TIP: Karmy bezzbożowe czasami mają w składzie ziemniaki, jednak pamiętajcie, że są one zdecydowanie lepszym wypełniaczem niż np. owies, jęczmień, proso czy inne zboża powszechnie dodawane do karm dla kotów, a które mogą wywoływać alergię pokarmową.
To już trochę się gubię. W tym wpisie pisałaś, żeby ziemniaków nie podawać w żadnej postaci, bo koty nie trawią skrobi. To jak to jest w końcu?
A teraz:
Nie zaleca się jednak (a wręcz odradza) by sucha karma, nawet ta bezzbożowa najwyższej jakości, stanowiła podstawę kociego menu.
i
Z drugiej strony można spotkać się z twierdzeniem, że w kociej diecie może dominować zarówno karma sucha, jak i mokra oraz że najlepiej jest podawać ok. 80% karmy jednego typu i 20% drugiego...
też jest właściwe sprzeczne ze sobą. Nie chcę się czepiać, wydaje się, że sporo wiesz o temacie, po prostu próbuję się upewnić, że właściwie rozumiem Twój przekaz.
Witaj @alcik,
dziękuję za wnikliwą lekturę! absolutnie nie odbieram Twojego komentarza w kategoriach "czepialstwa":)
z tymi ziemniakami to jest tak, jak jakis czas temu pisalam do @anka:
oczywiscie natura sama reguluje proces trawienia i gdy wraz z wiekiem zwierzęcia maleje poziom enzymów pozwalających na trawienie laktozy, wzrastają zdolności trawienia skrobi u kota. Szkopuł w tym, że proces ten ze wglądu na relatywnie niski poziom efektywności, aż się prosi o sprowadzenie do uproszczenia ("kot nie trawi skrobi") jakim posłużyłam się w swoim wcześniejszym tekście. Kot powinien wcinać mięsa nie zboża, jednak z dwojga złego lepszymi wypełniaczami gotowych produktów są ziemniaki (niż np. owies, jęczmień, proso).
Dobrze aby żeby mięso (surowe/gotowane lub w postaci gotowej, porządnej jakościowo saszetki) stanowiło min. 70% tego, co ląduje w kociej misce. Kurczak czy podroby kupione w osiedlowym mięsnym to naprawdę zdecydowanie mniejszy koszt niż saszetki popularnych marek znanych z TV, które zawierają jedynie 4% mięsa. A skoro wydajemy już nasze ciężko zarabiane pieniądze na kocie jedzenie - niech będzie ono przynajmniej mięsem a nie czymś co za podobne sumy mięso jedynie udaje ;)
Jeżeli chodzi natomiast o drugą uwagę - masz 100% racji! Te stwierdzenia są sobie przeciwstawne, ponieważ pokazują "dwie szkoły" żywienia kotowatych, ale chyba będę musiała popracować nad warsztatem żeby w kolejnych wpisach wyrażać się precyzyjniej ;)
Ja osobiście jestem zwolenniczką karmienia kotów świeżym/gotowanym mięsem i saszetkami, ale takimi, które mięso zawierają w przynajmniej 70 proc. ich składu i gdzie reszta stanowi dodatki warzywno-owocowe, ponieważ ten puchaty, szary kot, którego widzisz na zdjęciu nie tknie warzyw nawet gdybym mu je samodzielnie ugotowała... Jest więc to dla mnie bardzo wygodne rozwiązanie. Chrupki stanowią jedynie dodatek do jego diety i aktualnie muszę mu je dozować - wcześniej miała zawsze swobodny dostęp do miski, ale od sterylizacji zjadałaby ich tyle ile zaoferuje fabryka.
Gdybyś miał jakieś jeszcze, pytania, uwagi, wątpliwości - czekam na info! :)
OK. Dzięki wielkie za wyjaśnienia. Teraz jest już wszystko jasne. Kłaniam się.