W schronisku był pies, którego ktoś chciał adoptować. Fajny facet z dzieciakami, pies aż się do nich rwał, rozmerdany... Ale jak wydajemy psa to zawsze w kagańcu ze względów bezpieczeństwa. Jednak to obce środowisko, pies może jechać autobusem.... wiadomo.
I też temu psu chcemy założyć kaganiec. Nie daje się dotknąć, skomli, prawie wbija się w ziemię, prosi, żeby nie, błaga, żeby nie...
Co się okazuje: pracownik znał jego historię: uważaj, nie klnij, trzymaj się czegoś, ten sku...syn opiekun zakładał mu kaganiec i go lał.
Pies poszedł bez kagańca, nowy opiekun przysiągł psu, że "nigdy nie będziesz uderzony".
You are viewing a single comment's thread from: