Ewangelia w Pakistanie

in #pl-religia5 years ago

W związku z ciekawym wydarzeniem jakie miało miejsce w moim mieście postanowiłem się z wami podzielić szczególną historią pewnego małżeństwa, które postanowiło polecieć do Pakistanu, by pomagać tam ludziom, poznać tamtejsze problemy i głosić Ewangelię.

W Przemyślu z inicjatywy protestanckiego Kościoła Zielonoświątkowego do którego należę, a raczej należałem, bo już porzuciłem swoją wiarę, zorganizowano w Rynku tzw. "Tydzień pozytywnych inicjatyw". Głównym celem tego wydarzenia było ewangelizowanie miasta, danie mieszkańcom przyjemnego czasu i przybliżanie im nauk Jezusa. Swoją drogą dla mnie to trochę bez sensu, żeby ewangelizować takie chrześcijańskie miasto, bo tutaj większość ludzi zna Jezusa i Jego nauki. Jednak nie krytykuję, a właściwie szanuję najbardziej za to, że chciano mieszkańcom tego nieco nudnego miasta urozmaicić trochę czas. W Rynku rozstawiono bardzo ciekawie wyglądający namiot w którym czekali bardzo przyjemni i życzliwi ludzie. Można było napić się kawy/herbaty, porozmawiać o przyjemnych rzeczach (w tym o Jezusie i Ewangelii), posłuchać ciekawych ludzi itp.

Wczoraj odbyło się spotkanie ze wspomnianym wcześniej małżeństwem. Agata i Maciej Strzyżewscy to małżeństwo, które zajmuje się ewangelizacją i propagowaniem nauk Jezusa wszędzie gdzie się da. Możecie ich znać z mediów społecznościowych. Bardzo mili, sympatyczni i ciepli ludzie. Pozytywna energia wręcz się z nich wylewała i bardzo dobrze się ich słuchało. Nie przynudzali, mówili do rzeczy czasami wtrącając jakiś żarcik dla rozluźnienia atmosfery.

Opowiadali o swojej wyprawie do Pakistanu. Znaleźli się tam z powodu pewnego Pakistańskiego pastora, który znalazł ich w mediach społecznościowych i postanowił się z nimi skontaktować. Mówił, że tacy ludzie pełni Boga jak oni są tam bardzo potrzebni. Jednak pastor nie owijał w bawełnę i ostrzegł, że ich podróż może być tylko w jedną stronę. Bardzo prosił żeby tam przybyli. Agata i Maciek mieli ambiwalentne odczucia. Z jednej strony obawiali się niebezpieczeństwa i śmierci. Z drugiej czuli, że nie mogą zostawić ludzi w potrzebie których ich potrzebują. Zdecydowali się na wyjazd.

Nie była to rzecz jasna łatwa decyzja. Jednak poczuli, że to sam Jezus ich tam wzywa, więc podjęli wyzwanie. W związku z tym, że Pakistan to muzułmański kraj mieli obawę, że miejscowa społeczność będzie do nich wrogo nastawiona. Jego gdy znaleźli się na miejscu doznali wielkiego, pozytywnego zaskoczenia - żaden mieszkaniec nie chciał wyrządzić im żadnej krzywdy. Jak to sami nazwali Pakistańczycy byli do nich przyjaźnie i miło nastawieni. Mimo tego, że społeczeństwo pakistańskie było, że tak powiem normalne, to mimo tego ciągle musieli mieć przy sobie ochronę, która cały czas trzymała swoje palce na spustach swoich karabinów. Wszystko przez to, że jest tam bardzo aktywna Al-Ka’ida (wiecie Bin Laden i te sprawy) i inne islamskie organizacje terrorystyczne, które sieją strach i chaos. Co chwilę są tam zamachy na kościoły. Co ciekawe również bywają chrześcijańskie odwety w postaci zamachów na meczety.

W Pakistanie mieszka ok. 200 mln ludzi. 50% z tych 200 mln nie potrafi czytać i pisać. 30% mieszka w skrajnym ubóstwie. W wielu miejscach woda i wszelakie produkty spożywcze są skażone. Więc można uznać, że panują tam survivalowe warunki do życia.

1-2% ludności stanowią chrześcijanie. Tamtejsze kościoły są bardzo uduchowione i pełne ducha Bożego. Charyzma tych kościołów przyciąga muzułmanów. Niektórzy z nich postanawiają przejść na chrześcijaństwo. Agata i Maciej opowiadali o dużej ilości cudów jakie miały tam miejsca. Przychodziło do nich wielu chorych ludzi - ślepych, głuchych, na wózkach. Wszyscy błagali o modlitwę. Tak jak podchodzili chorzy do Jezusa, tak samo podchodzili do nich. Kładli na nich swoje ręce i modlili się do Boga o uzdrowienie i niby ludzie wstawali z wózków, ślepi zaczynali widzieć, głusi słyszeć. Dla mnie jako agnostyka są to rzeczy, które ciężko mi zrozumieć. Czy naprawdę tam się wydarzyły te cuda? Może kłamią? Ale jaki interes mieliby w tym, żeby kłamać? Nie mają z tego żadnych korzyści materialnych. W sumie to ryzykowali swoje własne życie. W każdej chwili jakiś talib mógł ich zaatakować. Nie mają powodu kłamać. Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego niby tam takie cuda się dzieją, a tutaj nie... Dlaczego? W związku z tym jak bardzo chrześcijański jest to kraj i ile modlitw jest odmawianych o uzdrowienie chorych, to szpitale powinny świecić pustkami, a zakłady pogrzebowe bankrutować, a jednak tak nie jest... Mam mętlik w głowie jeśli chodzi o te cuda. Emocjonalnie im wierzę, jednak racjonalnie nie. Jeszcze pojawia się tutaj taka ciekawostka, że tamtejszy pastor bardzo się zdziwił, że takich cudów nie ma na przykład w Polsce. On myślał, że wszędzie takie coś się dzieje. Heh.

Później mówili o fabrykach cegieł. Otóż trzeba wspomnieć, że tam służba zdrowia jest płatna i to bardzo droga. W związku z ogólną biedą jaka panuje w kraju mało kto może za to zapłacić. Cena służby zdrowia oscyluje w przedziale 1500-2000$. Z 'pomocą' pojawiają się właściciele fabryk cegieł, którzy chętnie oferują pożyczki. Jednak to są takie sprytne szuje, że rzeczywiście pożyczają pieniądze na spłatę służby zdrowia, a później każą to odpracować w swoich fabrykach. Dają takim ludziom umowę do podpisania. Umowa ta jest tak skonstruowana, że praca przy wytwarzaniu cegieł trwa jakieś 20-30 lat. Ponad to dziennie na jedną osobę wypada wytworzenie 1000 cegieł. W związku z tym w fabrykach pracują całe rodziny, bo przecież jedna osoba nie da rady wytworzyć 1000 cegieł w ciągu jednego dnia. I tak w tej katorżniczej pracy uczestniczą kobiety i małe dzieci, które większość swojego życia poświęcą na cegły.



Agata i Maciek nie mogli znieść tego widoku. Poczuli, że ich psychika siada. Postanowili działać. Dowiedzieli się, że taką rodzinę można legalnie wykupić. Wykup takiej rodziny kosztuje 1700$. Po powrocie do Polski nasi bohaterowie postanowili ogłosić zbiórki na wykupienie tych rodzin. Zebrali ogromną sumę pieniędzy dzięki którym w ciągu roku wykupili 25 rodzin! Mówili, że chcieliby wykupić wszystkich, ale wszystkich się nie da. Poza tym wykupienie rodziny nie jest zbyt łatwe i szybkie, ale możliwe. Więc ode mnie dla nich ogromny szacunek za to co zrobili. Mówią, że dalej będą wykupywać te rodziny, bo dostają mnóstwo zdjęć z podziękowaniami od tych ludzi, których koszmar w końcu się skończył.

Poza tym postanowili wybudować parę szkół w tamtych rejonach. Do tej pory powstały 3 szkoły w których dzieci uczą się czytać, pisać oraz odbywa się tam ewangelizacja. 4 zostanie otwarta w przyszłym tygodniu.

W październiku znowu tam jadą. Cieszę się, że tacy ludzie istnieją i bardzo mi się to podoba co robią. Życzę im wszystkiego co najlepsze i żeby mogli robić co raz to większe cuda i żeby dali szczęście jeszcze większej liczbie ludzi.

Kto chciałby wesprzeć finansowo tych ludzi zapraszam tutaj:
https://fwjm.org/
https://patronite.pl/agatastrzyzewska

Źródła:
https://fwjm.org/
http://gazetaobywatelska.blogspot.com/2018/10/chrzescijanie-z-pakistanu.html

Sort:  

Dla mnie jako agnostyka są to rzeczy, które ciężko mi zrozumieć. Czy naprawdę tam się wydarzyły te cuda? Może kłamią? Ale jaki interes mieliby w tym, żeby kłamać? Nie mają z tego żadnych korzyści materialnych. W sumie to ryzykowali swoje własne życie.

Nie muszą kłamać, wystarczy, że im się zdaje iż cuda miały miejsce, mimo, że ich nie było. Nie kłamią świadomie, ale to oni sami mogli zostać okłamani w sprawie cudów albo bardzo chcieli po prostu w cuda uwierzyć.