Trochę przypadkiem, ale zacząłem zbierać w tym roku szczyty z Korony Gór Polski. Kilka na koncie już mam, a więc powstał projekt skompletowania całości do końca 2021. Część solo, część w ramach mojego "Klubu Włóczykijów" - strony na FB do organizacji wycieczek dla znajomych (strona jest publiczna, każdy może dołączyć). Szczytów w Koronie jest łącznie 28. W tym odcinku Czupel, najwyższy szczyt Beskidu Małego (933m n.p.m.).
Zacznę trochę od środka. Wybraliśmy się na Czupel, najwyższy szczyt Beskidu Małego i przez to klejnot w Koronie Gór Polski. Dumnie obwieszcza o tym tabliczka na szczycie I tu chyba Czupel a z nim cały Beskid Mały ma jakiś kompleks. Byłem na kilku wyższych górach z Korony i takiej informacji nie było Szczyt wysoki nie musi się chwalić Jak z ludźmi - mały człowiek (niekoniecznie w sensie wzrostu), będzie na każdym kroku podkreślał swoją ważność. Człowiek wielki pozwoli innym dobrze o sobie mówić Jak pisze mądry król Salomon w biblijnej księdze Przysłów:
“Niech cię chwali ktoś inny, a nie własne usta, obcy, a nie własne wargi.”
Przypowieści Salomona 27:2
Po tej dygresji filozoficzno-egzystencjalnej, pora na mapę i opis trasy. Było ciekawie, bo na 7 osób mieliśmy 4 różne trasy ;-) Na koniec będzie też o... Reksiu.
W moim aucie dwie pasażerki i ze względu na znaczne różnice w tempie pokonywania wzniesień, z góry podzieliłem nas na dwie grupki - dla mnie trasa jak wyżej, dla nich ok. 5km krótsza, z zejściem albo z Przegibka albo z Gaików. Miały same zdecydować, a trafiła im się podwózka z Przegibka. Drugie auto, z uczestnikami ze Skawiny, miało podjechać na Przegibek i mieliśmy się spotkać na Czupelu. Plan powiódł się perfekcyjnie, doszliśmy na szczyt w tym samym momencie. Trzecie auto jechało z Mikołowa i jego pasażerowie mieli iść ze mną, ale spóźnili się 30min i w efekcie gonili nas. Z moimi pasażerkami spotkali się, ze mną już nie. Efekt końcowy taki, że każdy zadowolony z wycieczki. Powoli zaczynam się specjalizować w logistycznych majstersztykach - kilka wycieczek w jednej, trasy dostosowane do możliwości i chęci uczestników.
Zaparkowałem w Międzybrodziu Bialskim, pod Centrum Kultury. Parking darmowy, niezbyt obszerny, ale kto w listopadzie wchodzi na Czupel? Dziewczyny poszły od razu w górę, ja jeszcze 15 minut poczekałem na Mikołów, ale z braku kontaktu ruszyłem sam.
W Międzybrodziu panowała jesień, taka pochmurna, wilgotna, listopadowa. Nie ma się czym zachwycać, ale też taka jesień mi nie przeszkadza w wędrowaniu. Wchodząc na Czupel szlakiem czerwonym byłem świadkiem przepychanek Pani Jesieni z Panią Zimą. Im wyżej, tym większą przewagę miała ta druga. W końcu Zima zdecydowanie wygrała.
Na Czupelu spotkaliśmy się z dwójką uczestników wchodzących od Przegibka. Kawa z termosu, fotka i idę dalej. Oni zostali i poczekali na moje pasażerki, po czym dalej na Magurkę i Przegibek szli razem. Wcześniej zostawiłem szlak czerwony i kontynuowałem niebieskim.
Od Czupela Zima królowała już niepodzielnie. Zima miała akurat swój mglisty dzień (nie narzekam, piękna jest nawet taka zachmurzona, a tydzień wcześniej na Mogielicy Zima pokazała się ze swojej słonecznej strony). Ludzi mało, na szlaku śnieg, wokół mgła - czego chcieć więcej? Nie było panoramicznych widoków, ale taki klimat też lubię.
Schronisko na Magurce ominąłem. Przy okazji, ta Magurka to Magurka Wilkowicka. W Polsce jest 5 Magurek i chyba drugie tyle na Słowacji. Dodatkowo mamy też chyba z 10 Magur. Wyjątkowo liczna ta Magurkowa rodzina. Ale nie ma się czemu dziwić jeśli popatrzymy na źródłosłów:
Magura – słowo pochodzenia wołoskiego, oznaczające wyniosły, samotny masyw górski. Najprawdopodobniej przejęte ok. VI w. od Słowian i przekształcone z mogyla („mogiła, kurhan, wzgórze”) na magura. Wraz z migracjami Wołochów rozpowszechniło się na obszar całych Karpat.
Wikipedia, Magura
Na Magurce Wilkowickiej spotykają się szlaki wszystkich kolorów. To moje drugie w kolekcji zdjęcie rodzinne wszystkich szlaków pieszych PTTK - pierwsze takie zrobiłem w Jamnej.
Tu potrzebowałem małej konsultacji z Mapą Turystyczną i po chwili zgodnie ustaliliśmy, że idę niebieskim, na Przegibek i dalej na Gaiki. Na Gaikach napotkałem szlak czerwony, fragment Małego Szlaku Beskidzkiego. W 2020 ukończyłem Główny Szlak Beskidzki, myślę, że w 2021 przyjdzie czas na jego młodszego brata.
Ostatni punkt zmiany koloru szlaku to Hrobacza Łąka. Ta nazwa czasem jest pisana przez samo H, czasem przez CH. To jest świadectwo, że kiedyś w mowie, tak jak do tej pory Słowacy i Ukraińcy, rozróżnialiśmy dwa różne dźwięki ;H'. Uprościliśmy sobie język mówiony, ale w pisowni dwie głoski zostały i dla wielu jest to kłopot ortograficzny.
Nie zależnie czy Łąka jest Hrobacza czy Chrobacza, do Międzybrodzia Bialskiego wracam szlakiem żółtym. Początkowo prowadzi zaśnieżonym asfaltem, potem asfaltem, który ewoluuje w stronę drogi szutrowej i wreszcie na koniec zwykłą czarną drogą asfaltową.
Na koniec jeszcze fotka jeziora - tutaj Pani Zima jak na razie nie dotarła - i wracam na parking wzdłuż ulicy Żywieckiej (jest chodnik). Moje pasażerki, zwiezione wcześniej z Przegibka, już czekają. Wracając do domu przez Bielsko-Białą, zauważyłem ulicę... Reksia. Skręciłem w nią, zatrzymałem auto na poboczu i wyskoczyłem zrobić zdjęcie. Dodaję do kolekcji, będzie obok katowickiej ulicy Sezamkowej.
Congratulations @merthin! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @hivebuzz:
Hi @merthin
Fue un interesante paseo.
Pero las fotos son pequeñas
he "reblogged" (como se dicelo en español? :-) de mi blogspot. Pero he decido cambiar a travelfeed.io y entonces mi publicaciones nuevas en 2021 van a ver mejor