Witam wszystkich steemowych miłośników mądrośći! Przenieśmy się do starożytnych Aten:
To tu właśnie narodził się, żył i działał Sokrates-filozof który zmienił pogląd na wiedzę.Pomijająć to że był potwornie brzydki to zostawił po sobie ogromny ślad, mimo że żadnego dzieła nie napisał, jednak do dziś stał się synonimem mądrości i rozumu. Nazwanie go tylko myślicielem jest niewybaczalnym grzechem! Dlaczego? W porównaniu do innych mędrców był przede wszystkim działaczem. Mimo, iż nie brał czynnego udziału w życiu Polis to w wyjątkowych sytuacjach potrafił zająć funkcję np. urzędnika czy nawet żołnierza. Na co dzień poświęcał się działalności nauczycielskiej- po tym względem przypominał sofistów. I tu na chwilę porzucimy Sokratesa...
Kim byli sofiści?
Sama nazwa ruchu oznacza uczeni, zajmowali się oni nauczaniem, chodzili po domach i dawali nauki. Ich lekcje jednak nie były darmowe, co nie podobało się grekom którzy uważali,że wiedza powinna być dostępna dla wszystkich.
Sofiści przygotowywali swoich wychowanków do życia publicznego. Uczyli ich etyki, retoryki, filozofii, oswajali z polityką. Ich głównym poglądem był sensualizm-oznacza to, że wiedzę zdobywamy tylko i wylącznie dzięki zmysłom (empirycznie). Głosili również pragmatyzm czyli ważność stwierdzenia które jest praktyczne i ogólnie przyjęte, nawet gdyby było by po prostu głupie. Co więcej, uważali że NIE istnieją prawdy obietywne ,a wszystko zależy od punktu widzenia, który jak wszyscy wiemy doskonale jest uwarunkowany miejscem siedzenia... (W filozofii takie założenie to subiektywizm).
Wróćmy do Sokratesa
Poglądy etyczne Sokratesa
Warto wspomnieć, że Sokrates był typowym humanistą: żył w ubóstwie, był bezrobotnym, na siłę szukał ludzi do rozmowy (ale o tym potem) ale co najważniejsze interesował go tylko człowiek, nie zajmował się przyrodą. Swoje poglądy skupiał głównie na etyce. Choć nie wiadomo do końca co uważał naprawdę, nie pozostawił pism, a jak wiadomo opisy osób trzecich mogą być zdrowo poprzekręcane-ten problem nazywa się kwestią sokratejską. Dlatego wszystko opiera się raczej na opisach jego ucznia-Platona (o nim następna część więc tu nie będę się rozwodził).
Sokrates za bezgranicznie najwyższe dobro uważał cnotę którą nie definiowano wtedy jako dziewictwo lecz tężyznę życiową, sprawność zawodową. Myśliciel dodał temu słowu jeszcze jedno znaczenie- zaleta moralne.
Według niego szczęście ściśle wiązało się z ową cnotą, posiadanie jej definiowało radość.
Co jednak było tą największą wartością moralną dla Sokratesa? Wiedza. Wszystko co dobre jest mądre a co złe głupie. Mądrość wynika z wiedzy, a głupota z nieświadomości (niewiedzy). Świadomość powinna dotyczyć również naszych umiejętności i wiedzy, stąd słynne Wiem że nic nie wiem.
Wiedza według Sokratesa to nie zbiór informacji o roślinkach, podręcznik do historii a nawet nie encyklopedia. Co więc jest wiedzą? Wiedzą jest sprawiedliwość, rozsądek i odwaga-jest nią po prostu etyczność.
Sokrates jednak podczas nauczania nie mówił ludziom, że mają cnotę posiadać i co tą cnotą ma być lecz starał się aby jego rozmówca się nad nią zastanowił, często pokazując że nic o swojej moralności nie wie.
Jak nauczał działacz-myśliciel?
Korzystał z najlepszej i dziś wszem i wobec promowanej metody dydaktycznej czyli rozmowy. Można było go spotkać wszędzie gdzie było pełno ludzi, szczególnie takich którzy uchodzili za mądrych. Działał jak typowy podrywacz. Wybierał cel, podchodził i... zadawał od groma pytań. Pytał ludzi o najróżniejsze sprawy, a z tezy wymuszał wyciągnięcie konsekwencji które następnie obsypywał gradem pytań i tak aż do momentu gdy rozmówca nie wyszedł na debila zaprzeczając sam sobie. Nie był przez to lubiany- w końcu nikt nie lubi być robionym w bambuko.
Myśląc głębiej to Sokrates był pierwszym trollem, zanim to jeszcze było modne.
Czasem typ był milszy i gdy kogoś spotkał to nie prowadził do jego samozaorania. Metodę pozytywną stosował tylko wśród szczęściarzy u których zauważył, że wiedzę mają lecz solidnie ukrytą. Starał się pomóc tej wiedzy ujrzeć światło dzienne, jak lekarz pomaga wyjść na świat małemu, nowemu człowieczkowi. Dlatego ta metoda została nazwana położniczą.
Dusza
Myśliciel dodał do filozofii nowe pojęcie. Była to dusza. Jest to prawdziwe "ja" człowieka. Tam swoją siedzibę mają cnoty. Sokrates wzywał do poznania własnej duszy-do poznania siebie. Zajrzenia w nią. Zwrócił tym uwagę na człowieka nie jako zwierzę, biologiczny twór,lecz jako coś wyjątkowego w całej przyrodzie. Według niego dusza przypisana jest tylko ludziom i każdy ma własną indywidualną. O duszę natomiast należy dbać moralnością i cnotą. Nie wspominał natomiast o jej nieśmiertelności, co warto zaznaczyć.
Problem duszy będzie później poruszany przez jego ucznia- Platona oraz ucznia Platona-Artystotelsa. Rozważania nad duszą przetrwają do współczesnej filozofii!
Niemałe kłopoty
Pewien poeta Melatos który raczej nie był jakoś znany chcąc podbić sobie trochę sprawy doniósł na Sokratesa do urzędnika zajmującego się religią. Mówiąc osiedlowym językiem po prostu się sprzedał. Twierdził że Sokrates demoralizuje młodzież, a co najgorsze wyznaje innych bogów niż tych które podsuwało państwo.
Zatem filozof trafił pod sąd ludowy. Stosunek głosów winny/nie winny był ponoć 280:220 dlatego dano mu możliwość wyboru kary dla siebie. Sokrates nie czuł się za bardzo winny, uważał nawet to wszystko za jakiś cyrk, a państwowość za coś hańbiącego. Więc karą jaką sobie wybrał miało być utrzymanie na koszt państwa. Niezły śmieszek co?
Poczucia humoru nie mieli jednak sędziowie którzy co prawda chciali dążyć do wygnania mędrca lecz zachowanie w sądzie oskarżonego było lekko mówiąc kontrowersyjne, dlatego skazany został na karę śmierci.
Przez 30 dni siedział w więzieniu, odwiedzali go uczniowie z którymi toczył ostatnie rozmowy.
Więznienie nie należało do jakoś pilnie strzeżonych-ucieczka z niego była by banalna. Jednak dumny Sokrates nie dał się namowić na propozycje,a raczej prośby uczniów. Gdy nastała chwila wykonania wyroku ponoć bez zawachania chwycił kielich z trucizną i wypił śmiertelnego drinka. Ojciec filozofii zachodniej opuścił tak oto świat który nie chciał mądrości...
Sokrates nie umarł na marne, z ziarna jakie zasiał wyrosła zachodnia filozofia...
Mam szczerą nadzieję, że udało mi się was zainteresowąć choć trochę i że zostawicie coś po sobie ;)