Tym razem, dla urozmaicenia - próbka poezji adresowanej do dzieci. Miłego czytania!
W kocim domku
W kocim domku na kanapie
leży tata kot i chrapie.
Tak strudzony, tak skonany,
rozdrazniony, wyczerpany.
Rano w pracy miał zadanie,
i ochoczo przystał na nie.
– Wielką szafę wnieść po schodach?
Wszak jam mocarz, nie lebioda.
Niezrażony w swym zapale,
bowiem czuł się doskonale,
w pojedynkę począł dźwigać,
stękać, jęczeć, pokrzykiwać.
I choć wielce się wytężał,
choć już łapy nadwyrężał,
to o pomoc nie poprosił,
sam, do końca klamot wnosił.
Ciężar był to przeogromny,
a kot prawie nieprzytomny,
więc gdy już do domu wracał,
to trzy razy się przewracał.
Przez tę szafę tak zaniemógł,
że na łapach ustać nie mógł.
Na kanapę padł jak betka,
przed oczami gwiazdek setka.
Wnet przybyła kocia mama
z czwórką kotków, by nie skłamać.
– Muszę kupić trochę mleka,
tata wrócił już i czeka.
– Bardzo proszę, uważajcie,
bądźcie grzeczni, posprzątajcie.
Bo gdy przyjdę za chwil kilka,
nie chcę siedzieć jak na szpilkach.
Małe kotki się rozbiegły
i od razu coś spostrzegły.
– Ktoś tam leży na tapczanie!
To nasz tata! Śpi jak kamień.
– Umęczony jest nie lada,
więc przeszkadzać nie wypada.
Lecz bez obaw moi mili,
nie stracimy takiej chwili.
– Urządzimy bal maskowy,
super fajny, odjazdowy!
Jak się szybko przebierzemy,
to rodziców nabierzemy!
Rzekł najstarszy do trzech braci:
– Kto ostatni, mleko traci,
a kto pierwszy, ten w istocie
otrzymuje mleka krocie.
No i się zakotłowało,
w całym domu aż zawrzało!
Poznikały z półek rzeczy
i nikt temu nie zaprzeczy.
Trach! Coś na głowy spaść im chciało.
Ciach! Tu aż w uszach zaświstało.
Bum! Naszym kotkom ciągle mało.
Bach! Czy ktoś wyjdzie z tego cało?
A kot tata jak spał, śpi.
Wielka szafa mu się śni.
Nic do niego nie dociera,
taka silna to bariera.
Właśnie lampa się kołysze,
głośny huk przerywa ciszę.
Wazon chwieje się i zbija.
Kto co jeszcze nawywija?
Gdy hałasy już ustały,
buźki kotków posmutniały.
Bo choć każdy był przebrany,
to dom poległ, zrujnowany.
Myślą sobie kotki gorzko,
zbyt nam dobrze to nie poszło
Będzie duże zaskoczenie,
będzie kara za brojenie.
– Mama wróci, tata wstanie
dostanie się nam, dostanie!
I wtem drzwi się otworzyły,
ktoś zakrzyknął z całej siły.
Mama patrzy, niedowierza,
już się zbiera do pacierza.
Nawet tata się obudził,
lecz go widok wnet ostudził.
Napotkawszy minę żony,
przełknął ślinę, przerażony.
– Gdzie ja weszłam? Nie do wiary.
Ktoś tu zrobił czary mary!
Zaraz mi to wytłumaczcie!
I niech lepiej tata zacznie.
Tata wierzył w swe zasługi,
przez co wywód był dość długi.
– Dziś to w pracy, w pojedynkę!
Niosłem szafę, nie kruszynkę.
Po powrocie w mig zasnąłem
i na dzieci nie miauknąłem.
Kotki ledwie wydukały,
że przypadkiem rozrabiały,
że to taki dowcip, kawał,
ze to miała być zabawa.
– Kto by to pomyślał, żeby
tak naprawdę bez potrzeby,
w celu zwykłym się przebrania
zdemolować pół mieszkania!
– To co można naprawicie,
co zepsute, wyrzucicie.
No i czeka was wyzwanie,
ograniczyć dzikowanie.
A do swego męża rzecze:
– Dźwigał szafę mój koteczek?
Kończac już tę pogaduszkę.
Taki mądry? Masz nauczkę.
– Zapamiętaj to dokładnie,
nie popisuj się przesadnie.
Gdy coś siły twe przekracza,
proś o pomoc, byle na czas.
bardzo, bardzo sympatyczne :)