Wielkie dzięki :)
Oczywiście pliki we FLACu, dla porządnego odsłuchu pozostają najrozsądniejszym rozwiązaniem, acz osobiście MP3 w jakości 320 kbps też uznaję za w porządku. Grunt to określić, jakie nagrania warto mieć w dobrej jakości, a które nie. Szczególnie jazz, czy muzykę symfoniczną, stworzoną z myślą o doświadczeniu wysokiej jakości fajnie posiadać w formacie bezstratnym. Dla wielu wykonawców których słucham, jakość MP3 jest jednak zdecydowanie wystarczająca.
Dodatkowo warto też wspomnieć o tym, o czym chciałem w poście napisać, a o czym na śmierć zapomniałem i napiszę tu. Otóż warto zwrócić uwagę, że pewne różnice w jakości pomiędzy formatami stratnymi, a bezstratnymi zauważymy jedynie posiadając odpowiedniej klasy sprzęt audio. Zintegrowane karty dźwiękowe w płytach głównych komputerów, raczej nie są urządzeniami najwyższej jakości, to samo tyczy się wielu rodzajów wzmacniaczy typowych choćby dla niskiej klasy głośników aktywnych, czy dla naszych telefonów komórkowych. W tych przypadkach często najlepszym wyborem będzie nawet nie 320 kbps, a 192 kbps, przy której to jakości nie usłyszymy zupełnie żadnej różnicy, a oszczędzimy miejsce przykładowo na karcie pamięci talefonu.
Różnicę z kolei przy już średniej klasy sprzęcie, przy odpowiednich nagraniach usłyszeć powinien zdecydowanie każdy, komu tylko bozia uszu nie poskąpiła :-)
MP3 320 kbps też może być :) Różnicę słychać im lepszy sprzęt, tym bardziej to fakt.