dziękuję 🌸💚🌼
aa.. bo oni tam, u Kieślowskiego, dosyć mocno lornetkują, i jakoś tak mi myśl uciekła..
ale, w sumie,
no to my też tak trochę podglądamy tych ludzi na obrazach,
w ich oknach, pokojach, samotności..
może niekoniecznie chcą być oglądani?
a może to nie tyle podglądanie, co podpatrywanie?
podglądanie ma w sobie coś z celowości i perfidii,
a podpatrywanie może być przypadkowe, mimowolne, jakby przy okazji, podczas sytuacji, która mija i nie zostaje nam w głowie.
czyli bez obsesyjności ani natręctwa
yy.. już sama nie wiem :D
no ale, nie przeszkadza nam, gdy ktoś idąc do parku z dziećmi, zerknie nam w otwarte okna, i jakby dajemy na to przyzwolenie;
ale gdybyśmy co wieczór, widywali tę samą twarz wpatrzoną w nasze okna - no to telefon na policje gwarantowany :D