Zrobiłabym to od nowa na lepszym papierze -> nie byłoby obaw, że się podziurawi i przestałby się marszczyć; żółty tusz rozprowadziłabym równo, żeby wyglądało całkiem jak grafika, a jakby tego czasu zrobiło się bajecznie dużo, to cały waran miałby porządne łuski. Mogłoby wyglądać całkiem sensownie, ale gdybać to sobie mogę ;p Rysunek wyląduje w jakiejś teczce i może za parę lat do niego wrócę...
You are viewing a single comment's thread from:
Wow, artystka z krwi i kości :)