie nie można pękać przed systemem. Obrazuje to sytuacja, gdy już na samym początku edukacji, jesteśmy zapewniani o słuszności donoszenia na rówieśników, zamiast sami rozwiązywać problemy, we własnym gronie. Potem oddziałuje to już w dorosłym życiu, niektórzy wolą donieść niż sami rozwiązać problem. Niektórzy idą w skrajność i upatrują w tym świetną przewagę na swoją korzyść latając po nauczycielach, sądach, urzędach o byle co. Umówmy się, nie bierzcie tego wszystkiego tak prosto jak tutaj to opisałem, bo temat wcale prosty nie jest, rozgałęzia się w wiele aspektów, sytuacji, które kreują następstwa, a także wyjątki. Zajechało nawet trochę faszyzmem, gdzie wszystko jest czarno białe, ale mam świadomość, że rzeczywistość jest szara, a dla niektórych nawet bardzo.
Z wiekiem człowiek zauważa, że społeczeństwo, może być albo jego silnym sojusznikiem, albo wrogiem. W szkole jest tak samo - część jest przeciwko systemowi, czyli w tym wypadku nauczycielom, część płynie z nurtem, bo wierzy że tylko w ten sposób może coś osiągnąć, a część pozostaje bierna, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że ci ostatni są raczej przychylni tym pierwszym, bo rozumieją potrzeby społeczeństwa, ale nie chcą się narazić systemowi. Czy to przypadek, że zawsze ta "najgorsza klasa" jest najbardziej zgrana? Nie sądzę.
W zgranej klasie ludzie walczą o siebie nawzajem, dlatego trudno ją podporządkować. Niestety takich klas jest mało. To samo mamy w społeczeństwie. Gdyby Polacy, Polki byli zgrani, to wyglądałoby to zupełnie inaczej. Wtedy to system musiałby podporządkować się społeczeństwu, a nie odwrotnie. System jest stworzony dla na, a nie my dla niego. Dopóki ludzie nie przestaną patrzeć wyłącznie na siebie i będą starali się być częścią społeczeństwa, a nie systemu, złudnie myśląc, że robią dobrze, że liczy się tylko sukces, że do celu trzeba iść po trupach, będzie tak jak jest, czyli jak w wyścigu szczurów.
Po tym jak mój kolega z klasy został ukarany niesłuszną naganą, za rzeczy, których nie robił, mimo że byłby do tego zdolny, napisałem petycję o jej usunięcie i załączyłem prawdziwy przebieg wydarzeń, pod którym podpisały się 23 osoby, z 27 w klasie. Został wezwany na konfrontację z nauczycielką, która wystawiła naganę, w obecności dyrektorki. Został totalnie "rozjechany" potokiem słów wpierających się kobiet. Nic nie dały argumenty, nic nie dały podpisy większości świadków. Pozycja w systemie zagrała tutaj najważniejszą rolę. Jeszcze na koniec skwitowały, że kolega będzie miał trudno w życiu, bo nie chce się podporządkować.
Największe zmiany na świecie zachodziły za sprawą oporu, a nie podporządkowania się.
To były moje trzy grosze. Pozdrawiam.
No, to jest klucz do wszelkich systemów zniewolenia (tego tutaj na Steem-Polish też). To łatwo zdiagnozować, gdy stronie uważającej się za przewodnią, w dyskusji gdy braknie jej argumentów logicznych, stosuje najazd zbiorowy aktywistów systemu, a gdy tego mało wyjmuje gumową pałę i wali. A potem pojawia się systemowa obstrukcja niepokornego. O prawdzie wtedy można zapomnieć.
To jest powszechny modus operandi w Polsce dzisiejszej, w różnych systemach, ale i w innych krajach też, choć może w innym natężeniu w innych obszarach.
Pytanie jest zawsze: gdzie jest największa przestrzeń wolności dla człowieka?
W takim świecie aktualnie żyjemy.
Rozdmuchane państwo z rzeszą urzędników to pokłosie komunizmu. W ludzkich głowach nadal panuje przekonanie, że kapitan państwo powinien regulować i kontrolować wszelkie aspekty funkcjonowania społeczeństwa. Ludzie godzą się na to przekonani o bezpieczeństwie i trosce jakie ma im gwarantować państwo opiekuńcze. Ludzie są traktowani jak dzieci. Dochodzi do takich absurdów że nie można kupić sobie lekarstwa (które człowiek zażywa od lat) w aptece bo państwo się boi że ludzie zjedzą całą półkę leków na raz. Najgorsze że większość uważa to za słuszne. Zaraz dojdzie do absurdu gdzie będą nam w aptece sprzedawać po jednej pastylce aby ktoś nie połknął całego opakowania na raz. Państwo pilnuje nas w każdej dziedzinie wmawiając nam ze wolność to wybory na których możemy wybrać kolejną ekipę kontrolującą wszystko. Pewnego dnia zapakujemy kapitana państwo w helikopter i wszystkich nad morze. Pozdrawiam, masz zdrowy światopogląd. Zapraszam do zapoznania się z ideom okcydentalizmu