Jak żyć długo i w dostatku? 2/2

in #pl-ksiazki6 years ago (edited)


Uprzedzając pytania, to nie jest moje wielkie bogactwo. Fotka z pixabaya

W ostatnim wpisie opowiadałem o wnioskach na temat ludzi którzy żyją długo. Wnioskach wyciągniętych z ciekawego, bo bardzo długo trwającego badania "podłużnego". Jak być może niektórych zdziwiło, nie skupiano się tam na tym, czy ktoś je brokuły czy hot-dogi, ale bardziej na wysokopoziomowym spojrzeniu na ogół nawyków i charakterystykę danej osoby. Dziś w drugiej części tego wpisu tematem będzie podobna publikacja, choć nie opierająca się już na aż tak imponującym zbiorze danych. Tutaj autorzy obserwowali swoje obiekty badań "jedynie" 20 lat^. Nadal jednak jest to swego rodzaju analiza dużej grupy ludzi - milionerów ameryki z późnego XX wieku. Bo książka została wydana pierwszy raz w roku 1998 (jeden z autorów niestety zmarł w roku 2015). Można od razu mieć podejrzenia co do tego, czy wnioski w takim razie nadal są aktualne w roku 2019, gdy słyszymy tyle o nierównościach społecznych i tego jak to millenialsi mają ciężej finansowo niż ich rodzice. Odniosę się również i do tego, na razie przejdźmy do publikacji samej w sobie.

Akumulujesz czy nie?

Autorzy wcześnie w książce przedstawiają nam dwa, a właściwie trzy koncepty - Under Accumulator of Wealth, Prodigious Accumulator of Wealth oraz Average Accumulator of Wealth. Innymi słowy, chodzi o ludzi którzy są Niewystarczającymi Zbieraczami Bogactwa, Ogromnymi Zbieraczami Bogactwa oraz Przeciętnymi Zbieraczami Bogactwa. W angielskiej wersji używa się skrótów UAW, PAW i AAW, ja użyję tych zgodnych z moim tłumaczeniem, czyli NZB, OZB i PZB - kolejno Niewystarczający, Ogromny i Przeciętny. Niewystarczający Zbieracz Bogactwa to człowiek którego wartość netto jest niska w porównaniu do tego co zarabia. Jeśli przez sporą część swojego życia zarabiasz ładne pieniądze, ale nie możesz pochwalić się żadnym sensownym "net worth", czyli posiadanym kapitałem, to jesteś NZB. Ogromni Zbieracze Bogactwa to ludzie którzy posiadają kapitał większy niż ten jakiego można by oczekiwać po kimś w ich wieku i ich przychodach. Zarabiasz średnią krajową i jesteś w średnim wieku, ale posiadasz ponadprzeciętny kapitał? Gratulację, jesteś OZB. Pytanie jeszcze jak do tego doszedłeś, odziedziczyłeś, zarobiłeś inwestując, oszczędzałeś? Ale to temat na później.

Na samym końcu mamy koncept Przeciętnych Zbieraczy Bogactwa, czyli coś co autorzy definiują dość konkretnie i precyzyjnie - pomnóż 1/10 swojego wieku przez swój przychód ze wszystkich źródeł z ostatniego roku. Jeśli Twój kapitał to mniej więcej taka suma jak wynik tego działania, to jesteś Przeciętnym Zbieraczem Bogactwa. Przykładowo masz 23 lata i Twoje przychody przez ostatnie 12 miesięcy wynosiły 2400 miesięcznie? 1/10 z 23 to 2.3, a 2400 pomnożone przez 12 miesięcy to 28800. Tak więc 2.3 pomnożone przez 28800 daje 66240. Masz 30 lat i Twoje przychody przez ostatnie 12 miesięcy również wynosiły 2400 miesięcznie? To 3 razy 28800 daje 86400.

Tutaj zauważam pewien problem z konceptem Przeciętnych Zbieraczy Bogactwa, szczególnie przy ludziach młodych. Być może sami już go zauważyliście, gdy z wyliczeń wyszło, że 23 latek zarabiający 2400 powinien mieć na koncie ponad 60 tysięcy. Zakładam, że mało który 23 latek o takich zarobkach dysponuje taką kwotą. Nie jest tutaj brane pod uwagę chociażby to czy taki 23 latek nie opłaca jeszcze swoich studiów, które być może przyczynią się do jego wyższych zarobków w przyszłości. Nie są też brane pod uwagę zarobki z przeszłości, które zwykle są mniejsze niż te obecne - na przestrzeni życia zaczynamy często zarabiać więcej niż gdy zaczynaliśmy swoją karierę. Koncept bierze pod uwagę jedynie zarobki i kapitał jaki posiadamy, ciężko wkalkulować tutaj kapitał umysłowy, umiejętności jakie mamy i których się uczymy, inwestowanie w samego siebie. Natomiast pamiętajmy, że to tylko prosty koncept stworzony przez autorów na potrzeby tej książki, stworzony w realiach stanów lat 90. Nie ma potrzeby katować się tym, czy jesteśmy NZB, OZB czy PZB na podstawie tak prostych wyliczeń i magicznych wzorów. Zresztą nawet wiki wspomina o tym, iż miara ta była mocno krytykowana gdyż młodzi ludzie muszą też opłacić chociażby mieszkanie^ i trudno oczekiwać po nich, że będą odkładać większość ze swojej małej wypłaty. Przyjmijmy więc te koncepty z dużą dozą ostrożności.

Milionerzy których mijasz codziennie

Uzbrojeni w koncepty mówiące o tym kto ile bogactwa odkłada, akumuluje, zbiera, możemy teraz przeanalizować przeciętnego milionera. I tutaj pojawiają się wnioski o których podtytuł książki mówi iż są one "zaskakujące", mimo, że wielu mogą wcale nie zaskoczyć. Mianowicie po pierwsze, milionerzy to ludzie po których nie widać, że są milionerami. Ludzie po których widać, że milionerami są, mają jedynie duże przychody ale brak sensownego kapitału i zabezpieczenia finansowego. Ich wartośc netto nie jest równa lub większa milionowi. Świecenie nowym autem, modnymi ciuchami i tym podobnymi nie jest więc dobrym wskaźnikiem. Typowi statystyczni milionerzy:

  • jeżdżą autem które jest względnie tanie i niezawodne, nie wkładają dużo pieniędzy w coś co nie generuje dochodu i traci na wartości. Rzadko kiedy kupują auta z salonu. W książce jest to powtarzane do upadłego - milionerzy zwracali większą uwagę na praktyczność i dbanie o swoje finanse, niż pozory bycia bogatym. Są gotowi płacić za jakość, tak, ale nie za pozory,
  • większość z nich była tak zwanymi "blue collar worker", czyli bardziej pracownikami fizycznymi, a nie "white collar worker" którzy robią na przykład w finansach i innych "czystszych" zawodach. To jedna z większych niespodzianek,
  • oczywiście odkładają więcej niż wydają, są tymi OZB, Ogromnymi Zbieraczami Bogactwa. Dużo więcej kapitału akumulują niż można by oczekiwać po ich wieku i przeciętnych przychodach,
  • 80% z nich było milionerami pierwszego pokolenia - nie odziedziczyli fortuny,
  • 50% z nich jest właścicielami biznesu,
  • ci którzy są samozatrudnieni mają statystycznie 4 razy większe szanse być milionerami niż ludzie pracujący dla kogoś,
  • nie rozdają swobodnie pieniędzy swoim dzieciom, ich dorosłe dzieci są samowystarczalne,
  • oni sami też nie byli finansowo wspierani przez swoich rodziców,
  • poświęcają czas na planowanie finansów, tworzenie budżetu domowego, alokują swój czas i wysiłki bardzo wydajnie jeśli chodzi o generowanie przychodów - wkładają pracę tam, gdzie korzyści z tej pracy są największe,
  • wykonują odpowiednie zawody na których potrafią zarobić. Nie ma tutaj jednak jednego magicznego zawodu. Autorzy spotykali milionerów podejmujących się najzwyklejszych, nudnych rzeczy. Byli to ludzie zajmujący się naprawianiem obuwia, dentyści, właściciele małych biznesów takich jak kręgielnia. Nie było tutaj wcale wielu prawników lub finansjery, którzy zapewne dużo zarabiają ale wiele też wydają,
  • są biegli w wykorzystywaniu okazji na rynku. Jest jakaś nisza, zapotrzebowanie na usługi? Tego typu ludzie potrafią to dostrzec i wykorzystać,
  • milionerzy z przypadku, czyli nieoczekiwanie dziedziczący pieniądze lub wygrywający na loterii, często nie potrafią majątku utrzymać lub go powiększyć,
  • bardzo dużo daje sytuacja w której małżeństwo jest dobrze dobrane i np. jedno z dwojga jest dobre w zarabianiu, a drugie dba o to, by gospodarstwo domowe było oszczędne i nie wydawało za dużo. W ten sposób jedna osoba jest w ofensywie, a druga w defensywie. Rzadko kiedy trafiało się małżeństwo w którym tylko jedna osoba przejawia zdolności akumulowania kapitału i bycia oszczędnym. Druga osoba wszystkie te wysiłki by niweczyła swoją nieodpowiedzialnością finansową

Krytyka - czy to nadal aktualne?

Książka nie mówi o ludziach wybitnie bogatych, o Jeffach Bezosach albo Billach Gatesach, ale o "zwykłych" milionerach którzy zarabiają na swoich biznesach, odkładają, inwestują, są oszczędni i stawiają nacisk na konserwatywne wartości - edukację, ciężką pracę, inwestowanie, odkładanie pieniędzy. Cudów to nie uczyni, nie będziemy milionerami w wieku lat 35, ale w teorii im będziemy starsi tym będziemy mieli wiekszy komfort finansowy. Dla wielu więc bycie milionerem to jeszcze marzenie do którego chcą dążyć, więc taki obraz mi osobiście zdaje się być atrakcyjny i daje nadzieję na zdobycie swojego własnego miliona.

Czy nie jest to jednak zbyt piękny i łatwy obraz? Oczywiście jest możliwe taką drogą się "dorobić" i jest to odpowiedzialna ścieżka, na pewno bardziej odpowiedzialna niż wystawne życie i brak zabezpieczenia finansowego. Pytanie tylko, czy obecnie takie akumulowanie kapitału jest tak łatwe jak było dawniej? Czy jest tak łatwe w naszych polskich realiach? Słyszymy o tym, iż klasa średnia się kurczy, że powstają nierówności społeczne, że obecni millenialsi mają trudniej finansowo niż ich rodzice. Wiele z tych informacji dotyczy realiów zachodu, a nie naszego kraju, my mamy jednak swoje własne bolączki. Wiele osób pewnie powie, że nie ma z czego odkładać, że wynajem jest drogi, że rata kredytu czeka, że życie jest drogie. Nie twierdzę, że obraz przedstawiony w książce jest odzwierciedleniem obecnych realiów naszego kraju, ale na pewno ogólna droga i metoda prowadzenia swojego finansowego życia jest aktualna - oszczędzając, mądrze rozporządzając naszymi finansami i patrząc na kwestie związane z pieniędzmi świadomie i praktycznie, wyjdziemy na tym lepiej niż osoba która patrzy jedynie na swój "image", chwilowe przyjemności i to jakim autem jeździ i czy pije kawę z modnej kawiarni.

Więcej krytyki tej książki znajdziecie na stronie thefrugalgene która jak nazwa wskazuje, traktuje o oszczędzaniu. Krytyka ta jest postawiona z punktu widzenia współczesnego młodego amerykanina, ale niektóre argumenty są uniwersalne, jak ten o "survivorship bias". Ten "bias" polega na tym, że badanie nie brało pod uwagę ludzi którzy być może całe życie byli oszczędni, ciężko pracowali, odkładali a mimo to milionerami nie zostali. Brano pod uwagę jedynie już tych którzy milionerami są. To trochę tak jakby zbadać grupkę długowiecznych ludzi którzy przeżyli II WŚ i powiedziec, że doświadczenia związane z II WŚ zapewniają długowiecznośc - nie braliśmy jednak pod uwagę tych którzy w II WŚ zginęli i nie byli w stanie wziąć udziału w badaniu. Tak więc by nie być naiwnym, nie możemy oczekiwać iż ciężka praca, prowadzenie własnego biznesu i oszczędzanie sprawi, iż w wieku lat 50 będziemy mieli na koncie ogrom kasy. Jeśli tak się nie stanie, nie miejcie do mnie pretensji - po odejściu od kasy, gwarancji nie uwzględniamy ;). Życie jest przewrotne i może spotkać nas wiele sytuacji które wszystko poprzewracają do góry nogami.

W książce spotkamy się też z pojęciem "wyborów kosztujących nas milion", czyli wyborów życiowych, nawyków, które nie pozwalają nam stać się milionerami albo chociaż utrudniają stanie się bogatymi ludźmi. Chodzi o rzeczy typu palenie papierosów czy picie alkoholu - przez lata pochłania to ogromne ilości pieniędzy, szczególnie gdyby pieniądze te zostały zainwestowane, a nie wydane na używki. I o ile przy niezdrowych nawykach takich jak palenie ma to sens, gdyż rzucając zyskalibyśmy podwójnie, i zdrowie i pieniądze, o tyle jeśli mowa o drobnych przyjemnościach codziennego życia, jest to już mniej przekonujące. Bo przecież nie wyrzekniemy się życia kompletnie tylko dlatego, że rezygnując regularnie z deseru zyskamy po wielu latach jakąś tam sumkę. Trochę jak w tym kawale, gdzie niepalacz mówi do palacza, że gdyby rzucił palenie, byłoby go stać na Ferriari. Po czym palacz pyta niepalącego - to gdzie jest Twoje ferrari?

Ok, ale czy to ważne?


Dla nich zapewne najważniejszy nie jest kapitał w wysokości miliona

Właśnie, ale czy to tak naprawdę jest najważniejsze, by mieć milion? Na pewno dobrze jest mieć swego rodzaju bezpieczeństwo finansowe. Jakiś kapitał, odłożone pieniądze, coś co zapewni spokojne życie w obliczu pilnych wydatków pojawiających się znienacka i emeryturę na której będziemy mogli wybrać się na dłuższą podróż niż spacer do parku. Nie zapominajmy jednak, że najważniejsze jest to jak przeżyjemy życie, a nie ile zgromadzimy podczas niego zasobów. Bo to też wynikało z badania na temat długowieczności o którym traktowała pierwsza część tego artykułu - przytłaczający ogrom badanych w podeszłym wieku twierdził, iż w swoim starszym wieku żałują doświadczeń i okazji z których w swoim życiu nie skorzystali. Chyba nikt na łożu śmierci nie żałuje, że nie podjął się za życia działalności zapewniającej mu majątek, jeśli ta działalność miałaby kolidować z dbaniem o własną rodzinę, bliskich, relacje z innymi ludźmi ogólnie i korzystanie z życia, w zdrowym tego słowa znaczeniu.


źródła obrazów: tytułowe, ludzie, staruszkowie, separator


Pierwotnie opublikowano na Ciekawski. Blog na Steem napędzany przez DBLOG.

Sort:  

Seems that you have no deposit. Plase send any amount of SBD or STEEM to @tipU to use @tipU services :)

O, coś się stanęło się. Zabrakło depozytów na mnie. ;D

Niewidzialna ręka :D