Jak co wieczór uruchomiłam aplikację. W tle leciało Coffee And TV Blur. Była to taka moja mała „chwila dla siebie” po całym dniu pracy i codziennych obowiązków. Rozpoczęłam rutynowy przegląd samców.
– Meh, tragedia jak zwykle – szepnęłam do siebie spoglądając na pana numer 1356, kwalifikującego się do typu „osiłek z trajbalem, który posiada lustro”.
Grup etnicznych było kilka: wyżej wspominane opalone „osiłki”, chudzielce w okularach – typ profesora, karły z przerośniętym ego, hipsterzy z kubkami ze „starbaksa”, chłopaczki w rajtuzach, smutne metale, lalusie, rolnicy i bezpłciowcy, którzy nie wyróżniają się niczym szczególnym. Miesiące przesuwania palcem po ekranie zrobiły ze mnie ekspertkę. Wiedziałam czego mogę się spodziewać po każdym z przedstawicieli owych grup.
Nagle pojawił się ON. Całkiem całkiem, z przyjazną buzią, lekko arabowaty, z małpą na ramieniu – okej, lubi zwierzęta, nie wygląda na smutnego łysiejącego grubaska, pachnie „piniondzem”… hmm… czy ma podobne upodobania? NIE ISTOTNE…no to klik! – zaaferowana powiedziałam głośniej niż zwykle – o! odwzajemnione – nie spodziewałam się, że mogłam być już „obczajona”. Tak poznałam Alladyna, miłego chłopaka z którejś z Katarskich metropolii. Tak się przynajmniej jawił przez jakiś czas.
Nadszedł dzień spotkania, a ja ruszyłam na miasto z Madonną skrzeczącą „like a viiirgin, touched for the very first tiiiime” w słuchawkach. Spodziewałam się szykownego arabo-przystojniaka, który powali mnie blaskiem pieniędzy, z którym przegadam całą noc, no i może jeszcze uszczknie się coś na deser. Doszłam do umówionego miejsca, przystanęłam na rogu ulicy i tupiąc nóżką nuciłam Don’t Stop Me Now Queen. Z mojego małego transu wytrącił mnie jakiś włóczęga. Spoglądnęłam na niego i zamarłam. Wyglądał mniej więcej tak jak na fotografiach, może lekko brudniejszy, a na ramieniu miał tę małpę ze zdjęcia. Od słowa do słowa okazało się, że wcale nie jest szejkiem z Kataru i nie zapewni mi i pięciu pokoleniom zrodzonych z mej krwi dostatniego życia. Jest biednym złomiarzem z Koziej Wólki, który jedyne co ma to małpa na ramieniu i latający dywan.
– Okłamałeś mnie, mówiłeś, że zarabiasz 5 tys. netto i obsypiesz mnie zlotem! A Ty nawet nie masz jak postawić mi drinka…
Alladyn wyjaśnił, że tak po prawdzie, to spotkał się ze mną tylko po to, by wzbudzić zazdrość w księżniczce z którą kręci i chce mnie zabrać na imprezę pełną „dobrego towaru” i że na bank poznam tam kogoś, kto przypadnie mi do gustu.
Niepewnie, aczkolwiek z lekką nutką ciekawości wskoczyłam z nim na latający dywan i pomknęliśmy w przestworza. Zaparkował przy wypasionej willi, oświetlonej milionem kolorów.
– To chata mojego przyjaciela, poznam Cię z nim, nic się nie bój. W sumie, szuka żony, może uda Ci się spełnić jego oczekiwania - zabrzmiało to bardzo seksitowsko i nieco „arabsko”, ale stwierdziłam, że to przemilczę.
– Jeden grzyb wie co mnie tam czeka – pomyślałam – wejdę, zrobię rekonesans i wyjdę, jeśli nic przyzwoitego nie przykuje mych oczu.
Dom był pełen ludzi. Alladyn rzucił na odchodne, że spotkamy się przy barze. Szczerze, nawet na to nie liczyłam, wiedziałam, że zaraz gdzieś zniknie. Postanowiłam przebadać teren i może poznać kogoś fajnego. Już w pierwszym pokoju trafiłam na przekrzykujące się laski. Najgłośniej krzyczała skośnooka Mulan, która twierdziła, że wszystkim facetom wbiłaby sztylet miedzy żebra. Obok niej stała ciemnoskóra Pocahontas, która również niepochlebnie wypowiadała się o mężczyznach.
Zamieniłyśmy dwa zdania, obiecałam, że wrócę, bo wydały mi się bardzo przyjazne i skierowałam się do kolejnego pomieszczenia. Tu zastał mnie dziwny widok. Na kanapie leżała bardzo blada dziewczyna, a dookoła niej z sześciu czy siedmiu niskich facetów z brodami.
– Co tu się stało? – zapytałam – aaa znowu się sćpała jak świnia – powiedział jeden – ostrzegaliśmy ją, że wiedźma ma mocny towar i żeby wzięła tylko jednego gryza, a ona, jak zwykle, zeżarła całe jabłko. Teraz znowu musimy jej pilnować, bo ostatnio prawie zadławiła się własnymi wymiocinami.
Obok leżała inna, tym razem blondowłosa piękność – a tej co jest? – zapytałam krasnali – aaaa ta tutaj to ma ksywę „śpiąca królewna”, bo ostro kłuje się w żyłę, a potem śpi jak zabita.
Przeraziło mnie trochę to towarzystwo, postanowiłam więc udać się do toalety, gdy po drodze zaczepiła mnie jeszcze jedna dziewczyna, przedstawiająca się jako Alicja i pytała czy nie byłabym zainteresowana, żeby wpaść na chwilę do krainy czarów. Grzecznie jej odmówiłam. W łazience, ku mojemu zdziwieniu, w wannie spotkałam laskę z rybim ogonem. Chwilę porozmawialiśmy, ponarzekałyśmy na facetów. Przytaknęła mi, że na chacie u Dżina (tak nazywał się właściciel) zbiera się sama patologia.
W międzyczasie zdążyłam poznać smutnego słonia Dumbo, dalmatyńczyki, Kłapouchego z depresją, jakieś kundle co zajadały się spaghetti, lwy i kaczki, szczególnie jedną, co zagadywała, a ja za Chiny Ludowe nie mogłam jej zrozumieć. Zaprzyjaźniłam się z Roszpunką, którą zapytałam o sekret jej wspaniałych długich włosów i z Cruellą De Mon, która cierpiała na zaburzenia odżywiania, ale ogółem okazała się być bardzo fascynującą kobietą. Dołączyła do nas Bella, która potrafiła rozmawiać ze świecznikami i zastawą stołową. Przyznała się, że jej facet jest nieokrzesaną Bestią i zostawia po sobie straszny syf, a jej jest potem wstyd i tak jest na każdej imprezie.
Jeśli chodzi o facetów, to tak jak zapewniał Alladyn, poznałam kilku. Wpierw uczepił się mnie jeden małolat, który latał po całym pokoju i bawił się ze swoim cieniem, a potem musiałam uciekać przed jednym garbatym typem, który pomylił mnie z jakąś Esmeraldą. Zaczepił mnie również jakiś mięśniak chodzący na czworaka, ale za dużo nie pogadaliśmy, bo jedyne co potrafił wydukać to „uu-aaa”.
W wielkiej sali, gdzie odbywały się tańce, gibało się wiele par. Jakiś tygrys skakał na ogonie, mały, półnagi chłopiec tańczył z niedźwiedziem, a szara małpa podnosiła małe lwiątko aż pod sufit. Do tańca poprosił mnie mały chudy, dosyć sztywny chłopiec, któremu, po zapytaniu ile ma lat, szybko wydłużył się nos. Odbił mnie mięśniak z loczkiem, przy okazji prosząc by zrobić mu kilka zdjęć i powzdychać „Herkules, jakiś Ty fantastyczny”. Postanowiłam czym prędzej zawinąć się do wyjścia, ale potknęłam się o buta jakiegoś Kopciuszka i wylądowałam na ziemi. Nagle znikąd pojawiła się niebieska ręka. Lekko zdziwiona, dałam sobie pomóc i wpadłam w objęcia całkiem niezłego ciacha. ów jegomość okazał się być właścicielem domu, niezwykłym dżentelmenem i chyba wpadliśmy sobie w oko. Nie ociągaliśmy się zbytnio, po krótkiej rozmowie wylądowaliśmy na piętrze. Dżin, bo tak niebieski kazał się nazywać, był szarmancki, dobrze zbudowany i obiecywał mi złote góry. Rzucił mnie na łóżko, już zaczęło się robić miło, wtem, niespodziewanie wetknął mi w dłonie lampę i powiedział:
– Potrzyj!
– CO?
– No potrzyj, mówię.
Potarłam, a on zaczął wierzgać i dziwnie jęczeć – mocniej trzyj, szybciej! – zdezorientowana robiłam o co mnie prosił. Wtem głośno jęknął i zniknął w lampie. Tak zakończyła się moja „upojna” noc z Dżinem. Ostatecznie, nie wiedziałam co mam o tym myśleć i stwierdziłam, że najchętniej jak najszybciej chciałabym się znaleźć w moim domu. Zadzwoniłam więc po Bobka (to dla Ciebie, @glass.wolf!), mojego nieocenionego przyjaciela, by odwiózł mnie do domu.
Nie ma ślubu, nie ma seksu, ale jest
*Ja, Czaszi, oświadczam, że nie korzystam z tego typu aplikacji, nie spotykam się z niebieskimi przybyszami niewiadomego pochodzenia oraz nie wsiadam z obcymi na dywan. Zbieżność imion i miejsc przypadkowa.
Opowiadanie zgłaszam do Wielkiego Konkursu ŚLINOTOK #1, temat numero uno, kategoria: proza, „Z jaką postacią z animowanego uniwersum Disney'a mogłabyś/mógłbyś uprawiać sex?”
Jak widać, nie mogłam, ale i tak chciałabym wziąć udział w konkursie.
Przy scenie finałowej padłam ze śmiechu :D Świetny tekst!
Dziękuję przepięknie! Polecam się na przyszłość :D
no to pozamiatałaś @czaszi! 😂
w tym tekście mamy wszystko!
(noo może poza Buką; tak byłam tam, gdy rodził sie pomysł;
noc brzemienna w skutki; hyhy :D)
Hah, dziękuję! :D tylko, że Buka nie jest Disneyowska! Chetnie bym tam dodała całą zgraję z innych produkcji. Ale to innym razem ;)
Twój post został podbity głosem @sp-group. I nawet nie wymagało to (tutaj pozwolę sobie na krótki cytat z innej, niewątpliwie też wartościowej publikacji) "walczenia z myślami" bo post jest zwyczajnie dobry 🙂
Kurator @pibyk
Ajajaj, dziekuję! :)
Dziękuję za Bobka! <3
Powodzenia w konkursie!
Congratulations @czaszi! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
Click here to view your Board of Honor
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @steemitboard: