Wiem, tytuł brzmi jak nagłówek polujący na kliki. Coś czego kliknięcia pożałujemy. Bo to w końcu takie istotne dla wielu pytania, na które każdy chciałby znać odpowiedź ale na które nie ma jednej i prostej odpowiedzi. Nie ma "jednego dziwnego sposobu na" przez który "lekarze i bankierzy Cię znienawidzą". Jednak mimo to artykuł będzie właśnie o tym - jak żyć długo i jak być bogatym. Ok, może nie do końca, bardziej będzie o tym jacy są ludzie żyjący długo i jacy są ludzie będący względnie bogaci. Jaki tryb życia prowadzą, co robią, jedzą, jak pracują, jakie mają relacje z bliskimi? Różnica między "jak być bogatym" a "jakie życie prowadzą bogaci ludzie" jest istotna, bo jak wiadomo korelacja to nie to samo co kauzacja i papugowanie bogatych oraz długo żyjących ludzi niekoniecznie zapewni bogactwo i zdrowie nam samym, jednak czasami możemy mieć podejrzenia, że chodzi o coś więcej niż korelację. Wiemy na przykład, że ludzie którzy jedzą warzywa i są zdrowsi, prawdopodobnie część zdrowia zawdzięczają warzywom i niskiemu spożyciu fast foodów, że to niekoniecznie przypadek.
Zapraszam więc do analizy dwóch publikacji, pierwsza to "The Longevity Project" która opiera się na badaniu które przez 80 lat polegało na śledzeniu życia 1500 osób (i polega nadal, gdyż ciągle trwa). Druga to "The Millionaire Next Door" która opiera się na informacjach na temat amerykańskich milionerów. Obydwie publikacje mają za sobą dużą ilość danych co już czyni z nich ciekawostkę. Badanie będące podstawą publikacji "The Longevity Project" jest prowadzone już przez kilka pokoleń badaczy, co jest wysoce niespotykane. Jest to tak zwane badanie podłużne, longitudinalne czyli pozwalające obserwować te same jednostki na przestrzeni lat, albo nawet całego życia^. Druga publikacja dostarcza dość zaskakujących wniosków na temat milionerów, przynajmniej w realiach USA lat 90.
Nie przepadam za dzieleniem wpisów na części, ale tutaj chyba będzie to odpowiednie, gdyż sporo tekstu wypunktuję "od myślnika" i nie chcę Was zanudzić. Tak więc w tym wpisie będącym pierwszą połową, skupię się na The Longevity Project. W następnym przedstawię "The Millionaire Next Door".
Od 1921 do 1956
Lewis Terman, zapoczątkował "Terman Study of the Gifted"
W 1921 w Kaliforni Lewis Terman zapoczątkował badania zwane "Genetic Studies of Genius", obecne znane jako "Terman Study of the Gifted". Jak sama nazwa wskazuje, chodziło o badanie osób uznanych za utalentowanych, geniuszy, uzdolnionych. Wybrano ponad 1500 dzieci w wieku 11 lat, uznanych za uzdolnione, a następnie regularnie przedstawiał im do wypełnienia ankiety mające sprawdzać ich nawyki. Terman miał znaczny wkład w badania nad inteligencją i IQ, choć jego postać nie wzbudza mojej ogromnej sympatii z racji na swoje aktywne wspieranie eugeniki. Był na przykład członkiem wielu organizacji postulujących między innymi przymusową sterylizację określonych grup społecznych^. Zmarł w roku 1956 a jego badania były kontynuowane przez następców, którzy mniej więcej co 10 lat uzupełniają dane pobierane od badanych mówiące o tym jakie życie prowadzą. Dzięki temu do tej pory są to najdłużej trwające badania w psychologii, które mają trwać tak długo aż ostatni z badanych umrze lub się wycofa.
aż do 1990, 2011 i jeszcze dalej
Wspomniane powyżej badania zapoczatkowane przez Termana to te same badania na których oparto właśnie książkę "The Longevity Project" wydaną w roku 2011. Jak to się stało, że badania nad inteligencją i uzdolnionymi osobnikami stały się podstawą do wniosków na temat długowieczności? W roku 1990 Howard Friedman oraz Leslie Martin zauważyli w tych badaniach bezcenny materiał właśnie do badania długowieczności^. W końcu przez wiele dekad ludziom zadawano pytania na temat ich nawyków związanych z zabawą, nauką, wyciągano wnioski na temat ich osobowości, pytano o ich związki i małżeństwa ich rodziców. Do tego badani byli śledzeni aż do śmierci, można wiec dokonać korelacji między długością życia badanych a wszystkimi innymi informacjami jakie o nich wiemy. To oczywiście w dużej mierze tylko korelacja, ale wywnioskowana z badania przeprowadzanego na dużej grupie ludzi śledzonych przez bardzo długi czas - coś czemu jak dotąd nie dorównało żadne inne badanie.
Kontynuowanie pracy Termana przez Howarda Friedmana oraz Leslie Martina nie było takie proste. Niektóre pytania okazały się być przestarzałe po wielu dekadach, inne trzeba było formułować inaczej do ludzi dorosłych i żyjących w innym świecie niż świat przed II wojną światową lub tuż po niej.
Są to szczegóły które jednak w tym wpisie aż tak bardzo nas nie interesują. Interesują nas wnioski - bo chyba wszyscy chcemy wiedzieć co robić, by długo żyć? Jednym z popularnych przekonań jest to, że o długości życia decydują geny. I tak jak zwykle w takich sytuacjach bywa należy odpowiedzieć, że tak, geny mają swój udział w naszym życiu, ale nie decydują o wszystkim. Tak naprawdę należy się zastanawiać ile procent to geny a ile to środowisko, wybory życiowe i przypadek. Według Friedmana geny odpowiadają za 1/3 czynników decydujących o długości życia. Pozostałe 2/3 to przypadek i nasze wybory życiowe. Jako przykład mający poprzeć tę hipotezę podaje tutaj amerykańskich żołnierzy wysłanych podczas II WŚ na linię frontu po drugiej stronie oceanu - po wojnie ci wysłani do Europy i innych odległych lokalizacji gdzie odbywały się intensywne walki, umierali znacznie szybciej niż ci żołnierze, którzy II WŚ spędzili w swoim kraju, w Stanach Zjednoczonych. Tak więc statystyka mówi, że to doświadczenia życiowe związane z wysłaniem na front były kluczowe w określeniu długości życia tych ludzi już po zakończeniu wojny.
Konkrety
Tak więc wymieniam od myślnika, po kolei, jak z karabinu. Wnioski z tych badań które najbardziej mnie zaciekawiły, to:
- szczęśliwi ludzie są zdrowsi, jednak dane sugerują, że to zdrowie przyczynia się do szczęścia, a nie, że szczęście zapewnia zdrowie,
- prowadzenie szczerego życia, zgodnie ze swoimi wartościami, ma pozytywny wpływ na zdrowie. Można tutaj dołożyć inne badania które mówią, iż trzymanie tajemnic i pilnowanie się by kłamstwa nie wyszły na jaw, wywiera na nas swego rodzaju "mentalny ciężar" i sprzyja rozwojowi chorób^
- najlepsza cecha którą można by przewidywać już w dzieciństwie czy dana osoba będzie żyła raczej dłużej niż krócej, to "conscientiousness" czyli sumienność czy też skrupulatność. Przewiduje, że taka osoba będzie dbała o swoje zdrowie, uważała na siebie, prowadziła rozsądne życie
- wcale nie zawsze tak dobrze jest być przesadnym optymistą. Dlaczego? Optymiści nie doceniają ryzyka w codziennym życiu i podejmują się ryzykowniejszych rzeczy. Odrobina neurotyzmu może więc być zdrowa. Optymiści mogą też czuć się bardziej zawiedzeni gdy rzeczy nie okażą się tak wspaniałe jak oczekiwali, co źle wpływa na zdrowie psychiczne. Z drugiej strony warto być optymistą gdy jest się chorym i jest się w trakcie leczenia. Tak wiec - zależy.
- Tak zwana "katastrofizacja" to bardzo zła cecha jeśli chodzi o długość życia, szczególnie u mężczyzn. Oznacza to, że przesadzamy i panikujemy. Coś idzie nam w życiu nie tak, to uznajemy, że i tak zaraz wszystko się posypie, bo przecież to koniec świata. Zaczynamy prowadzić zły tryb życia, podejmować głupie decyzje i mieć wszystko "gdzieś", w rezultacie możemy przedwcześnie umrzeć. Podczas gdy problem który widzieliśmy jako katastrofę mógł trwać tylko (lub aż) 5, 10 lat i inna osoba by z tego problemu wyszła i na starość wspominała go jako coś co dawno minęło
- długa lub krótka edukacja jedynie koreluje z długością życia. Im dłużej bierzemy udział w formalnej edukacji tym dłużej statystycznie żyjemy, ale dlatego, że ludzie którzy dłużej pozostają w systemie edukacji są też zwykle ludzimi bardziej zmotywowanymi do "rozwoju", dbania o sobie, odkrywania życia
- wczesna śmierć własnych rodziców w naszym dzieciństwie nie wpływa tak źle na naszą przewidywalną długość życia jak rozwód rodziców. Przez to nabywany złe nawyki, albo na przykład nasze własne małżeństwa mają większe szanse się rozpaść. Warto jednak to mieć na uwadze gdyż oczywiście będąc tego świadomym można temu aktywnie przeciwdziałać i nie powtarzać niezdrowych schematów rodziców. Bo to też jest jednym z wniosków tej książki - nie jesteśmy skazani na jakieś przepowiednie o własnym życiu, możemy aktywnie wpływać na naszą przyszłość jeśli jesteśmy świadomi swoich złych nawyków, wad i predyspozycji. Nie należy zrażać się tym, jeśli z rozmyślań o nas samych wyjdzie nam, że statystycznie jesteśmy skazani na krótsze życie niż na przykład nas sąsiad
- szkolni mięśniacy uwielbiający WF wcale nie żyją dłużej. W dorosłym życiu tacy badani często porzucali aktywność fizyczną (może przerzucili się na mecze oglądane w telewizji, przy piwku ;) ). Najlepiej ze zdrowiem korelowała aktywność fizyczna której badani zaczynali podejmować się już w dorosłym życiu i długo się jej trzymali, albo zaczynali w szkole i trzymali się tego w dorosłym życiu. To jest ważniejsze niż aktywność fizyczna obecna w wieku nastoletnim. Tak więc jeśli nigdy nie byliście fanatykami WFu, to jeszcze nic straconego
- małżeństwo pozytywnie wpływa na długość życia ALE jeśli jest to naprawdę odpowiednia osoba. W przeciwnym wypadku, jeśli powstają konflikty, to małżeństwo negatywnie wpływa na zdrowie
- bycie ambitnym i dbanie o kariere jest dobre! Nie wierzcie w stereotypowy obraz biznesmana który dostaje zawału po trzydziestce, bo "goni za pieniądzem". Wiadomo, należy dbać o niski poziom stresu i szczęśliwą rodzinę, jednak ludzie którzy "robią karierę" lub rozwijają własny biznes to często po prostu ludzie ambitni, którzy chcą się rozwijać, co pozytywnie koreluje z wieloma rzeczami. Dużo lepsze jest coś takiego niż siedzenie na tyłku i marudzenie, jak to ci biznesmeni i korposzczury są źli i chciwi. Statystycznie rzecz biorąc oczywiście, być może konkretne przypadki brania udziału w wyścigu szczurów są niezdrowe dla takiego osobnika
- religijność okazywała się nieistotna dla mężczyzn, ale dla kobiet tak. Autorzy twierdzą, że to dlatego iż religia i kościół dostarczały im społeczności w której mogły się udzielać i czuć się spełnione. Były to typowe "kury domowe", których mężowie swoje potrzeby społeczne realizowali w pracy. Kobiety jednak uczęszczając na nabożeństwa i różne jak to powiedzielibyśmy w Polsce "kółka różańcowe", pozytywnie wpływały na swoją przewidywalną żywotność.
I teraz jeszcze należy wspomnieć o 2 rzeczach które są ważne, a może nawet najważniejsze w tym wszystkim:
okazało się, że kluczowe są "ścieżki" ("pathways"), całe zbiory nawyków i cech które ludzie przejawiają, a nie pojedyncze cechy. Co to znaczy? Że u jednej osoby martwienie się jest dobre, gdyż jest on samotną osobą i martwienie się o swoje zdrowie sprawia, że o nie dba. Nie ma kogoś bliskiego kto za niego zwróci uwagę, że ostatnio prowadzi siedzący tryb życia i niezdrowo je. Takie martwienie się może być związane z dłuższym przewidywanem życiem. U innej osoby z kolei martwienie się będzie "niezdrowe", będzie sprzyjać stresowi a co za tym idzie też szkodliwym efektom stresu. U jednej osoby "wychodzenie do ludzi" może oznaczać spotykanie się ze znajomymi na piwo i papierosa, co oczywiście jest szkodliwe, a u innej "wychodzenie do ludzi" to będzie spotkanie z grupką znajomych na ćwiczeniach fitness albo angażowanie się w kółko różańcowe, które już może lepiej wpływać na zdrowie i życie u starszych pań. Dlatego też pojedyńcze rady typu "uśmiechaj się 3 razy dziennie" albo "ten jeden nawyk sprawia że będziesz żył dłużej" są złe. Kluczowa jest ogólna charakterystyka naszego życia, a nie pojedyncze cechy. To czy mamy szczęśliwe małżeństwo, przyjaciół, jesteśmy sumienni w dbaniu o siebie, nie mamy tendencji do skaczenia w skrajności, nie katastrofizujemy problemów. Ludzie którzy jak to określają autorzy "podróżują zdrowymi ścieżkami życia" mają całe zestawy zdrowych zachowań, nawyków, które wzajemnie się wzmacniają i sobie sprzyjają. Jedzenie nowego wspaniałego owocu lub warzywa albo ćwiczenie medytacji same w sobie nie będzie tak dobrze na nas wpływać jak ogólne mentalność dbania o regularne badania, aktywność fizyczną, zdrowe jedzenie i pamiętanie o higienie psychicznej i odpowiednim nastawieniu do życia.
osoby długo żyjące potrafiły szybko wracać na odpowiedni kurs jeśli z niego zbaczały. Zjadłeś czipsy? To od jutra sumiennie jedz warzywa i nie wracaj do czipsów. Nie używaj wymówki, że "eh, zjadłem już wczoraj, to dziś zamówię czipsy i burgera a od przyszłego miesiąca będę jadł zdrowo". I tak samo działa to przy poważniejszych sprawach niż czipsy, takich jak przejście poważnej choroby, przeżycie wojny, ataku terrorystycznego. Osoby które potrafiły znaleźć w tym jakiś sens i zmotywować się do powrotu do normalnego życia, "ogarnięcia się", żyły dłużej. Pozwalało to nie przesiadywać i nie "kisić" się w stresie. Jeśli ktoś przed takim trudnym doznaniem już żył zdrowo i szedł dobrą "ścieżką życiową" to też łatwiej było mu później na tę ścieżkę wrócić. Autorzy używają tutaj analogii podróży pociągiem - spóźnienie się 1 minutę na pociąg może mieć katastrofalne skutki, bo pociąg już odjechał. Jeżdżenie bez biletu skutkuje mandatem. I tak samo jak pociąg zboczy z torów choćby centymetr, to już mamy gotową katastrofę. I to jest metafora sumiennego dbania o własne życie - pozostawać na torach i ciągle na dobre tory wracać jeśli trochę zbaczamy, nie spóźniać się na pociąg i jechać z biletem. Dbanie o różne drobnostki i nie pozwalanie sobie na "wyjątki" (ah, zestresowałem się, papierosik nie zaszkodzi, od jutra jem zdrowo itd.) dobrze koreluje z długim życiem.
Tak więc wybierajmy odpowiednie ścieżki życiowe, wsiadajmy w odpowiednie pociągi, jedźmy po odpowiednich torach i się ich trzymajmy - tych torach które na dłuższą metę będą dla nas odpowiednie. Bo często to wiemy, ale nie chcemy tej myśli dopuścić do siebie i wybieramy takie drogi, które w danym momencie wydają się lepsze, choć wcale takie nie są. Ah, no i nie panikujmy gdyż jak wspomniałem, katastrofizacja jest zła - i tak wszyscy kiedyś umrzemy ;)
W następnym wpisie poruszę temat książki "The Millionaire Next Door". Bo mówiąć pół żartem, skoro już wiemy jak długo żyć, to czemu by nie być przy okazji bogatym? Mam nadzieję, że wpis Was zainteresował, zapraszam do komentowania.
źródła obrazów: tytułowe, terman, peron, separator
Czemu ludzie w ogóle chcą żyć długo? Dlaczego ludzie się zastanawiają co tu zrobić żeby żyć dłużej? Dla mnie to wręcz wada, nie chciał bym żyć zbyt długo.
Posted using Partiko Android
Pewnie dla wielu i w tym dla mnie, długie życie podświadomie kojarzy się z dłuższym życiem w zdrowiu. A oczywiście nie musi tak być, im dłużej żyjemy tym większe szanse na choroby i życie z mniejszą sprawnością.
Natomiast poza tym myślę, że to naturalny odruch, chcieć żyć jak najdłużej. By jak najwięcej życia mieć okazji doznać. Co innego pragnienie nieśmiertelności, tego też bym raczej nie chciał.
Ano właśnie, w rzeczywistości starość to zawsze spadek wydolność różnych organów, w tym mózgu. Od pewnego może momentu czym jesteśmy starsi tym mniej możemy innym dawać u tym więcej musimy brać.
Co do nieśmiertelności to zależy jak ją rozumieć ;> są rodzaje których uważam dobrze pragnąć.
Posted using Partiko Android
!tipuvote 0.4
This post is supported by $0.27 @tipU upvote funded by @grecki-bazar-ewy :)
@tipU voting service: instant upvotes + free profit sharing tokens | For investors.