Był to luty roku 2013. Ruch libertariański gotował się do nagłego skoku w lewo. Kilka tysięcy młodych ludzi - około 90% białych - zebrało się na doroczną konferencję Students For Liberty w Waszyngtonie, by posłuchać prelegentów i przedsiębiorców, i nawet wystąpić w odcinku programu Stossel.
Uczestnicy przybyli i zajęli miejsca. Zgasły światła.
I wtedy zabrzmiała muzyka. Muzyka dyskotekowa.
Jedni po drugich, podstawieni agenci śmieszkizmu wstali i zaczęli podrygiwać, wliczając w to gościa z irokezem, który ewidentnie był pod wpływem substancji psychoaktywnej. Podejrzewam, że ci, którzy to zorganizowali, oczekiwali, iż reszta też wstanie i przyłączy się do zabawy. Zaliczyli spektakularną porażkę. Reszta gości siedziała zdezorientowana przez kolejne 5 minut, podczas gdy muzyczka dograła się do końca.
Zapowiadała się długa konferencja.
Po dziś dzień nie mam pojęcia co skłoniło organizatorów do takiego wyboru otwarcia. Być może było to pragnienie pokazania "fajnej" strony libertarianizmu. Być może było to wołanie w kierunku społeczności homoseksualistów. Być może "liderzy" - którzy opuszczali wykłady, by zaszyć się w pokojach hotelowych na bucha trawki - byli właśnie zbombieni, gdy podejmowali decyzję. W każdym razie, był to znak nadchodzącego upadku.
To było posunięcie, mogące być skojarzonym z fałszywym luzem Gary'ego "zioło lol" Johnsona. Jakoś w pewnym momencie czasu, libertarianizm zdewoluował z bycia poważnym zagrożeniem dla establishmentu, neokonserwatystów i lewaków - w kierunku neohipisowskiego, feministycznego kultu. To, co było onegdaj pryncypialnym ruchem ideologicznym, stało się kolejną okazją złowienia gratyfikacji przez brzydkie kobiety, mniejszości rasowe, oraz przez brzydkie, żeńskie, mniejszości rasowe.
Niosłem pochodnię libertarianizmu od Rona Paula do Rothbarda. Surowe, pryncypialne podejście do zasad etyki politycznej i intensywnie analityczna Austrystyczna Szkoła Ekonomii stanowiły niesamowitą atrakcję dla takich ludzi, jak ja. Gdy tylko poszedłem na studia, wyszukiwałem podobnych sobie studentów i rozpoczęliśmy wymianę poglądów i idei, co daje mi bardzo wiele po dziś dzień.
Wszyscy oni są już obecnie po stronie alternatywnej-prawicy. To, co pozostało w dzisiejszym ruchu lolbertariańskim, to "zwolennicy alternatywnych stylów życia, koncentrujący się na innych celach niż ochrona rodziny i krewnych, a więc hedoniści, pasożyty, czciciele środowiska naturalnego, propagatorzy homoseksualizmu lub komunizmu - ci sami, którzy będą musieli być fizycznie usunięci ze społeczeństwa, jeśli miałby się w nim utrzymać ustrój libertariański."
Pomimo swych wad, stary libertarianizm dawał twardy odpór degeneracji. Poglądy Rona Paula na legalizację narkotyków brzmiały, iż dorośli ludzie mają prawo zrujnować sobie życie. Przypominam sobie jedno jego wystąpienie, w którym twierdził, że nigdy nawet nie widział osobiście marihuany. Był przeciwnikiem aborcji i małżeństw homosiów, ale oponował wobec federalnego prawodawstwa w tej materii, zamiast tego chciał, by o takich sprawach decydowały tylko poszczególne stany, z powodów konstytucyjnych.
Gary Johnson z kolei to zupełnie inna kreatura. Otwarcie przyznał się do korzystania z nielegalnych substancji. Otwiera się na wojowników sprawiedliwości społecznej z lewicy, odpychając konserwatystów obyczajowych, którym zależy na polepszeniu charakteru moralnego społeczeństwa.
Mówiąc ogólniej, Republikanie powinni zdać sobie sprawę z charakteru moralnego ruchu libertariańskiego na dzień dzisiejszy. Ruch libertariański dziś reprezentuje grzech. Pomysł, że Gary Johnson stanowi poważną alternatywę dla konserwatystów, których odrzuca bufonada Trumpa, jest absurdalny.
W rzeczy samej, Trump ma więcej wspólnego z Ronem Paulem, niż Gary Johnson. Podobnie, jak Ron Paul, nigdy nie zażywał substancji wyskokowych - nigdy nawet nie pił alkoholu, nie palił papierosów, ani nie raczył się filiżanką kawy! (za wyjątkiem pociągu do słowiańskich supermodelek, Trump w swych nawykach osobistych, być może jest najbardziej konserwatywnym obyczajowo kandydatem na prezydenta w dziejach). Udało mu się pokonać tych samych neokońskich globalistycznych podżegaczy wojennych, którzy powstrzymali Rona Paula 4 lata temu. W serii tweetów, Trump wyraził sympatię dla Rona Paula i jego ruchu.
Jak to się mogło stać? Jak ojcowie założyciele tego wielkiego ruchu, ludzie tacy jak Murray "spuścić psy" Rothbard, Hans-Hermann Hoppe, i Ron Paul, mogli zostać wyparci przez lewacką awangardę kulturowego marksizmu?
Jak na ironię, zrobiła to polityka otwartych granic dla ruchu libertariańskiego. Zabiła tę chwilę, wygenerowaną przez ruch Rona Paula. Feministki i kurwy atencyjne zinfiltrowały ten ruch, gdy zdały sobie sprawę, iż składa się on z wyposzczonych autystyków, którzy są gotowi wynieść te karyny na piedestał. Ideologiczna czystość została poświęcona na ołtarzu zwykłej chuci. I nagle, zasada nieagresji zaczęła oznaczać również sprzeciw wobec mikroagresji. Wszyscy prawdziwi libertarianie stali się feministami. Każdy, kto się sprzeciwiał, był wyklinany.
Zarówno na moim uniwersytecie, jak i w całym kraju, młode kobiety z pokolenia millenialsów, zdesperowane by zdobyć atencję mężczyzn, zaczęły trafiać na stanowiska liderów. Wyposzczone beta misiaczki sądziły, że białorycerzowanie tym infiltratorkom przysporzy im szansy na zamoczenie. Powoli, ale stanowczo, seksualnie wyzwolone typiary pokroju Marszu Szmat, zawłaszczyły onegdaj czysty ideologicznie ruch, z własnych samolubnych powodów.
Pod tym nowym reżymem, wolnemu rynkowi poświęcano tylko powierzchowne stanowisko, natomiast prawdziwym celem stało się podkopanie tradycyjnych chrześcijańskich i zachodnich wzorców społecznych. Gdy onegdaj godzinami debatowaliśmy o istnieniu prawa naturalnego, czy o teorii imputacji ceny - teraz dyskusje skierowano na tematy opresyjności patriarchalnych norm płciowych i dlaczego kobiety powinny mieć prawo chodzić toples publicznie.
Niestety, moje osobiste doświadczenia nie były aż tak skrajne, w porównaniu do najbardziej znanych liderów Students For Liberty: żydowskiej feministki Cathy Reisenwitz i aktorki porno Belle Knox.
Możecie wierzyć lub nie, ta loszka nie jest trollem alt-prawicy. Oto, dlaczego ruch libertariański implodował. Samozwańcze szmaty przejęły go, i ewakuowali się z niego wszyscy, za wyjątkiem beta orbiterskich lewackich pizdeczek. Jak musi być stopień braku szacunku do samego siebie, by orbitować takiego ludzkiego śmiecia? Ale potem było jeszcze gorzej.
Poznajcie "Belle Knox" (to jej pornopseudonim artystyczny), prezeskę koła Students For Liberty na uniwersytecie Duke'a. Jej roszczenie do fejmu, to wystąpienie w filmie pornograficznym "Facefuckers" - "Twarzojeby". Twierdzi, że takie doświadczenie było dla niej 'wyzwalające'.
"Lubię tę asertywną i pełną pasji osobę, jaką stałam się w wyniku porno-filmowania.", stwierdziła w jednym odcinku serii magazynu Reason (aczkolwiek "to trochę irytujące, mieć ciągle spermę we włosach").
Powiedzieliście już cześć najnowszej bohaterce ruchu libertariańskiego - czy może raczej libertyńskiego?
To jest wzór do naśladowania, jaki Students For Liberty promuje dla młodych kobiet.
Z takimi silnymi, niezależnymi kobietami, jak (((Belle Knox))) i (((Cathy Rentseekerwitz))) u sterów, libertariański ruch studencki gwałtownie przekształcił się w coś, co w Prawicowych Sprawach nazwaliśmy "farmą betamisiaczków". Te betamisiaczki były ongiś inteligentnymi i produktywnymi jednostkami, ale brakowało im doświadczenia z kobietami. To sprawiło, iż oddali się bezoporowo spełnianiu zachcianek tych sukkubów.
Ci nieliczni alfaskurwiele, którzy dawno wyruchali już wszystkie dostępne loszki, odeszli z ruchu, jak tylko zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje. To, co pozostało z libertarian, zostało skorumpowane intelektualnie marksizmem społecznym, lub moralnie wskutek dekady jarania trawy i wolnej miłości. Pokrótce, ruch libertariański stał się przed moim odejściem czymś zbliżonym do "Stowarzyszenia Masturbacyjnego Pawianów".
Sfrustrowani swoją nieumiejętnością zaruchania bez względu na to, ile siły wkładają w białorycerzowanie na rzecz feminizmu, zgorzkniali beta trafili na mistrzów podrywu. Nastąpiło zanurkowanie w norze króliczej, prowadzące do fundamentalnej zmiany wartości. Wielu z tych chłopaków odnalazło się w alternatywnej-prawicy i otwarło na tradycyjne wartości. Wszyscy z nich nienawidzą feminizmu i degeneracji.
W ciągu kilku krótkich lat, nasz ruch wyrósł z małej internetowej kliki na światowy fenomen, tak rozległy, że kandydatka Partii Demokratycznej na prezydenta USA była zmuszona publicznie odnieść się do nas w przemowie.
A co przez ten czas zdziałał libertarianizm?
Tłumaczonko artykułu "What Has Libertarianism Done" z września 2016
Odnoszę wrażenie, że do każdego ruchu mającego na celu wprowadzenie danego modelu funkcjonowania społeczeństwa (modelu społeczno-ekonomiczno-politycznego), gdy ten zaczyna odnosić jakieś sukcesy, gdy staje się coraz bardziej popularny i tym samym zagraża istniejącemu status quo, zaczynają "doklejać" się różnego rodzaju dziwne typy i persony (Hoppe określiłby je zapewne mianem degeneratów), którzy skutecznie obrzydzają takie ruchy i takie modele tzw. opinii publicznej. Tym samym skutecznie odpychają od nich większość na tyle silną i na tyle istotną, by owe ruchy mogły swoje modele skutecznie wprowadzać w życie.
Libertarianizm nie jest tu niestety żadnym wyjątkiem...
Pytanie czy te ruchy zniechęcające są świadome czy to podświadome, odruchowe negowanie tego co podważa status quo, z powodu niechęci przed zmianami?
Dlatego agoryzm, przyznaję coraz więcej racji Konkinowi. Zresztą nawet Steemit jest naocznym dowodem na to że model agorystyczny jest 100 razy skuteczniejszy niż polityczny i agora jest coraz bliżej.
Co to znaczy skuteczniejszy? W czym niby steemit jest w tym momencie skuteczniejszy od innych platform? Ja tu widzę same nic nie znaczące dla mnie treści i ciągłe pompowanie botów.
Skuteczniejszy w tym, że dochodzi tu do wymiany usług w sposób wolny, i państwo nic na tym nie zyskuje. Kiedy już większość dóbr i usług będzie wymienianych w ten sposób, przy pomocy kryptowalut, to państwa zdechną. A czego na polu poszerzania naszej wolności udało się dokonać wolnościowcom którzy obrali polityczną drogę? Jest napisane powyżej.
Ale gdzie tutaj skuteczność? Skuteczny w czym jest steemit? W walce z państwem i kontrolą? Kontrolą czego? Państwo nigdzie nie kontroluje platform do pisania artykułów. W wymianie usług? Jakich usług? Chyba są skuteczniejsze miejsca wymiany usług jak np. jakieś platformy w których komuś się zleca by coś zrobił, a nie platforma do dzielenia się artykułami?
Swoją drogą przy okazji podepnę się z pytaniem, bo mnie zaciekawiło - czym różni się agoryzm od takiego hipotetycznego całkowicie wolnego rynku? Czy to jest synonim?
Agoryzm jest taktyką na osiągnięcie strategicznego celu, jakim jest gospodarka rynkowa. To raczej sposób na dojście do społeczności bezpaństwowych, którego istotnym elementem jest kontrekonomia oraz szare i czarne rynki.
Poza tym agoryzm dość istotnie akcentuje sprzeciw wobec pewnych modeli biznesowych i teorii firmy, które wykształcają się w gospodarce rynkowej. Wielu agorystów jest przekonanych o tym, że gospodarka rynkowa będzie w większym stopniu gospodarką o charakterze spółdzielczym, z mniejszą rolą pracy najemnej. W kilku miejscach agoryzm zbliża się do mutualizmu, choć mimo wszystko pozostaje jednak bliżej anarchokapitalizmu.
Gdzie tutaj skuteczność? W portfelach użytkowników. Państwo nie kontroluje platform do pisania artykułów, chyba że próbujesz na nich zarobić, to wtedy tak. Tutaj państwo nie ma szansy się wtrącić w międzyludzką wymianę dóbr.
Chodziło mi o to w czym steemit jest skuteczny. Czyli chodzi tylko o to, że jest skuteczny w byciu platformą do zarobku z unikaniem podatków od zarobku?
Tak, i tym samym zwiększa sferę wolności. W przeciwieństwie do libertariańskich partii politycznych.
Raz spytałem się jednej dziewczyny dlaczego jest feministką. Odpowiedziała, że nie zgadza się na przemoc (łącznie z tą obywająca się w myślach mężczyzn) wobec kobiet wynikającą z "seksistowskiej" kultury no i że będzie z tym walczyć. Zapytałem więc co takiego zrobiła dla kobiet, czy i jak walczyła. Odpowiedziała mi chwilą ciszy oraz stwierdziła, że jestem seksistą, bo lekko zaśmiałem się podczas tej ciszy. Odparłem, że gdyby faktycznie walczyła o dobro kobiet to wstąpiłaby do policji ewentualnie do jakieś organizacji zwalczających ucisk samców. Do dziś jest na mnie obrażona.
Pytanie: Czy cały ten ruch feministyczny bierze się z aktualnej mody albo z chwytnych pięknie brzmiących sloganów? Czy jest jakaś inna przyczyna?