Utarła się legenda, że dobro wygrywa. Tylko kto jest kim w tej grze.. kto wygrany kto przegrany
Kobieta, która jest świadoma samej siebie i w pełni się akceptuje jest wg mnie totalnie najniebiezpieczniejsza. Wie czego chce i wie jak to zdobyć. Facet jedyne co może to kupić swoje oczekiwania. Godzina 19:00, wchodzisz po robocie zrypany jak koń po westernie do domu i widzisz rozpieprzone buty na środku przejścia.. co robisz, wkurwiasz się ? no oczywiście, pierwsza myśl gdy wchodzisz do salonu.. nosz japierdole kotku buty na śro.... ale nagle masz taki widok:
- cześć miś, co mówisz ?
Kolana Ci miękną, ciśnienie zmienia swoje położenie, uświadamiasz sobie, że w sumie to bezsensu ryja otwierasz, tylko przeciągi robisz a wszystko to w przeciągu 1/8 sekundy.
Niby nic takiego, ma na sobie jakiś sweter porozciągany, skarpety naciągnięte po same uda, oj tam że bez majtek .. normalka w końcu to Twoja żona w Waszym domu to jak ma chodzić, w kaftanie bo nie wypada inaczej ?? chodzi jak jej wygodnie z resztą Ty też - najczęściej jak fleja w urypanej koszulce. Ona niczego od Ciebie nie chce, po prostu ceni sobie wygodę. Rozwiązuje krzyżówkę podgryzając długopis.
Od razu siadasz koło niej i odruchowo zaczynasz łapać za stopę, udo. Zapomniałeś na chwilę, że jesteś zmęczony jak śledź po sztormie, że coś byś zeżarł nie mówiąc o jakiś butach w korytarzu, przez które o niemal nie wysprzęgliłeś szczeną w futrynę.
- Głodny? Zrobiłam sałatkę, nałożę Ci. Jadłeś coś dzisiaj ? Jak w pracy, świat uratowany?
Właśnie jak codzień sobie uświadomiłeś, że wygrałeś w życiu wszystko co mogłeś bo Twoi koledzy tego nie mają i tylko psioczą na swoją głupią starą. To, jak ona wstawała, jak podnosiła kolana żeby przez Ciebie przejść, jak przez chwilę czułeś ten zapach a następnie całkowicie przez przypadek musiała poprawić swojego animkowego kapcia odwracając się tyłem do Ciebie co pozwoliło na ciepłe przywitanie z pośladkiem.. i ten wzrok... Tylko wzdychasz. Nabierasz głęboko powietrza i powoli wypuszczasz. Odprowadzasz ją wzrokiem do kuchni. Obserwujesz jak kot swoją ofiarę każdy ruch jej ciała. Analizujesz i już wiesz jakie są możliwe scenariusze, wiesz co zrobi gdzie się przesunie i w tym samym momencie ona robi coś całkiem niespodziewanego - Twoja logiczna bańka pryska dostajesz przepalenia zwoju myślowego i oczy Ci się wyfiflaczają, nogi rozjeżdzają a w mózgu rozgotowany kalafior. Zaczynasz tok myśleniowy od początku tylko dla tego, że ona zwyczajnie zamiast wziąć talerz z półki jak każda inna baba celowo podsunęła sobie mały stołek i z niego sięga do szafki, widzisz jak jej pośladki się napinają.
Co robisz, zrywasz się i lecisz ją asekurować bo to przecież taka wysokość, że można zginąć przy niechybnym upadku, gotowy jestes rusztowanie stawiać, prawie wymyśliłeś nowego batmobila.. a co z polisą, czy mamy w ogóle ubezpieczenie ? Takie ciało, ja pierdole kotku uważaaj. Bierzesz ją na ręce i delikatnie sprowadzasz na podłogę z tej zawrotnej 30-cm przepaści za co oczywiście dostajesz buziaka i spojrzenie niczym z mangi. Teraz mógłbyś umrzeć.. właśnie zostałeś bohaterem w swoim domu. Zgłoś się do Liroja Merlina, dostaniesz medal z płyty paździerzowej. Robisz to wszystko bo chcesz bo czujesz, że tak trzeba.. no taka laska..
Do jedzenia dostajesz sałatkę.. kurna Twoja ulubiona - czujesz to, najlesza sałatka na świecie pochłaniasz ją niczym prosiak koryto. Zeżarłeś, opłukałeś talerz schowałeś do zmywarki przy okazji upychając odnalezione w kuchni artefakty w postaci łyżeczek i brudnych kubków. Na podłodze są jakieś łupinki od cebuli no to podnosisz i wrzucasz do kosza a kosz pełny więc zakręcasz worek i wynosisz do zsypu. Ogarniasz z grubsza kuchnię, zgarniasz paprochy z blatu, wsadzasz do lodówki resztki, które pochłoniesz dnia następnego. Spoglądasz na żonę a ona zerka na Ciebie nadal podgryzając długopis i mówiąc "usiądź kotku odpocznij sobie po pracy ja zaraz to ogarnę zrobię nam coś do picia. No ale Ty uświadamiasz sobie, że przecież nie jesteś zmęczony ogarniesz jeszcze korytarz ze swoich ciuchów i tych butów, które chciały Ci na wstępie przypierdolić. Domkniesz pozostawioną przez nią otwartą szafę i wstawiasz wodę. Skończyłeś więc ona wstaje podchodzi do Ciebie i przytula Cię jak nikt inny nigdy wypowiadając tęskniłam. Z każdą sekundą rosną twoje obydwa ego, czujesz się dowartościowany, czujesz się potrzebny. Dalszy scenariusz jest niemalże oczywisty, masujesz jej stopy, pośladki, łechtaczkę ze 2 razy, dajesz jej orgazm dopochwowy i usypiacie.
Co tu się odstawiło kto wygrał Ty czy Ona, kto jest tym dobrym a kto tym złym ? Ona jest ta zła bo wykorzystuje z całym impetem swoje bezapelacyjne atuty przeciwko Tobie - styranemu biedakowi tylko po to by nie musieć nic robić? Co było by gdyby nie przyciągnęła Twojego wroku na początku, wqrwił byś się na syf w chacie, upierdoloną kuchnnię, pełny kosz no i tą pierdoloną otwartą wiecznie szafę, która w innych okolicznościach doprowadziła by Cię do wylewu krwi do mózgu. Może to jednak Ty jesteś tym złym, jesteś w stanie o wszystko się czepiać bo myślisz, że skoro wracasz wieczorem po pracy to masz do wszystkiego prawo a obowiązkiem Twojej lusesity jest dogadzać Ci niczym kurwa w burdelu i latać wokół Ciebie jak mucha nad gównem...
A może to Ona jest jednak ta dobra, przygotowała Ci jedzenie i postarała się by szpilki z korytarza od razu doprowadziły Cię do salonu, w którym zobaczyłeś to, co zobaczyłeś. Nie musiała tego robić ale zależy jej "byś jadał w domu". Wie jak wykorzystać swoje atuty - które Ciebie uszczęśliwiają i sprawiają, że czujesz się samcem alfa a to znów Cię nakręca i to jest dobre. Ty na pewno też jesteś dobry, pomimo zmęczenie starałeś się odwdzięczyć za te "przypadkowe" bonusy, za te niezgrabne przechodzenie przez ciebie do kuchni za poprawiania kapcia, za sięganie po talerz ze stołka. Wszytko to sprawia, że chcecie starać się dla siebie. Każde z Was, z nas musi zrozumieć, że życie w związku to nie usługa hotelowa to nie umowa o pracę i nie totolotek. To nie jest kwestia szczęścia czy przypadku. Gdy obydwoje będziecie świadomi na czym polega wspólne życie zdecydowanie poprawi to Wasze relacje. Kiedy Ona wie jak obchodzić się z facetem i jest otwarta na tą wiedzę a Ty facecie wiesz czego potrzebuje kobieta i to realizujecie to macie długie szczęśliwe życie w kieszeni. Tego Wam życzę. Niestety z doświadczenia wiem, że wszystko to może zostać epicko spierdolone przez fanatyzm. Fanatyzm religijny, polityczny lub społeczny. Dopóki w Waszym związku telewizja jest w centrum rozrywki, nie odniesiecie żadnego sukcesu nie wypracujecie swojej recepty długowieczności. Dopóki religia odgrywa kluczową rolę w Waszym życiu, wasz związek będzie tylko teoretyczny. Dopóki będziecie przejmować się tym co inni powiedzą nie będziecie w pełni spełnieni. Nigdy nie pozbędziecie się moralnego hamulca blokującego potrzebne do życia emocje a przez to osiągnieńcie stanu, który zacznie Was logicznie prowadzić przez podejmowane decyzje. To będzie awykonalne. Człowieki muszą zrozumieć, że sami są sprawcami swojego życia. To nie Bóg każe Ci być takim, taką jacy jesteście, to nie on zabija, to nie on daje życie. To nie społeczeństwo wymusza na Tobie Twoją postawę. Ty sam akceptując ten stan dobrowolnie godzisz się na zaciskanie pętli na swojej szyi - boisz się żyć, boisz się być odpowiedzialnym, boisz się porażki. Musisz czuć nad sobą bat Twojego oprawcy, który pomimo, że jest tyranem wiesz, że dba o Ciebie i nie pozwoli Ci zdechnąć - jesteś mu potrzebny by na niego robić, na system. Dlatego utrzymuje Cię przy życiu dając co jakiś czas ochłap sukcesu.
To Ty umrzesz jeżeli skoczysz z 10 piętra. To Ty muszisz uprawiać seks ze swoją żoną by ją zapłodnić i mieć z nią wspólne dziecko, to Ty dajesz życie. Uwierz w siebie i w swoją moc a otworzą się przed Tobą drzwi, których wcześniej nie dostrzegłeś. Tu zaczniecie pisać swoją receptę.
Razem z moją żoną idziemy naszą własną prywatną ścieżką, odrzucając doktryny religijne i społeczne. Robimy to, co uważamy za dobre dla nas, to na co mamy ochotę, nie ważne czy jest to niemoralnie czy nieetyczne dla innych. Ważne by było dobre dla nas. To my mamy czuć się szczęśliwi i spełnieni to co robimy ma wpływ tylko na nas i nasz samorozwój. Ostatnimi czasy moja siostra na jednej z imprez powiedziała nam.. że jesteśmy słodcy do porzygu bo razem się bawimy wygłupiamy, tańczymy pijemy gdy reszta zamula przy stołach, nie potrafi tak.. no cóż, wisi mi to ważne by nam było dobrze, Wam też może.. tylko się kurła trzeba przestawć na inne tory myślowe...
@tipu curate
Upvoted 👌 (Mana: 21/28)
Szkoda, że tego nie mogę docenić serduszkiem. Może tylko mój komentarz wystarczy. Super wpis.
Dzięki ;)