Ja mam podobnie jak @bowess. Odkąd tylko nauczyłem się jako tako czytać w zerówce, to sięgałem już po jakieś książeczki. Wszystko dzięki mamie, która zawsze przy swej lampce nocnej miała spory stos przeróżnych książek i uwielbiała czytać. Zapatrzony w nią stwierdziłem, że w tych książkach musi być coś niesamowitego, skoro moja matula zawsze przed snem czytała co najmniej godzinę... I rzeczywiście, czytanie było dla mnie niezwykłe...
Nie pamiętam co było pierwsze. Z takich pierwszych wspomnień to mi się kojarzy "Słoń w składzie porcelany" czy "Wiersze i bajki" Jana Brzechwy.
Harrego Pottera poznałem gdzieś w 2, może 3 klasie podstawówki. I może to zabrzmi gejowsko, ale od razu się zakochałem... W tych książkach oczywiście :D Do tej pory to najlepsza seria książek, jakie w życiu przeczytałem.