Hejka, to znowu ja. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moja opinią na temat ekranizacji drugiej części przygód młodego czarodzieja.
Jak już wspomniałam we wcześniejszym poście jestem przywiązana do tej serii. Mam do niej ogromny sentyment i miło ją wspominam. Druga część równie zacna jak pierwsza zasługuje na swoje pięć minut na moim blogu. Ostatnio dużo pisałam o tym czego nie lubię, jednym słowem babskie narzekanie, więc kilka następnych postów będzie raczej w pogodnym klimacie i będę bardziej zachwalać niż krytykować.
Ulubioną postacią w tym filmie był zdecydowanie Zgredek, który "nie miał zabić, najwyżej poważnie pokiereszować".
Postać ta zawsze przywodzi uśmiech na mojej twarzy chodź także czasami smutek z powodu tego co mu się przydarzyło w następnych częściach, lecz raczej wspominam go wesoło.
Mimo, że bohaterowie nadal są dziećmi wszystko wygląda zdecydowanie poważniej niż w części poprzedniej.
Seria niespodziewanych zdarzeń po prostu uderza w widza od razu, czy ktoś się spodziewał tego, ze Harry zostanie "skradziony" z domu wujostwa przez trzech rudowłosych chłopców latającym fordem anglia?
Harry jak zwykle wykazał się odwagą, przecież uratował Ginny Weasley przed bazyliszkiem oraz wspomnieniem Toma Riddle, z którym dziewczynka się "zaprzyjaźniła".
Rozgrywki Quidditcha... hmm... tutaj rozpływa się me serce. Uwielbiam tą dyscyplinę sportową, a szczególnie, gdy dzieją się wydarzenia niespodziewane. Tutaj chyba każdy pomyśli o upadku Harry'ego i bezkostnej ręce, którą zapewnił mu jego profesor obrony przed czarną magią, mianowicie Gilderoy Lockhart.
Jego wątek również był ciekawy, przede wszystkim śmieszny, ponieważ nauczyciel ten nie przewyższał uczniów swoją wiedzą.
Jeśli ktoś lubuje się w magicznych stworzeniach ta część będzie dla niego. Gadające pająki? Śmiertelne, wielkie węże? Płonące ptaki? Nie ma sprawy, znajdzie się coś dla każdego. Ja szczególnie upatrzyłam sobie Fawkesa, czyli feniksa Dumbledora. Jego łzy leczą, a on sam odradza się z popiołów i jest praktycznie nieśmiertelny. Czyż nie cudowne zwierzę?
Kończąc chcę polecić film każdemu kto lubi magiczne uniwersa. Pewnie większość osób oglądało już film za dzieciaka tak samo jak ja. Mimo to często wracam do serii przygód o czarodziejach. Dziękuję za przeczytanie mojej opinii i jeśli chcecie zachęcam do wyrażania własnej w komentarzach.
Chętnie przeczytam. Zapraszam również do mojego poprzedniego postu, w którym zawarłam swoje zdanie na temat pierwszej części. Zapewne w następnym poście zrecenzuję część trzecią (moją ulubioną), więc jeśli jesteście ciekawi mojej opinii zachęcam do obserwowania.
Oj tak, Zgredek był świetny w filmie. Wzbudzał chyba więcej litości niż śmiechu, ale nie sposób go było nie polubić :D
I filmom należy się na pewno pochwała za realizację meczy Quidditcha. Oglądając sceny z rozgrywek czuje się tą prędkość, niebezpieczeństwo w postaci latających piłek i emocje.
Super przedstawienie filmu!
Dziękuję! :)