Mój (świętej pamięci) Wujek z Ameryki, będąc u nas w gościach miał właśnie gigantyczny katar w związku z czym co chwila kichał aż za którymś razem zapytał mojej Mamy (swojej szwagierki): "Wera, masz coś na kichy?"
No cóż, on już mieszkał koło 50-ciu lat w USA.
Mama przez godzinę nie mogła zapanować nad śmiechem :)