Frustracja i ból tylnej części mojego ciała, aż się wylewa z tego posta.
Nie każdy potrafi się do tego przyznać z takim wdziękiem :)
A tak na serio - zjawisko o którym piszesz może być mocno demotywujące. Jednocześnie mam świadomość, że świat nigdy nie był, nie jest i nie będzie... "sprawiedliwy" (każdy ma zresztą swoją wizję owej sprawiedliwości). Jedyne co mi pozostaje - robić swoje utrzymując własne standardy.
Co nie oznacza, że i mnie nie dopada czasami przypadłość, o której piszesz :D