Dzień dziś szósty marca. Natalia w podróży jest sześć miesięcy i sześć dni już. Nie, że liczę, ale dziś o, wypadło to tak właśnie sobie pozwalam zaznaczyć. Trzeci kraj w ciągu pół roku - nie wiem czy to dobrze, bo trudno mi zwyczajnie gdzieś zagrzać miejsce. Francja, Hiszpania, aktualnie Grecja.
Od pół roku jestem sama, a w związku z tym, że samotność szkodzi jak choroba to..gdzieś sie musze wylewać, jakkolwiek dawać ujście temu co mam w głowie czy się wyrażać - zwał jak zwał, w każdym razie odbiorca wymagany. I o ile do pewnego momentu utrzymywałam kontakt internetowy z przyjaciółmi, znajomymi, tak w pewnym momencie uznałam że..komu się chcę tego słuchać? Także teraz piszę sobie w przestrzeni, ot.
jak bumerang wraca temat tego, czym chciałabym się tutaj dzielić, ale za każdym razem jak te myśli wpadają to je odganiam, bo przecież nie o ograniczona formę tu chodzi. Tym niemniej jestem w procesie przebudzenia - tak to czuję.
Sceptyczna z natury i zadająca za dużo pytań odkrywam, że im więcej pytań, tym więcej znaków zapytania niż jednoznacznych odpowiedzi. Ale spoko, dobra wiadomość jest taka, że ostatecznie i tak chodzi o to, żeby się dobrze czuć. Jeszcze lepsza jest taka, że kiedy jest tylko t e r a z wszystko samoczynnie odpada. Dobrych wiadomości jest w gruncie rzeczy znacznie więcej ale...
No ale nie da się ukryć że włącza mi się tryb "kaznodziejstwo". Czuję się na misji, żeby zasiewać te ziarenka które być może w przyszłości wykiełkują kiedy odbiorca połączy kropki. Żeby podważać status quo, zachęcać do samodzielnego myślenia i odpuszczania iluzji (bo ja jestem oświecona w chuj, oczywiście). Tym niemniej zdaję sobie sprawę z punktu widzenia osoby która nie ma związku z tematem, bo pamiętam jak ja patrzyłam na "kaznodziei" nie aż tak znowu dawno temu. Receptą jest chyba to buddyjskie podejście - nie wierz mi na słowo, sprawdź sam.
No i faktem jest też, że póki sobie żyję na lajcie, pale blanty po krzaczorach ateńskich i tańczę do Dub FX, jest luz i beka (ponad honor) ale w każdej chwili może wybić szambo którego raczej nie dotykam, bo nie wiem jak . Chodzi o to, że czuję, że jeszcze sporo pracy przede mną, tym niemniej myślę, że większosć pracy juz wykonałam. A moze nie? Tego nikt nie wie, ale "po owocach ich poznacie" a moje owoce są całkiem obfite jak ta cytryna którą dziś zerwałam
(była naprawde ogromna). Żólte punto dla skali 😁 To była moja pierwsza furka, wspomnień czar
Foteczka z dzisiejszej miejscóweczki która sama mnie znalazła. Proszę mi uwierzyć, że to zdjęcie nawet w dziesięciu procentach nie oddaje rzeczywistości
Jutro oficjalnie rozpoczynam żywot korpoczłowieka, ale bycie bezdomnym to raczej styl życia, który i tak będe prowadziła. Powodzenia, Natalia!
Co porabiasz w Atenach ?
Cytryna z przydrożnego drzewa ? 😉
Pozdrawiam z wyspy Korfu 🙂
Cześć! Dostałam tutaj pracę, w ciagu tego miesiąca okaże się gdzie się ulokuje - bardzo liczę na to, że bede mogła zamieszkać na którejś z wysp, bo Ateny są bardzo zatłoczone. Ale wiadomo - cos za coś. Póki co odkrywam takie enklawy zieleni właśnie i baaardzo się cieszę, że tu jestem!
A cytryna owszem, z drzewa (: ciągle nie mogę się nadziwić tej obfitości cytrusów tutaj! :O
Zatem powodzenia 🙂