Nie, Nie i jeszcze raz NIE!
Ty @Lugoshi i wreszcie ty @lugoshi.
Czytam wasze teksty i muszę zaprotestować z potrzeby serca, bez obawy na konsekwencje.
Krew mi się gotuje, a w skroniach czuję tętent galopujących koni, jak czytam te Wasze grafomańskie wypociny. Wy chyba naprawdę przyjechaliście na ruskich czołgach, wiozących w darze nasiona, barszczem sosnowskiego zatrutych myśli i "prawd". Przemocą zasiane na naszej ziemi, wykiełkowały i zakorzeniły się w świadomości wypierając tradycyjne wartości, niosąc zło i niesprawiedliwość. Oderwane od rzeczywistości banialuki, bajania o urojonej potędze, tym są wasze snute bez opamiętania literackie wizje.
"Ale to już było", słowa krakowskiego barda Andrzeja Sikorowskiego pasują jak ulał do każdej nowej rewolucji. Każda z nich kończy się tak samo. Pożarci w politycznym kanibaliźmie prekursorzy zmian i krew szarych mas na ulicach. Oto co was wszystkich czeka.
Podjudzani przez politycznych graczy proletariusze miast i wsi, próbują kolejny raz zmienić oblicze świata i kolejny raz przysporzą milionom cierpienia i łez.
Płynące szerokim strumieniem, zza kulis sceny politycznego świata, srebrniki łagodzą moralne opory działaczy kształtując tok realizowanych przemian.
Czy zbudowany na takim wątpliwym moralnie fundamencie Nowy Świat ma prawo bytu?
Jakieś zmiany z pewnością nastąpią, bo taka jest kolej rzeczy, pytanie czy efekt zadowoli kreatorów i partycypujących w tym procesie?
Nasza europejska cywilizacja chwieje się w posadach i wymaga sanacji. Jak każdy proces podlega prawom cyklu życia. Narodziny, okres prosperity, lokalne zawichrowania, wreszcie spektakularny krach i upadek. Jak to się stało, że Majowie, że Rzymianie...
Jak to się stało, że My...
Bogowie dzięki technologii. Śmiechu warte.
Wiara w złotego cielca sprowadza nas na manowce i będzie przyczyną naszej klęski. Może nie dziś, nawet nie jutro.
Ostateczna klęska przyjdzie... po bilionach lat, gdy spełni się biblijne proroctwo i wszyscy "nieśmiertelni" zamknięci jak śledzie, w swych pełnych pychy i elektroniki technologicznych puszkach, obrócą się w proch w martwym i zimnym, pozbawionym ludzkich uczuć, bezgranicznie odhumanizowanym wszechświecie.
Boski brzuch zatrzęsie się w gorzkim śmiechu zrodzonym z rozgoryczenia i zażenowania. Znowu się nie udało...
Wystarczyło znaleźć w sobie odrobinę pokory i pójść prostą, zrażającą jednak większość, większą skalą trudności i nieoczywistym pięknem, ścieżką ascezy i empatii.
Cesarzowi co cesarskie, Bogu co boskie...
Czy nie dotarło do Was marne istoty, że nigdy nie będziecie równi Bogu?
Możecie knuć po kątach, spiskować wieczorami jak nie umyć ząbków, podszczypywać w szatni. Wszystkie te miałkie działania podszyte są bluźnierstwem. Bluźnierstwem próby pojęcia niepojętego. Bluźnierstwem wtłoczenia Boga w ramy ludzkiego umysłu.
Bluźnierstwem rzuconym prosto w twarz Najwyższemu.
Zna proporcją, mocium panie
-pisał doświadczony 40-letni już Aleksander Fredro w "Zemście".
Może to ostatnia szansa zobaczyć na własne oczy Pietę wyrzeźbioną pod natchnieniem boskim przez Michała Anioła?
Czy "Sąd Ostateczny", także czeka ponury los Buddy z Bamjan?
Dlaczegóż sądzić, że pogrobowcy naszej cywilizacji uszanują obrazoburcze w ich mniemaniu zabytki?
Nas, nasz dorobek, spuściznę, surowo i jednoznacznie ocenią Ci, których Bóg był potężniejszy i bardziej im sprzyjał.
Przecież Historię, przez duże H piszą zwycięzcy, a nad ruinami domostw pokonanych i ich "fałszywymi" bożkami unoszą się dymy hańby, wiecznego wstydu i zapomnienia.
Pod rozwagę: Cywilizacja Babilonu, starożytnego Egiptu, Grecji i Rzymu upadły, ale religia chrześcijańska przetrwała (Chrześcijaństwo jest kontynuacją Judaizmu) i proszę zauważyć, że to nie kultura i religie ludów które niszczyły te cywilizacje wygrały. Zwłaszcza widoczne jest to w przypadku upadku Rzymu. Przewidywanie przyszłości to ciężka sprawa i wydaje mi się ze bez sensowna. Dbajmy o teraźniejszość, o zachowywanie tego co piękne i wartościowe dziś, nie tylko w sensie materialnym ale i duchowym, a o jutro będziemy martwić się z jego nadejściem :)
O którą twarz teraźniejszości?
Zauważ, że fundamenty jutra budujemy dziś... Ktoś świat, w którym żyjesz stworzył i zorganizował. Niektóre ludy rzeczywiście nie dbają o jutro i do dziś lepią chaty z krowiego łajna...
To fałszywe założenie. To dzisiejsze problemy mobilizują nas do wymyślania rozwiązań, a nie mgliste rozważania co być może będzie w przyszłości. Taki przykład historyczny uwielbiany przez mojego dawnego nauczyciela. Zanim wymyślono samochody, rozwój miast spowodował, że pojawił się problem końskich odchodów, które coraz bardziej zalewały ulice np Paryża. Zastanawiano się jak to rozwiązać, jak w przyszłości sobie z tym radzić, jak utylizować te odchody itd, tymczasem pojawiły się pojazdy spalinowe i problem gówien na ulicy zniknął :) Chaty to też dobry przykład to zima, która dziś doskwiera zmobilizowała do wymyślenia takich domostw, które będą lepiej zachowywać ciepło, a nie rozważania o tym co będzie gdy klimat się ochłodzi :)
Końskie gówna...
Ja pamiętam czasy zimnej wojny. Bez wizji ostatecznej zagłady ludzkości w głowach przywódców USA i ZSRR nie byłoby wprowadzenia moratorium na rozprzestrzenianie broni atomowej, redukcji liczby głowic i gorącej linii pomiędzy mocarstwami. O przyszłości trzeba myśleć, mając w głowie historie z przeszłości...
Tu przykład dzisiejszego problemu, o którym wspomniałem w artykule.
( jak już wspomniałem nie wszystkich)
Artykuł jest o dzisiejszych problemach i ich konsekwencjach w bliskiej i dalekiej przyszłości.
Może uważasz, że płyniemy na łódce, którą coś niesie, przypadek ... fatum... przeznaczenie.
A może poprzez swoje decyzje i wybory mamy szansę stworzyć lepszy świat dla naszych dzieci?
Problemem jawi się ustalenie co jest właściwie problemem.
Globalne ocieplenie?
Upadek demograficzny Europy?
Kryzys wartości?
Alienacja społeczna?
Może aktywność skrajnych ruchów politycznych?
Może rosnąca popularność spiskowych teorii?
A może walka mocarstw o palmę pierwszeństwa?
...
Mam wrażenie że się nie rozumiem, a obaj postulujemy to samo ;)
Co do zagrożenia islamem i jego destruktywną naturą to zdecydowanie jest to problem teraźniejszości. Dnia dzisiejszego i wymaga odpowiedzi teraz. A więc chrońmy to co jest dziś zagrożone przez muzułmanów (i nie tylko), zamiast zastanawiać się czy w przyszłości muzułmanie nam nie zniszczą również Rzymu.
Może napiszę to jaśniej. Tekst jest rozważaniem o tym co może się stać w przyszłości. Jest on stratą czasu bo to dzisiaj dzieją się rzeczy które na tę przyszłość wpłyną. Przykłąd muzułmanów. Rozumiem, że wizja zniszczenia europejskich dzieł kultury ma skłonić nas do refleksji, ale czy to jest możliwe? Jeżeli a) dzisiaj kultura muzułmańska jest zagrożeniem dla innych kultur i religii i nikogo to nie rusza (tych którzy mają władze), to niby czemu takie rozważania o przyszłości mają ruszyć? b) sami europejczycy niszczą swoje dziedzictwo bo utrzymywanie go jest mniej opłacalne niż np wydobycie węgla (ostatni przykład z Niemiec). Więc te rozważania są bezproduktywne. Widzimy co się dzieje i trzeba zamiast martwić się co jeszcze się stanie, dziś wziąć się do pracy i starać się zachowywać to co możemy w ramach naszych możliwości.
Przykład atomowy to też była teraźniejszość. Groźba zagłady nuklearnej była obecna. Nikt w momencie tworzenia czy opracowywania broni atomowej nie myślał o tym żeby pisać traktaty zapobiegające jej rozprzestrzenianiu.
Może inny przykład będzie lepszy. Istnieje realne zagrożenie że w ziemię uderzy kiedyś asteroida. Czy z tego powodu powinniśmy dzisiaj tworzyć np wielkie bunkry czy tego typu rzeczy na wypadek takiego zdarzenia? Wydaje mi się to nieuzasadnioną stratą czasu i materiałów, zwłaszcza że dziś mamy problemy z którymi musimy walczyć i które mogą nam przynieść zagładę teraz.
google -> bank nasion.
P.S.
Tak piszemy o tym samym. :)
Tak naprawdę nie ma teraz. ;)
Jak napisałeś, kropkę w swoim artykule to była już przeszłością.
Żyjemy ujeżdżając okrakiem przeszłość i przyszłość.
. Teraz już minęło :)
Tak, tak bank nasion znam, nawet chyba w telewizorniach o tym gdzieś mówili, co nie zmienia mojej opinii, zwłaszcza że bank nasion ma trochę szersze zastosowanie.